"Koty": żenujące widowisko i finansowy koszmar. Straty przekroczą 71 mln dol.
Miał być świąteczny hit, będzie potężny niewypał. Krytycy zmieszali "Koty" z błotem, a zyski ze sprzedanych biletów nie pokryją nawet kosztów produkcji tego kuriozalnego widowiska.
"Koty" Oscarowego reżysera Toma Hoopera ("Jak zostać królem", "Nędznicy") trafiła do amerykańskich kin 20 grudnia. W Polsce pojawi się 3 stycznia, więc zawczasu ostrzegamy, by omijać dzieło szerokim łukiem. "Lubicie musicale? A może kochacie koty? W takim razie pod żadnym pozorem nie idźcie na 'Koty'. Nawet jeśli byliście na tym w teatrze i bawiliście się tak dobrze, że nie skończyło się na jednym razie – ostrzegała w recenzji "Kotów" Karolina Stankiewicz, nazywając ten film "najbardziej żenującą rozrywką roku".
Obejrzyj: "Bad Boy": Zwiastun nowego filmu Patryka Vegi
"Koty" na całym świecie zbierają miażdżące recenzje (średnia na RottenTomatoes.com to żałosne 18 proc.), które idą pod rękę z fatalnymi wynikami w box office. W weekend otwarcia film zarobił w USA zaledwie 6,6 mln dol. Po 10 dniach od premiery ma na swoim koncie niespełna 37 mln dol., z czego 20,5 mln dol. to zyski zagraniczne.
Jak przewiduje "Deadline", "Koty" będą finansową klapą ze stratami przekraczającymi 71 mln dol. Pod warunkiem, że wynik światowego box office zamknie się na poziomie 100 mln dol.
Produkcja "Kotów" kosztowała Universal Studio 90-95 mln dol. Do tego jednak trzeba doliczyć koszty kampanii reklamowej, która pochłonęła aż 115 mln dol. Niestety w tym przypadku reklama nie była dźwignią handlu.