Krzysztof Globisz i jego wszystkie kobiety - wywiad

Krzysztof Globisz i jego wszystkie kobiety - wywiad
Źródło zdjęć: © AFP
1

Jako Anioł Giordano skutecznie kruszył niewieście serca. Tym razem reżyser „Anioła w Krakowie” i „Zakochanego Anioła” obsadził *Krzysztofa Globisza w roli tytułowej w filmie „Wszystkie kobiety Mateusza”. Z aktorem, profesorem krakowskiej PWST, rozmawiamy o kulturze, naturze, podróżach i rodzinie.*

- Jaką podróż filmową odbył Pan ostatnio?

Niedawno skończyłem zdjęcia do filmu „Wszystkie kobiety Mateusza”, który w tej chwili jest na etapie montażu. Jego reżyserem jest Artur „Baron” Więcek, twórca „Anioła w Krakowie” i „Zakochanego Anioła”. A autorem fantastycznych zdjęć Adam Sikora. Ja gram Mateusza.

- Chętnie bym o tych „wszystkich kobietach” porozmawiała...

Są cudowne! (śmiech). Moją żonę gra Teresa Budzisz-Krzyżanowska. W życiu Mateusza są też inne kobiety w różnym wieku – dojrzałe i bardzo młode. Powiedziałbym nawet... za młode (śmiech).

- W jakie jeszcze zawodowe projekty zaangażował się Pan ostatnio?

Przede mną trzy sztuki, realizowane niemal równolegle w trzech teatrach – u Janka Klaty, Mikołaja Grabowskiego i Krystyny Jandy. Można powiedzieć, że w najbliższym czasie będę bardzo zaabsorbowany teatrem.

- Od 30 lat związany jest Pan zawodowo ze Starym Teatrem w Krakowie. Od wielu też lat wtajemnicza Pan kolejne roczniki studentów krakowskiej PWST w arkana sztuki aktorskiej. Kraków stał się Pana miejscem na ziemi. Jak dziś, z perspektywy człowieka dorosłego, wspomina Pan swoje dzieciństwo na Śląsku, w Katowicach-Ligocie?

Na Śląsku mieszkałem 18 lat. Potem przeniosłem się do Krakowa na studia aktorskie. I choć nadal wiele łączyło mnie z Katowicami, bo co tydzień odwiedzałem rodziców, to mimo wszystko, następowało powolne oddalenie się od tego miasta. Śląsk jednak wciąż jest dla mnie ważny, tak jak ważny jest okres pierwszych 18 lat życia. Dzieciństwo i wczesną młodość wspominam bardzo dobrze. Choć nie byliśmy bogaci, a w domu, jak to mówią, nie przelewało się, to niczego mi nie brakowało. Rodzice dbali, żeby moje dzieciństwo było w miarę stabilne, bezpieczne i radosne.

- Czy po latach odnajduje Pan w sobie typowo śląskie cechy charakteru?

Można powiedzieć, że w mojej rodzinie tylko ja jestem czystym Ślązakiem z Górnego Śląska (śmiech). Mama urodziła się bowiem w Bielsku-Białej, tata pochodzi ze Śląska Opolskiego. Podziwiam i szanuję Ślązaków za ich pracowitość, uczciwość i piękny język. Uważam, że kraj, który ma u siebie tak wspaniałe języki jak kaszubski, góralski i śląski jest intelektualnie bogatszy. Z szacunkiem odnoszę się do kobiet na Śląsku, które żyją jakby w stanie ciągłego pożegnania. Ich mężowie schodzą pod ziemię, fedrują, i nigdy nie wiadomo czy wyjdą na powierzchnię. Dlatego szacunek dla życia jest tam tak mocny. Podobnie jak szacunek dla ciężkiej pracy. W śląskich rodzinach zawsze obowiązywała ścisła hierarchia. Nie wiem jak to wygląda w tej chwili, ale kiedyś pozycja ojca w rodzinie była niezmiernie ważna. Matka dbała o dom. Dzieci były podległe rodzicom.

- Czy ten ład panujący w tradycyjnej śląskiej familii zaszczepił Pan potem w rodzinie, którą Pan założył?

Wszystko się zmienia. Od lat mieszkam w Krakowie, moja żona jest wadowiczanką. W mojej rodzinie nastąpiła więc fuzja różnych zachowań i tradycji. Z pewnością jestem człowiekiem bardziej liberalnym. Nie wychowuję swoich synów w atmosferze przymusu. Co nie znaczy, że jest to dobre rozwiązanie (śmiech). Po prostu - zmieniamy się razem z otaczającym nas światem, który przekształca się bardzo dynamicznie. To co 10 lat temu było nowością, szokiem, dziś stało się normą, a wręcz komercją.

- Czy obserwując swoich synów - 22-letniego Krzysztofa i 15-letniego Jana – zastanawiał się Pan nad tym, co bardziej ich ukształtowało – geny czy wychowanie? Któryś wdał się w Pana?

Myślę, że obaj! Co nie znaczy, że wychowanie nie ma znaczenia. Wychowanie jest częścią kultury, czymś dodanym i sztucznym. Człowieka można wyćwiczyć, w ramach tego, co nazywamy dobrym wychowaniem. Jednak drzemiąca w nas natura zawsze wydobędzie się na powierzchnię i zainterweniuje. Trzeba mieć tylko nadzieję, że w sposób niedestrukcyjny. Zdarza się przecież, że ktoś - na zewnątrz grzeczny i kulturalny - wewnątrz jest moralnym potworem.

- Które z dobrych genów zauważa Pan w swoich potomkach?

Są różni – jeden bardziej skryty, drugi, może dlatego, że młodszy – bardziej otwarty i nastawiony na ekspansję. Na razie cały czas im się przyglądam. Może, gdy każdy z nich skończy 50 lat - nie wiem czy dożyję! – dowiem się, co to za ziółka koło mnie chodzą (śmiech).

- Mówi się, że najlepiej poznać człowieka zabierając go w podróż. Zalicza się Pan do grona traperów, czy jest raczej miłośnikiem luksusowych hoteli?

Kiedyś bardzo dużo chodziłem po górach. Teraz nie robię tego z dwóch powodów. Po pierwsze, nie da się wędrować po Tatrach ze względu na panujący na szlakach tłok. Po drugie, mam kłopoty z kolanami, nie mogę więc sobie pozwolić na absorbujące wycieczki. Wcześniej przeszedłem jednak wszystkie góry w Polsce i dużo gór w Niemczech. Poza tym przejechałem spory kawał świata. Najczęściej były to jednak wyprawy z teatrem, podczas których nie mogłem się poczuć traperem. Poznałem Amerykę Południową i Północną, Europę, trochę Azji. Ale to, że ktoś gdzieś był, nic nie znaczy. Ważne czego się nauczył i czego doświadczył.

- Dokąd zawędrował Pan ostatnio?

Obecnie jestem na etapie separacji. Oczywiście, nie małżeńskiej (śmiech), lecz ze światem i podróżami. Jestem aktorem, który za sprawą swojej pracy codziennie obcuje z ludźmi, dlatego mój prywatny czas najchętniej przeżywałbym w samotności. Z dala od ludzi, ewentualnie w towarzystwie grona zaufanych, bliskich osób.

- Nie jest Pan ciekawy świata?

Podróże przestały mnie fascynować. Poza tym nie stać mnie na nie. To znaczy - stać mnie na to, żeby pojechać do każdego miejsca w Europie, Azji czy Afryce, do hotelu o średnim standardzie. Szkopuł w tym, że to mnie nie interesuje.

- A co Pan interesuje?

Potężna podróż - z plecakiem i jeepem w roli głównej - w rejony, które nie są objęte ofertą biura podróży. Podejrzewam, że jest to bardzo drogie przedsięwzięcie, ewentualnie wymaga sporego wysiłku organizacyjnego, a na to nie mam ani czasu, ani ochoty. W związku z czym moje obecne podróże odbywają się raczej w obrębie mojej głowy. Poza tym dziś bardziej fascynuje mnie świat zwierząt...

- Natura wzięła górę nad kulturą?

Zawsze byłem za naturą. Kultura się zmienia. To, co dziś jest wyznacznikiem kultury, kiedyś mogło uchodzić za coś obrzydliwie niekulturalnego. Niestety, jesteśmy więźniami kultury.

- Kiedy ostatnio poczuł się Pan więźniem kultury?

Kiedy wysyłałem maila. W treści poinformowałem mojego adresata, że wysyłam mu załącznik. Klikam, a komputer, pyta mnie, czy do tego maila nie powinien być dodany załącznik? Patrzę – faktycznie zapomniałem o załączniku! Skąd on to wie? Bystra, bezczelna maszyna – twór kultury – posiada program, który czyta moje maile! Jestem więźniem przedmiotu, który zaczyna mną władać.

- Ale w tym przypadku interwencja komputera okazała się przydatna?

Tym razem tak, ale ja nie chcę być inwigilowany przez przedmiot (śmiech). Mnóstwo ludzi chodzi teraz z aparatami fotograficznymi. Mam wrażenie, że to nie oni wybierają obiekt fotografowania, lecz że to ów „obiekt” wymusza na nich zdobienie zdjęcia. Sztuka uwodzenia.

- A czy odwiedził Pan kiedyś miejsce słynące ze „sztuki uwodzenia”, matecznik aktorstwa, czyli Hollywood?

Tak i przywiozłem stamtąd zabawną historyjkę, którą opowiadam teraz studentom aktorstwa. W Hollywood naprzeciwko Kodak Theatre, czyli miejsca gdzie wręczają Oscary, znajduje się mnóstwo sklepików z pamiątkami. Wszedłem do jednego z nich, w którym można było kupić pamiątkowego Oscara. Mężczyzna, który tam sprzedawał, zorientował się po moim akcencie, że nie jestem Amerykaninem. Kiedy usłyszał, że pochodzę z Polski, zapytał: „Kim Pan jest w Polsce?”. „Jestem aktorem” - odpowiedziałem. „To wiem – on na to - ale, co Pan robi? Ja też jestem aktorem” (śmiech). To bardzo pouczająca anegdota, którą przywiozłem z Hollywood. Aktorstwo jest niezwykle okrutnym zawodem. Z łatwością może wypluć człowieka.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Ewa Jaśkiewicz/AKPA Polska Press

ZOBACZ TAKŻE:

**[

Obraz

Niedaleko pada jabłko od jabłoni ]( http://film.wp.pl/najseksowniejsze-matki-i-corki-duzego-ekranu-6025273914229377g )*
*
[

Obraz

Dołącz do nas na Facebooku! ]( http://www.facebook.com/filmwppl )*
*
[

Obraz

Emmanuelle - ikona erotyki po latach ]( http://film.wp.pl/pamietacie-czarna-emanuelle-zobaczcie-jak-sie-zmienila-6025274286928513g )*
*
[

Obraz

Co się stało ze słodkimi bliźniaczkami? ]( http://teleshow.wp.pl/blizniaczki-olsen-skonczyly-25-lat-6026604625773185g )*
*
[

Obraz

Prawdziwe nazwiska polskich gwiazd! Wstyd? ]( http://film.wp.pl/prawdziwe-nazwiska-polskich-gwiazd-6025274598372481g )*
*
[

Obraz

Spis grzechów Kuby Wojewódzkiego ]( http://teleshow.wp.pl/spis-grzechow-kuby-wojewodzkiego-6021644374000769g )**

Wybrane dla Ciebie

Erin E. Moriarty opowiedziała o swojej chorobie i apeluje: Nie ignorujcie objawów
Erin E. Moriarty opowiedziała o swojej chorobie i apeluje: Nie ignorujcie objawów
Groźby pod adresem aktorki. Skrytykowała popularny program dla dzieci
Groźby pod adresem aktorki. Skrytykowała popularny program dla dzieci
Już 170 mln widzów na całym świecie. A na tym się nie skończy
Już 170 mln widzów na całym świecie. A na tym się nie skończy
Nimfomanka? Aktorka stanowczo dementuje
Nimfomanka? Aktorka stanowczo dementuje
"Chora, erotyczna fantazja". Aktorka odpowiada na zarzuty
"Chora, erotyczna fantazja". Aktorka odpowiada na zarzuty
Gwiazdor "American Pie" o uzależnieniu. "Grzebałem w śmietniku"
Gwiazdor "American Pie" o uzależnieniu. "Grzebałem w śmietniku"
Ważne wieści dla fanów "Reachera". Gwiazdor opublikował zdjęcie
Ważne wieści dla fanów "Reachera". Gwiazdor opublikował zdjęcie
Pęknięta łękotka, rany i siniaki. Aktorka pozywa producentów
Pęknięta łękotka, rany i siniaki. Aktorka pozywa producentów
Polski hit kosztował "grosze". Pokonał superprodukcję za 166 mln dol.
Polski hit kosztował "grosze". Pokonał superprodukcję za 166 mln dol.
Stephen King zachwycony nowym horrorem. "Król przemówił"
Stephen King zachwycony nowym horrorem. "Król przemówił"
Kryły ją tylko grube sploty. Aktorka wybrała nietypową "nagą sukienkę"
Kryły ją tylko grube sploty. Aktorka wybrała nietypową "nagą sukienkę"
Ośmieszał PRL. Cenzorzy dostawali białej gorączki
Ośmieszał PRL. Cenzorzy dostawali białej gorączki