Kazimierz Kaczor: czuł się królem życia
Gdy Kazimierz Kaczor pojawił się w serialu "Polskie drogi", z miejsca stał się jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Wtedy, jak wyznawał, poczuł się królem życia - imprezował, pił ze znajomymi i hulał do rana. Zawsze jednak pilnował, by nie przekroczyć niebezpiecznej granicy i nie zatracić się w zabawie.
Udało mu się - również dlatego, że u boku miał ukochaną żonę, której nie chciał zawieść. A ona nie pozwoliła, by mężowi woda sodowa uderzyła do głowy. Nie mógł narzekać na brak propozycji; pojawiał się w filmach i serialach, dostał również do prowadzenia własny teleturniej.
Wreszcie, w ramach zasług, zaoferowano mu stołek prezesa Związku Artystów Scen Polskich. Wtedy nie posiadał się ze szczęścia. Nie spodziewał się jednak, że cała ta sprawa będzie miała mało przyjemny finał.
Oblany egzamin
- Nawet nie marzyłem o tym, aby zostać aktorem. Ale jednak to zrobiłem - śmiał się w magazynie "Świat i ludzie". - Było coś pociągającego w zawodzie aktora. I nadszedł pewien czarodziejski moment, w którym to pomyślałem sobie: to jest właśnie to, co chcę w swoim życiu robić!
Początki jednak łatwe nie były.
Egzamin do szkoły teatralnej Kaczor oblał - wybrał więc opcję zapasową i złożył papiery do Wyższej Szkoły Rolniczej. Uczelnia nie przypadła mu do gustu i nie wiązał z nią swojej przyszłości. Dorabiał sobie jako magazynier i po cichu wciąż marzył, że któregoś dnia stanie na scenie.
Spełnione marzenie
Okazja nadarzyła się niedługo potem. Znalazł ogłoszenie, że Krakowski Teatr Lalek Groteska poszukuje kandydatów do zawodu aktora lalkarza. Zgłosił się bez wahania - i niedługo potem dowiedział się, że został przyjęty. Jak dodawał później; pewnie dlatego, że był jednym kandydatem na to miejsce.
Pracował jako aktor, zajmował się dekoracjami i nabierał doświadczenia. Wreszcie koledzy namówili go, by spróbował raz jeszcze dostać się do szkoły teatralnej. Przyjęto go na wydział lalkarski - i w 1965 roku odebrał dyplom. Zaraz potem zaproponowano mu angaż w teatrze, a prosto ze sceny trafił przed kamery.
Małżeńskie kryzysy
Zanim Kaczor poznał obecną małżonkę, Bożenę, żenił się dwukrotnie. Jego pierwszą partnerką została Anna. Drugą Joanna.
- Piękna pani z krakowskiej telewizji, którą poznałem, grając w spektaklach Teatru Telewizji - mówił o drugiej żonie w książce "Nie tylko polskie drogi". - Wprowadziliśmy się razem do mieszkania aktorskiego na najwyższym piętrze Teatru Starego, a po jakimś czasie stwierdziliśmy, że się pobierzemy; głównie dlatego, że po ślubie telewizja przydzielała swoim pracownikom większe lokale.
- Zajmowałem je króciutko, gdyż w tak zwanym międzyczasie, w 1973 roku, postanowiłem przenieść się do Warszawy. Nasze małżeństwo przeżywało już wtedy kryzys, ale przyrzekliśmy sobie, że jeśli znajdę coś fajnego w stolicy, spróbujemy tam raz jeszcze. Nic z tego nie wyszło - mówił. Chlebowicz wyszła ponownie za mąż i wyjechała do Kanady, gdzie zmarła. - W odróżnieniu od Ani z Joasią kompletnie zerwaliśmy stosunki, z jej inicjatywy. Z różnych powodów nie odnosiła się do mnie z sympatią – dodawał.
Królowie życia
Po "Polskich drogach", gdy stał się gwiazdą, zaczął imprezować i korzystać ze swojej popularności.
- Co mieliśmy wtedy robić? - pytał. - W telewizji były dwa programy, poza tym nic. Mało kto miał samochód czy telefon, wsiadaliśmy więc do autobusu i jechaliśmy albo szliśmy bezpośrednio po spektaklu. W ten sposób byliśmy królami życia. Bezkarnie mogliśmy się troszkę napić, czasem trochę więcej niż troszkę, a potem wsiadaliśmy w taksówkę i do domu. Powiedzmy, że miewało się silne pociągi do picia. Zdawałem sobie jednak sprawę, że jeśli w pewnym momencie przekroczę pewną granicę, odetnie mnie to od zawodu.
A tego Kaczor nie chciał - granie sprawiało mu ogromną przyjemność i dawało satysfakcję. Pojawił się chociażby w "Awanturze o Basię", "Alternatywach 4", "Układzie zamkniętym", a ostatnio w "Drugiej szansie". Prowadził też teleturniej "Va Banque".
Kobieta jego życia
Wielkim sentymentem darzy Kaczor serial "Jan Serce" (na zdjęciu) - również dlatego, że podczas zdjęć poderwał swoją trzecią żonę, Bożenę. Poznali się w 1980 roku, na rejsie na Mazurach i przypadli sobie do gustu. Niestety, zaraz potem ich drogi się rozeszły. Kaczor był przekonany, że już nigdy więcej nie spotka "kobiety swojego życia". Niespodziewanie jednak wpadli na siebie właśnie na planie filmowym.
– Przez rok kręcenia serialu nikt nie wiedział, że jesteśmy parą. Na zakończenie zdjęć odbyło się przyjęcie. Pojawiliśmy się razem, trzymając się za ręce. Ależ wszyscy byli zdziwieni – wspominał.
Ślub odbył się w 1994 roku i niedługo potem na świat przyszły ich córki Katarzyna i Agnieszka. Cała rodzina żywi, naturalnie, ogromną pasję do żeglarstwa i razem chętnie wyruszają w rejsy.
Chciałby cofnąć się w czasie
Cieniem na szczęśliwym życiu Kaczora kładzie się tylko jedno wydarzenie. Gdy został prezesem ZASP, oskarżono go o malwersacje finansowe - narażenie ZASP-u na 9,2 mln zł strat - i postawiono przed sądem. Jemu i jego kolegom groziła kara trzech lat więzienia i ogromna grzywna. Ostatecznie sprawę umorzono, ale aktor dalej nie może o nie zapomnieć.
- Od szkoły podstawowej byłem jak nie wójtem w klasie, to starostą na roku – odpowiada na łamach magazynu "Gala". - To była ważna, satysfakcjonująca część mojego życia. Powinienem mieć poczucie sukcesu z załatwienia wielu spraw niezwykle ważnych dla polskich aktorów, a odczuwam gorycz. Gdybym teraz mógł się cofnąć o te naście lat, kiedy po raz pierwszy zaproponowano mi kandydowanie do naczelnych władz ZASP-u, powiedziałbym: "Nie i jeszcze raz nie".