Kenneth Branagh: "Lektura scenariusza była dla mnie podróżą pełną wrażeń i głęboką medytacją nad zjawiskiem wojny" [WYWIAD]
Z okazji premiery filmu “Dunkierka" na 4K Ultra HD Blu-ray, Blu-ray i DVD, prezentujemy rozmowę z Kennethem Branaghem.
18.12.2017 07:00
Kiedy reżyser Christopher Nolan po raz pierwszy zaproponował Ci współpracę przy filmie “Dunkierka”, co wydawało ci się bardziej atrakcyjne - praca z tym reżyserem czy temat, którego dotyczy film?
Kenneth Branagh: Przede wszystkim możliwość współpracy z Christopherem Nolanem. Z początku nie wiedziałem jaki będzie temat tego filmu. Kiedy Christopher skontaktował się ze mną po raz pierwszy, powiedział jedynie, że chce pogadać o nowym projekcie. Następnie, kiedy akurat spędzał czas w Londynie, pojawił się żeby zobaczyć nasz spektakl "Zimowa opowieść” Szekspira. Następnego ranka mieliśmy okazję się spotkać i to właśnie wtedy dowiedziałem się, że film będzie opowiadał o Dunkierce.
Christopher streścił mi wtedy historię, którą chce opowiedzieć w filmie i powiedział, że chciałby ją skompresować, zachowując przy tym intensywność wrażeń, którymi przepełnione były różne mniejsze wydarzenia, mające miejsce na lądzie, morzu i w powietrzu. Następnie zostawił mnie z napisanym przez siebie scenariuszem, który ku mojemu zdziwieniu, nie był szczególnie obszerny, ale za to niesamowicie mocny. Można było odnaleźć w nim wszystkie atuty stylu Christophera, z których jest znany: konstrukcja przemyślana z matematyczną dokładnością, humanizm i wielopoziomowe możliwości interpretacji przedstawionej historii, epickość, ale też nieustający i intensywny puls akcji. Lektura tego scenariusza była dla mnie zarazem ekscytującą podróżą pełną wrażeń, jak i głęboką medytacją nad zjawiskiem wojny i tym niesamowitym momentem w historii.
Dorastając w Irlandii wielokrotnie słyszałem ludzi używających określenia "duch Dunkierki”, ale dopóki nie zacząłem się interesować II wojną światową, nie miałem pojęcia jak to rozumieć. To wyrażenie opisuje ludzi, którzy nigdy się nie poddają, nawet jeśli szanse na powodzenie są bliskie zera. Cały naród zjednoczony w ogromnym wysiłku, skupionym na bohaterskiej próbie zorganizowania ewakuacji w celu sprowadzenia do ojczyzny 400 tysięcznej grupy żołnierzy uwięzionych na ziemiach wroga. Właśnie ta postawa stała się definicją "ducha Dunkierki” i to ona pozwoliła zamienić potencjalnie tragiczną klęskę w „cudowne wybawienie”, jak zwykł to nazywać [Winston] Churchill.
To, co najbardziej uderza w tym filmie to skala przedstawionych wydarzeń i to z jakim powodzeniem Christopher oddaje los walczących. Prezentując wydarzenia z ich perspektywy, jest w stanie ukazać stawkę, o jaką walczyli. Niezależnie, czy są na plaży, w powietrzu, czy na okrętach, każdy z nich doświadcza jedynie bardzo małej części tej ogromnie skomplikowanej i pełnej chaosu operacji. Zarówno w scenariuszu, jak i w samym filmie, Christopher łączy osobiste wątki poszczególnych bohaterów po to, by widzowie mogli wyobrazić sobie siebie samych w atmosferze wojny. Z drugiej strony, przez cały czas seansu widz ma świadomość szerszej perspektywy prezentowanych wydarzeń, której pozbawione są pojedyncze postaci biorące w nich udział.
Co możesz nam powiedzieć o postaci, którą grasz w filmie "Dunkierka”?
Komandor Bolton łączy w sobie cechy wielu ludzi, którzy w rzeczywistości tam byli. Odpowiada za organizację ruchu na falochronie, który w tej beznadziejnej sytuacji pełni funkcję tymczasowego doku dla przypływających okrętów, będących jedynym sposobem na ewakuację dla uwięzionych na plaży żołnierzy.
Tak więc na Boltonie ciąży niesamowita odpowiedzialność i musi on przez cały czas zachować zdrowy rozsądek, by móc kontrolować sytuację w tych ciężkich i nieprzewidywalnych warunkach. Z drugiej strony, reaguje instynktownie na nieprzewidziane okoliczności i podejmuje trudne decyzje na placu boju, które mogą być sprzeczne z tym, czego oczekują od niego dowódcy. Trzeba przy tym pamiętać, że w tamtych czasach komunikacja była mało rozwinięta jak na dzisiejsze standardy. Bazując na moich rozmowach z Christopherem, wyobrażałem sobie postać Boltona jako kogoś, kto próbuje unikać emocjonalnych reakcji w większości sytuacji. Mimo to, jest to osoba, na którą można liczyć w trudnych chwilach, ponieważ wyróżnia się pragmatyzmem, twardym charakterem, ale też współczuciem.
Christopher Nolan znany jest z zamiłowania do tworzenia filmów w możliwie jak najbardziej realnych warunkach, w tym przypadku na falochronie w Dunkierce. Czy było dla ciebie, jako aktora, było to dużym wyzwaniem?
W pewnym sensie tak, ale czułem, że to, co pokazujemy w filmie jest to tylko namiastką tego, co mogło przydarzyć się tym ludziom w rzeczywistości. Oni, stojąc na tym falochronie, mieli okazję obserwować własne domy, od których dzieliło ich tak niewiele, a mimo to wiedzieli, że nie mają szans na ucieczkę z tej sytuacji. Zarówno Chrisowi, jak i nam wszystkim zależało, żeby zachować prawdziwość tych doświadczeń.
Walka z żywiołem i zmieniającymi się warunkami pogodowymi podczas warty na falochronie stała się częścią DNA komandora Boltona. Przypływ, odpływ, warunki pogodowe, a czasem nawet samo słońce mogą działać na twoją niekorzyść. Kiedy nadchodzi zima. w okolicach kanału panuje przeraźliwy mróz. Jednego dnia możesz doświadczyć czterech pór roku, wszystkich możliwych zjawisk atmosferycznych - czasem nawet w tym samym momencie.
W każdym razie, filmowanie na tej pięknej plaży we Francji było kluczem do tego, żeby widzowie mogli sami postawić się w tej sytuacji i by zrozumieli jakim hartem ducha wyróżniali się ludzie, którzy tam byli naprawdę. Nikt nie otrzymywał za to medali, nie było to nawet traktowane jako zwycięstwo, a jednak to dzięki nim setki tysięcy żołnierzy ocalało. Dzięki temu możemy dziś żyć w świecie, jaki obecnie znamy.
Wielu z bohaterów, których spotykamy w filmie "Dunkierka” to młodzi mężczyźni, nawet chłopcy, którzy są skazani na radzenie sobie w ciężkiej dla nich sytuacji. Jak to wygąda z perspektywy komandora Boltona?
Bolton to człowiek, który miał już okazję brać udział w I wojnie światowej. Starsza generacja Brytyjczyków może się z nim łatwo utożsamiać. Kiedy Boltonowi udaje się przeżyć wojnę, która miała zakończyć wszelkie wojny, a jedynym co go po tym czeka jest ta sytuacja w Dunkierce, nie pozostaje nic poza pytaniem: czy właśnie to jest nam po raz kolejny przeznaczone? Uważam, że to było właśnie to, co Chris chciał wyrazić tworząc postać komandora Boltona.
Kiedy Bolton stoi na falochronie, jest w stanie z łatwością dostrzec rozpościerający się przed nim widok ogromnej liczby ludzi, którzy są zmuszeni do walki o życie na plaży w Dunkierce. Czuje przy tym, że ci młodzi ludzie zostali wystawieni na to ogromne niebezpieczeństwo również z powodu działań ludzi z jego pokolenia.
Bolton jest dowódcą brytyjskiej marynarki wojennej. W kilku scenach występujesz razem z Jamesem D'arcym, który gra postać pułkownika Winnanta. Czy między tymi dwoma postaciami występuje pewien rodzaj napięcia?
Tak, zdecydowanie. Winnant jest z armii, co oznacza, że to on jest jednym z tych, którzy byli odpowiedzialni za wysłanie 400 tysięcy żołnierzy do Dunkierki. Teraz natomiast on i jego towarzysze muszą liczyć na siły marynarki wojennej, która ma szybko sprowadzić żołnierzy do domu. Armia i marynarka wojenna nieustannie ze sobą rywalizują - jeszcze intensywniej w obliczu tej wyjątkowej sytuacji - z tego powodu musieliśmy to napięcie z Jamesem sprawnie pokazać na ekranie. Uważam, że James jest niesamowitym aktorem, praca z nim była dla mnie czystą przyjemnością.
Kiedy po raz pierwszy zetknąłeś się z filmową twórczością Christophera Nolana?
Pierwszym jego filmem, który obejrzałem było "Memento”. Towarzyszyło temu klasyczne uczucie związane z seansem filmów Nolana. Obejrzałem ten film z grupką znajomych i po jego zakończeniu spędziliśmy dobrą godzinę na intensywnych dyskusjach, w których staraliśmy się ustalić o co chodziło. Z początku byliśmy pewni, że udało się nam to rozgryźć, ale na koniec zdaliśmy sobie sprawę, że nic z tego [śmiech]. Finalnie skończyliśmy z jednym wnioskiem: z pewnością powtórzymy ten seans. Był to niecodzienny i niesamowicie pomysłowy film, zresztą jak i wszystkie kolejne dzieła Nolana.
Chris odnalazł sposób na unikatowe podejście do mainstreamowego kina, co jest wyjątkowe we współczesnej kinematografii. Tworzy filmy, które są niesłychanie skomplikowane i które często są dużym wyzwaniem dla widza, a mimo to jest w stanie zapełniać kinowe sale i sprawiać, że ludzie chcą oglądać jego filmy w nieskończoność. Niezależnie od tego jak popularne stają się jego produkcje, Christopher pozostaje przede wszystkim artystą i twórcą. Myślę, że właśnie z tego powodu stał się tak istotną postacią zarówno dla widzów, jak i ludzi stojących za kamerą.
W jaki sposób, według ciebie, to specyficzne podejście wpływa na "Dunkierkę”?
Przede wszystkim to piekielna dbałość o szczegóły i utrzymywanie wszystkiego pod kontrolą. Łatwo zauważyć jak ogromnym było to przedsięwzięciem, kiedy tylko przespacerujesz się wzdłuż tej wypełnionej statystami plaży. Christopher Nolan był to w stanie perfekcyjnie oddać. Pomijając znaczenie tego dzieła w skali makro, cały czas czuć, że jest to dla niego bardzo osobisty film, który postanowił zrealizować w epicki sposób.