Krótko i dosadnie o wielkim kinowym hicie: "Nie potrzebuję oglądać tej historii ponownie"
Słynny reżyser Quentin Tarantino ostro wypowiedział się na temat popularnych w Hollywood remake'ów, w tym "Diuny". Okazuje się, że nawet największe blockbustery kompletnie go nie interesują. Tłumaczy dlaczego.
Quentin Tarantino, twórca kultowych filmów takich jak "Wściekłe psy", "Pulp Fiction", "Kill Bill" czy "Bękarty wojny", podczas występu w podcaście Breta Eastona Ellisa podzielił się swoimi przemyśleniami na temat współczesnego kina.
Zapytany, czy uważa drugą część "Diuny" za jeden z najlepszych filmów roku, odpowiedział bez ogródek. "Widziałem 'Diunę' kilka razy. Nie potrzebuję oglądać tej historii ponownie" – stwierdził Tarantino.
Reżyser kontynuował, kpiąc: "Nie potrzebuję oglądać piaskowych robaków. Nie potrzebuję filmu, który tak dramatycznie wypowiada słowo 'przyprawa'."
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tarantino chce nowych historii, nie remake'ów
Podkreślił, że jego uwagi nie są skierowane bezpośrednio do reżysera "Diuny" Denisa Villeneuve'a, ale wyrażają jego zmęczenie ciągłymi remake'ami w Hollywood.
"Wciąż powstają jeden po drugim remake'u" – wyjaśnił Tarantino. "Ludzie pytają: czy widziałeś 'Diunę'? Czy widziałeś 'Ripleya'? Czy widziałeś 'Shoguna'? A ja odpowiadam: nie, nie, nie, nie."
"Dostępnych jest sześć czy siedem książek o Ripleyu. Jeśli robisz kolejny film, dlaczego wybierasz ten sam, który zrobiono już dwa razy? Widziałem tę historię dwa razy wcześniej i naprawdę nie podobała mi się w żadnej wersji, więc nie jestem zainteresowany oglądaniem jej po raz trzeci". Co miał na myśli? Miniserial Netfliksa z Andrew Scottem jest serialową adaptacją prozy Patricii Highsmith. Filmy, które mają to samo literackie źródło, powstały też kilkadziesiąt lat temu (w tym jeden z Judem Law, Mattem Damonem i Gwyneth Paltrow).
Tarantino zasugerował, że adaptacja innej historii mogłaby być ciekawa: "Gdybyście zrobili inną opowieść, byłoby to na tyle interesujące, by dać jej szansę."
Odnosząc się do "Szoguna", dodał: "Obejrzałem 'wszystkie 13 godzin' w latach 80. Wystarczy. Nie potrzebuję oglądać tej historii ponownie, nie obchodzi mnie, jak ją wykonają. Nie obchodzi mnie, czy zabiorą mnie w starożytną Japonię w wehikule czasu. Nie obchodzi mnie to, widziałem tę historię."
Jeśli chodzi o filmy, które mu się podobają, Tarantino jest wielkim fanem "Jokera: Folie à Deux" Todda Phillipsa. Mimo że sequel "Jokera" otrzymał mieszane recenzje, reżyser stwierdził, że "naprawdę, naprawdę mu się podobał". Przyznał, że jego oczekiwania zostały przekroczone, gdyż film nie był "intelektualnym ćwiczeniem".
"Naprawdę mnie wciągnął. Bardzo podobały mi się sekwencje muzyczne. Naprawdę mnie porwały" – powiedział o muzycznym thrillerze z Joaquinem Phoenixem i Lady Gagą. "Myślałem, że im bardziej banalne były piosenki, tym lepsze były."
Jeśli chodzi o jego własną twórczość, według doniesień Tarantino zrezygnował z planów realizacji "The Movie Critic", który miał być jego dziesiątym i ostatnim projektem. Jak podał Deadline, źródło potwierdziło tę informację, mówiąc, że reżyser "po prostu zmienił zdanie" i "wraca do szkicowania, aby zdecydować, jaki będzie ten ostatni film".
Jeśli w przeciwieństwie do Tarantino chcecie zobaczyć "Diunę" z 2021 roku, film znajdziecie na platformie Max.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o "Napadzie" na Netfliksie, zastanawiamy się, dlaczego Laura Dern zagrała w koszmarnej "Planecie samotności" i zachwycamy się nowym serialem Max, "Franczyza". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: