“Dunkierka”: najwolniejszy blockbuster wszech czasów [RECENZJA]
Zaskakująco powolne, niemal medytacyjne kino wojenne. Reżyser, który zrobił film o Mrocznym Rycerzu w depresji, opowiedział o ewakuacji żołnierzy z oblężonej Dunkierki środkami właściwymi dla dramatu psychologicznego. Nie brakuje w nim emocji, ba, “Dunkierka” buzuje od emocji, ale po filmie o spektakularnej akcji w głowie pozostaje głównie piękny, ale dziwnie chłodny obraz patrzących w dal zaniepokojonych żołnierzy na tle targanego historyczną zawieruchą wybrzeża. Czegoś tu jeszcze brakuje.
O “Dunkierce” można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest zwykłym amerykańskim wysokobudżetowym filmem wojennym. Daleko jej do emocjonującej “Cienkiej czerwonej linii”, a jeszcze dalej do spektakularnego “Szeregowca Ryana”. Nolan umieszcza swoich bohaterów w krzyżowym ogniu sekwencji i w zasadzie nie pozwala polubić żadnego z nich. Grany przez Toma Hardy'ego pilot Farrier nie zdejmuje maski. Ze zdeformowanym głosem chwilami przypomina Bane’a z Mrocznego Rycerza.
Bohaterowie zlepiają się w jednego everymana - zdezorientowanego żołnierza, który nie wie, czy będzie żył za godzinę. Zagrożenie może przypłynąć lub nadlecieć zewsząd. Obcy czai się wszędzie i dlatego “Dunkierka” jest mocną metaforą permanentnego stanu zagrożenia przed atakiem, uczucia, będącego chlebem powszednim milionów ludzi w XXI w.
Malarski obraz wojny
Nolan atakuje zmysły wysmakowanymi, malarskimi kadrami Dunkierki i morza, przybierającego często kolor zgniłej zieleni. Ewakuacja odbyła się na przełomie maja i czerwca, ale światło w filmie Nolana jest raczej jesienne. Napięcie podtrzymuje dramatyczna muzyka Hansa Zimmera, która niemal nie cichnie.
Wojna w białych rękawiczkach
Czego w tym filmie nie ma? Przemocy. Wojna jest gwałtem. Terrorem. Tymczasem tu nie widzimy ani wyrwanych kończyn, ani krwi. Nolan pokazuje przemoc w białych rękawiczkach, co sprawia, że jego wizja ewakuacji Dunkierki jest daleka od realizmu. Być może jego film należałoby opisać jako dramat psychologiczny z motywem wojennym.
Summa summarum, mam mieszane uczucia. To bez wątpienia oryginalny film, nakręcony z dbałością o estetyczną jakość obrazu, ale pozostawił mnie dziwnie obojętnym. Jednak mając świadomość, że “Dunkierka” wymaga odpowiedniego nastawienia, z pewnością zobaczę go jeszcze raz, na pewno nie w galerii handlowej, bo to kino potrzebuje ciszy i skupienia. Nie idźcie na ten film z popcornem.
Ocena 7/10
Łukasz Knap