"Kevin sam w domu": Fakty, które zaskakują
21.12.2015 | aktual.: 22.03.2017 16:39
Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że święta bez "Kevina samego w domu" to nie święta. Obowiązkowy seans filmu Chrisa Columbusa w wielu domach stał się już tradycją stawianą na równi z dwunastoma potrawami czy dzieleniem się opłatkiem. W końcu kiedy któregoś roku jedna ze stacji telewizyjnych ogłosiła, że tym razem „Kevina...” nie będzie, błyskawicznie musiała zmienić zdanie pod naciskiem oburzonych widzów. Ale czy jesteście pewni, że znacie ten film na pamięć i wiecie o nim wszystko? Oto parę faktów, które mogą was zaskoczyć...
Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że święta bez "Kevina samego w domu" to nie święta. Obowiązkowy seans filmu Chrisa Columbusa w wielu domach stał się już tradycją stawianą na równi z dwunastoma potrawami czy dzieleniem się opłatkiem. W końcu kiedy któregoś roku jedna ze stacji telewizyjnych ogłosiła, że tym razem „Kevina...” nie będzie, błyskawicznie musiała zmienić zdanie pod naciskiem oburzonych widzów.
Ale czy jesteście pewni, że znacie ten film na pamięć i wiecie o nim wszystko? Oto parę faktów, które mogą was zaskoczyć...
Zgubiony bilet
Oto odpowiedź na nurtujące widzów pytanie – jak to możliwe, nawet w takim zamieszaniu, że rodzice nie zdali sobie sprawy z nieobecności syna? Przecież powinni mieć jego bilet lotniczy.
Ano właśnie – powinni. Przy uważnym przyjrzeniu się jednej z początkowych scen widać wyraźnie, że ojciec, sprzątając ze stołu, chwyta też bilet Kevina i wyrzuca go do kosza.
To oczywiście zrodziło podejrzenia, że być może pomysłowy tatuś wcale nie zrobił tego przypadkiem...
Trafny wybór
Macaulaya Culkina John Hughes poznał na planie „Wujaszka Bucka” i z miejsca zachwycił się talentem kilkuletniego chłopca. Postanowił, że pomoże mu stać się prawdziwą gwiazdą - „Kevin sam w domu” powstał właśnie z myślą o nim.
Zanim jednak Hughes – wówczas producent – powierzył mu główną rolę, wraz z reżyserem Chrisem Columbusem przesłuchał ponad stu innych chłopców, chcąc mieć pewność, że dokonał właściwego wyboru. Culkin okazał się bezkonkurencyjny i podpisał kontrakt na 100 000 dolarów.
Obsadowe problemy
Rolę Fullera, kuzyna Kevina, powierzono bratu Macaulaya, Kieranowi, który obecnie również robi karierę aktorską i radzi sobie całkiem nieźle. Siostrę Megan zagrała Hillary Wolf – zawodniczka odnosząca sukcesy w judo, reprezentująca Stany Zjednoczone na Olimpiadzie w Atlancie w 1996 roku.
Problem za to sprawiło znalezienie aktora do roli Harry'ego – odrzucił ją i Robert de Niro, i Jon Lovitz. Zgodził się zaś, ku zdziwieniu wszystkich, Joe Pesci
, znany głównie dzięki filmom gangsterskim w reżyserii Martina Scorsese.
Brutalny Pesci
Joe Pesci, grywający dotąd głównie w repertuarze przeznaczonym dla starszych widzów, miał ogromne trudności z powstrzymaniem się od przeklinania, gdyż wulgaryzmy były na porządku dziennym w scenariuszach, które dotychczas przyjmował – co chwilę musiano przerywać ujęcie, bo aktorowi wyrywały się niecenzuralne słowa.
Co więcej Pesci, chcąc wczuć się w rolę i sprawić, żeby Culkin w rzeczywistości się go bał, unikał chłopca na planie. A podczas kręcenia sceny, w której Harry grozi Kevinowi, że odgryzie mu palce, Pesci faktycznie ugryzł dzieciaka do krwi. Podobno do dziś Culkin ma w tym miejscu bliznę.
Elvis żyje
Nie sposób też pominąć dwóch „członków” obsady. Kiedy Kevin ogląda zdjęcie dziewczyny Buzza i wzdryga się ze wstrętem, w rzeczywistości nie patrzy na fotografię dziewczyny, lecz ucharakteryzowanego syna Columbusa. Reżyser uznał, że użycie zdjęcia prawdziwej nastolatki mogłoby zranić jej uczucia.
Plotka, którą pokochali wielbiciele teorii spiskowej, głosi zaś, że w scenie na lotnisku, kiedy matka Kevina wpada w szał, a na drugim planie pojawia się brodaty mężczyzna – to rzekomo nikt inny tylko Elvis Presley.
(sm/gb)