Jane Fonda, która 22 grudnia skończyła 80 lat, to jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci Hollywood.
Według części publiczności Fonda, nawet mimo upływającego czasu, wciąż znajduje się w gronie najpiękniejszych amerykańskich aktorek, jest utalentowaną gwiazdą, która propagowała zdrowy styl życia i zajęła polityczne stanowisko, opowiadając się przeciwko wojnie i stając po stronie uciskanych mniejszości.
Według innych "Hanoi Jane" (tak ją wtedy niektórzy nazywali - przyp. red.) to zdrajczyni własnego narodu, komunistka ośmieszająca amerykańskich żołnierzy, rozpuszczona dziewczyna niewiedząca nic o świecie i polityce, a zabierająca głos w sprawach, o których nie miała bladego pojęcia.
Gdzie leży prawda? Jak zwykle, gdzieś pośrodku.
"Hanoi Jane"
Młodziutka Jane, która niedawno otrzymała Oscara, siedzi na działku przeciwlotniczym. Wokół niej stoją wietnamscy żołnierze. To chyba najpopularniejsze zdjęcie Fondy. Nic dziwnego, że wywołało takie poruszenie wśród jej rodaków - w końcu właśnie z takich działek celowano do amerykańskich samolotów bombardujących Wietnam.
Aktorka przyjechała do Hanoi w lipcu 1972 r., zapoczątkowując swój cykl antywojennych wystąpień - zabawiała wietnamskich żołnierzy swoim śpiewem, udzielała się w radiu, apelując do Amerykanów, by zaprzestali ataków i pomogli komunistom odbudować kraj. Takie zachowanie nie mogło przejść bez echa w jej ojczyźnie.
''Zdrajczyni narodu''
Nie było to zresztą pierwsze takie wystąpienie Fondy. W 1970 r. aktorka wraz z Fredem Gardnerem i Donaldem Sutherlandem założyła grupę FTA (co nie oznaczało wcale "Free The Army", a "Fuck The Army") i nawoływała do zaprzestania działań wojennych, zaś żołnierzy namawiała do opuszczenia szeregów armii i pozostania w domu.
Wygłosiła też mowę w organizacji Vietnam Veterans Against the War, której zaproponowała wsparcie finansowe. Jej wystąpienia nie spotkały się jednak z aprobatą tłumów i część Amerykanów zaczęła nazywać Fondę "zdrajczynią narodu".
Złowrogie plotki
Historii obciążających aktorkę było jednak znacznie więcej. Dwie z nich, chętnie cytowane, dotyczą m.in. pilota Jerry'ego Driscolla i Larry'ego Carrigana.
Driscoll został wyciągnięty ze swego nędznego więzienia, umyty, nakarmiony i postawiony przed kamerą miał opowiedzieć Fondzie, jak dobrze jest traktowany przez Wietnamczyków. Wściekły mężczyzna odmówił i napluł Fondzie na buty, za co został później skatowany.
Carrigan miał być zaś wśród pojmanych Amerykanów, którzy przekazali po kryjomu Fondzie karteczki, prosząc, by dostarczyła je ich rodzinom - aktorka wszystkie zebrała, by na końcu przekazać je wietnamskiemu oficerowi. Czekała ich za to surowa kara: zostali pobici, a trzech z nich zmarło.
''To wytwór czyjejś wyobraźni''
Przytoczone na poprzednim slajdzie historie do dziś wzbudzają niesmak - ale czy są prawdziwe?
David Emery, historyk od dawna próbujący oddzielić prawdę od fikcji, twierdzi że nie ma w nich za grosz prawdy. Emery opowiada, że skontaktował się z Carriganem, a ten, pytany o prawdziwość historii, bardzo zdziwiony odparł:
- To wytwór czyjeś wyobraźni. Nigdy nawet nie spotkałem Jane Fondy - dodawał, nie rozumiejąc, dlaczego jego nazwisko pojawia się w podobnej historii.
''Przepraszam''
Podobne zdziwienie przytaczana opowieść wzbudziła u Driscolla, który osobiście potwierdził Emery'emu, że taka sytuacja nigdy nie miała miejsca.
- Zarówno Driscoll, jak i Carrigan nie chcą, żeby ich nazwiska wiązano z tymi historiami, ale one zaczęły żyć własnym życiem - powiedział Mike McGrath, prezes Nam-POWs. A gdzie ziarno prawdy? Prawdą jest, że żołnierze, którzy nie chcieli spotkać się z Fondą, byli bici - nie wiadomo jednak, czy aktorka miała o tym pojęcie.
Aktorka wystosowała przeprosiny za swoje zachowanie w 1988 r., kierując je do "mężczyzn, którzy byli w Wietnamie, których skrzywdziła i którzy cierpieli przez to, co powiedziała lub zrobiła".
Dziś Fonda to przede wszystkim twarz rozmaitych akcji. Od dawna bardziej pomaga, niż gra, angażując się np. w akcje propagowania świadomego rodzicielstwa, nagłaśniania problemów Trzeciego Świata, ochronę zwierząt, jogę oraz wegetarianizm. Oczywiście raz na jakiś czas robi wyjątek i staje przed kamerą. Ostatnim razem uczyniła to w tym roku, grając wraz z Robertem Redfordem w "Naszych nocach" Ritesha Batrata. Pomimo postępującego wieku, wciąż jest symbolem piękna.