"Kler" wykradziony przez piratów
Film Wojciecha Smarzowskiego trafił nielegalnie do sieci. Ale za pobranie go może grozić dotkliwa kara.
"Kler" był najgorętszą premierą 2018 roku w polskich kinach. Przyciągnął tłumy i bił rekord za rekordem. Zanotował kolejno: najlepszy weekend otwarcia w historii, numer jeden tegorocznego box office, a po zaledwie czterech tygodniach od premiery przebił wynik "Quo Vadis” i stał się największym kinowym przebojem XXI wieku w Polsce i trzecim – po "Ogniem i mieczem” i "Panu Tadeuszu” – filmem z najlepszym wynikiem oglądalności po 1989 r.
Odniósł też największy sukces finansowy w polskim kinie od 30 lat. Jego popularność musiała wzbudzić zainteresowanie piratów.
"Kler", który po zejściu z kinowych afiszy miał trafić na platformę Showmax, ostatecznie, w związku z decyzją o jej zamknięciu, znalazł się na NC+GO i player.pl. Jednocześnie został wydany na DVD i Blu-Ray.
Wystarczył jeden dzień, by piraci zrobili swoje. Nielegalny plik krąży już po sieci. Ale nie radzimy go pobierać. Może za to grozić surowa kara.
Choć Polacy coraz chętniej sięgają po filmy z legalnych źródeł, piractwo niestety nadal ma się w naszym kraju dość dobrze. Ale mogą za nie grozić poważne konsekwencje. Do drzwi osoby, która pobiera torrenty, może zapukać policja.
Zgodnie z polskim prawem ściąganie filmów z sieci jest legalne. Jednak udostępnianie, czyli umożliwianie innym ściągnięcia, już nie. A torrenty działają w taki sposób, że pobierając pliki jednocześnie je udostępniają. Korzystając z nich łamiemy prawo.
Za pobieranie filmów w ten sposób może grozić grzywna. O karach pieniężnych dokładniej pisali dziennikarze WP:
Kary za pobieranie plików z sieci. Jak z nimi jest?
W 2016 roku policja zorganizowała szeroko zakrojoną akcję związaną z nielegalną dystrybucją filmu "Wkręceni". Skonfiskowano wówczas kilka tysięcy komputerów. Z "Klerem" mogłoby być podobnie, zwłaszcza, że to bardzo głośny tytuł.
Jeśli chcecie zobaczyć film Smarzowskiego, radzimy wydać kilka złotych na obejrzenie go legalnie.