Maja Komorowska pożegnała brata bliźniaka. "Nasze dzieciństwo i młodość zostaną we mnie do końca"
Ta Wielkanoc była dla Mai Komorowskiej bardzo bolesna - drugiego dnia świąt aktorka pożegnała bliską osobę, swojego brata Piotra.
- 16 kwietnia 2017 roku umarł mój brat bliźniak. Człowiek o wielu zdolnościach - prawnik, reportażysta, sportowiec, aktor amator. Miał ogromną wrażliwość i umiejętność współodczuwania. Nasze dzieciństwo i młodość zostaną we mnie do końca – napisała w nekrologu aktorka.
Piotr Komorowski, choć nie zrobił takiej kariery jak siostra, kochał kino. Wystąpił w niemal 30 filmach i serialach. Zagrał m.in. w "Brunecie wieczorową porą", "Wojnie światów – następne stulecie" (na zdjęciu poniżej), "W labiryncie" czy "40-latku". Ostatni raz pojawił się na ekranie w 2008 roku w "Sercu na dłoni" Krzysztofa Zanussiego.
Urodzili się 23 grudnia 1937 roku w Warszawie, gdzie ich ojciec był dyrektorem hotelu Bristol. Niestety, rodzina niedługo cieszyła się dostatkiem. Gdy wybuchła wojna, musieli opuścić stolicę. Schronienie znaleźli u rodziny od strony matki w Komorowie. Tam mogli się cieszyć względnym spokojem, a Maja Komorowska z nostalgią wspominała dni, które spędzała na beztroskich zabawach z bratem.
- Ogród, zabawy, gimnastyka na trawie. Chodziłam na rękach, robiłam mostki, stawałam na głowie. W domu, wspólnie z rodzeństwem, przygotowywaliśmy przedstawienia teatralne – opisywała swoje dzieciństwo w wywiadzie dla "Polityki”.
Ukochana mama uczyła ją "dziewczyńskich" zajęć, w tym cerowania i szycia, ojciec zaś pomagał w lekcjach i wpajał żelazne zasady moralne. Mała Maja była przerażona, gdy mama zachorowała na gruźlicę. Jej stan się pogorszył, gdy mimo ostrzeżeń lekarzy, zdecydowała się ponownie zajść w ciążę. Po narodzinach córki Magdy musiała wyjechać do sanatorium, by podreperować zdrowie. Całe szczęście leczenie przynosiło zadowalające rezultaty.
Gdy wojna się skończyła, sytuacja Komorowskich wcale nie uległa poprawie. Stracili majątek, a ojciec, ze względu na arystokratyczne pochodzenie, miał ogromne problemy ze znalezieniem pracy. Ich sytuacja finansowa była ciężka. Żyli bardzo skromnie, czasami ledwo wiążąc koniec z końcem. Ale nigdy się nie poddali.
- Potrafili zachować godność – mówiła w "Polityce” o swoich rodzicach. - Podziwiałam pracowitość mojego ojca, który codziennie rano z ciężką teczką jechał kolejką do pracy do Warszawy, potem robił zakupy i wracał do nas. I tak dzień za dniem.
Początkowo Komorowska myślała, by zostać lekarzem, ale los chciał inaczej. Ostatecznie wylądowała na Wydziale Lalkarskim PWST. Po uzyskaniu dyplomu zaczęła robić karierę w teatrze i przed kamerami.
Jeszcze jako studentka poznała Jerzego Tyszkiewicza, którego poślubiła w 1959 roku. Początki związku nie należały do najłatwiejszych - nie mieli gdzie mieszkać i klepali biedę. Ich sytuacja była tak zła, że gdy na świat przyszedł ich syn, na jakiś czas musieli oddać go pod opiekę szwagierce i teściom.
Komorowska, która sama doświadczyła w życiu tak wiele, zawsze chętnie angażowała się społecznie, politycznie i kulturalnie. Opiekowała się schorowaną matką. Podczas stanu wojennego pomagała internowanym. Angażowała się w budowę hospicjum onkologicznego. Szerzy polskie tradycje i przypomina arcydzieła literatury polskiej, odwiedzając rozmaite ośrodki polonijne. I choć w jej małżeństwie nie układało się najlepiej, gdy mąż wpadł w nałóg alkoholowy, nie zostawiła go samego i wspierała w najtrudniejszych chwilach.
Obecnie na ekranie pojawia się rzadko. Pracuje w teatrze, wykłada w Akademii Teatralnej. Każdą wolną chwilę poświęca zaś rodzinie - synowi i czwórce wnuków.