Lindsay Lohan znowu "błysnęła". Aktorka broni Harveya Weinsteina. "Jego żona powinna przy nim być"
Hollywood nie kryje oburzenia doniesieniami "The New York Timesa" i "The New Yorkera" na temat Harveya Weinsteina, który przez kilkadziesiąt lat molestował i gwałcił kobiety z branży. Jednak niespodziewanie w obronie producenta stanęła Lindsay Lohan.
Ofiarami prominentnego producenta miały paść m.in. Angelina Jolie oraz Asia Argento, która ze szczegółami opisała, jak została podstępem zwabiona i zgwałcona przez Weinsteina.
Wydawałoby się, że w obliczu tak miażdżących dowodów, nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie próbował bronić filmowca. A jednak. Lindsay Lohan opublikowała na Instagramie apel w obronie Weinsteina. Tekst jej wystąpienia możecie przeczytać poniżej:
- Nigdy mnie nie skrzywdził, nie zrobił ze mną nic złego, a razem pracowaliśmy przy kilku filmach. Jest mi go żal. Myślę, że każdy powinien przestać. To co się dzieje, jest złe. Jego żona powinna przy nim być – aktorka zaapelowała na Instagramie.
Oczywiście Lohan usunęła wideo. Jednak, jak wiadomo, w internecie nic nie ginie:
Trudno powiedzieć, czemu Lohan to zrobiła. Nie jest tajemnicą, że od wielu lat nie wiedzie jej się w show-biznesie, więc aktorka korzysta z każdej okazji, aby "zabłysnąć". A może liczy, że jej lojalność kiedyś zostanie wynagrodzona?
Harvey Weinstein jest producentem ponad 300 filmów, (m.in. "Pulp Fiction", "Zakochany Szekspir", "Angielski pacjent", "Władca Pierścieni") i jednym z najpotężniejszych ludzi w Hollywood. Według wyliczeń "Daily Mail" podczas ceremonii rozdania Oscarów więcej osób dziękowało ze sceny Weinsteinowi niż Bogu.