Maklakiewicz i Himilsbach: Byli nierozłączni jak wódka i kac

Maklakiewicz i Himilsbach: Byli nierozłączni jak wódka i kac
Źródło zdjęć: © Witold Rozmysłowicz/PAP/CAF

Rzadko w polskim kinie zdarzają się tak dobrane duety jak Jan Himilsbach i Zdzisław Maklakiewicz. Byli nierozłączni jak wódka i kac. Kiedy pojawiał się jeden z nich, było oczywiste, że gdzieś w pobliżu musi być ten drugi. Przyjaźń, która narodziła się w filmie, przeniosła się na ich życie prywatne.

Rzadko w polskim kinie zdarzają się tak dobrane duety jak Jan Himilsbach i Zdzisław Maklakiewicz. Byli nierozłączni jak wódka i kac. Kiedy pojawiał się jeden z nich, było oczywiste, że gdzieś w pobliżu musi być ten drugi. Przyjaźń, która narodziła się w filmie, przeniosła się na ich życie prywatne.

Obaj niedoceniani za życia, występując w "Rejsie" stworzyli parę, która zaistniała jeszcze w kilku filmach i zapisała się na trwałe w pamięci widzów.

* 9 października minęła 36.* rocznica tragicznej śmierci Maklakiewicza, brutalnie pobitego kilka dni wcześniej na Krakowskim Przedmieściu. Dziś przypominamy jego sylwetkę i historię wielkiej przyjaźni z legendarnym Himilsbachem. Bo mówiąc o Maklaku nie sposób nie wspomnieć o Janku.

[

]( http://film.org.pl )


1 / 11

Poznali się na planie

Obraz
© Witold Rozmysłowicz/PAP/CAF

Żeby wyjaśnić magnetyzm, jaki przyciągnął do siebie aktorów, a na długie lata również widzów do ich twórczości, trzeba zacząć od początku. Pierwszy raz spotkali się na planie zdjęciowym "Rejsu" w reżyserii Marka Piwowskiego w 1970 roku.

Dla Himilsbacha był to aktorski debiut. Natomiast Maklakiewicz miał już na koncie pewien dorobek filmowy i teatralny, jednak zauważony miał zostać dopiero dzięki wspólnym występom z Jankiem.

Tak jak w "Rejsie" ich duet polegał na relacji inteligent (inżynier Mamoń) i prostaczek Sidorowski (grany przez Himilsbacha), tak w późniejszych filmach ich role były już odzwierciedleniem przyjacielskich stosunków z życia prywatnego.

WIELKI RANKING NAJWAŻNIEJSZYCH POLSKICH FILMÓW LAT 90.

[

]( http://film.org.pl )

2 / 11

Żołnierz AK i powstaniec

Obraz
© PAP

Starszy o cztery lata Maklakiewicz w czasie II wojny światowej służył w AK i brał udział w powstaniu warszawskim. W 1945 roku rozpoczął studia aktorskie w Krakowie, potem PWST w Warszawie. Próbował też reżyserii, ale kierunku nie ukończył.

Był aktorem wielu teatrów w kraju oraz wielkim wielbicielem talentu i osobowości Zbyszka Cybulskiego, co często jest widoczne w kreacjach oraz sposobie bycia, polegających na improwizacji i dystansie do siebie i otaczającej rzeczywistości.

Maklakiewicz wraz z rozwojem swojej kariery coraz bardziej uciekał od własnego środowiska. Częściej wybierał role cwaniaków, obiboków, ludzi z półświatka. Bez wątpienia wpływ na to miała jego przyjaźń z Himilsbachem.

[

]( http://film.org.pl )

3 / 11

''Nie można w kółko pierdolić tego samego''

Obraz
© AFP

Zupełnie inaczej przedstawiają się losy Himilsbacha, którego życie było pełne zagadek, niespójności i tajemnic, tworzonych zresztą przez samego aktora na potrzeby* wywiadów i opowieści przy wódce.*

Twierdził, że "nie można w kółko pierdolić tego samego". Sama data urodzenia aktora budzi wiele kontrowersji (31 listopada 1931 roku). Podobno jest pomyłką urzędniczki lub ojca, który po wcześniejszym świętowaniu narodzin syna zapomniał właściwą datę.

Urodził się w biednej rodzinie i dorastał w otoczeniu ludzi z marginesu - ich właśnie utrwalał później w swych opowiadaniach i takie role zazwyczaj przyznawano mu w filmach. W ciągu swojego życia, zanim rozpoczął karierę literacką, pracował jako kamieniarz, górnik, piekarz, ślusarz i palacz na statkach.

WIELKI RANKING NAJWAŻNIEJSZYCH POLSKICH FILMÓW LAT 90.

[

]( http://film.org.pl )

4 / 11

Wulgarni erudyci

Obraz
© Film polski

Maklakiewicz i Himilsbach robili i mówili rzeczy, na które przeciętny obywatel nie mógł sobie pozwolić. Żyli w czasach, które nie nastrajały optymistycznie. Szara rzeczywistość PRL-u działała zabójczo na marzenia.

Oni natomiast dzięki talentowi, silnej woli, inteligencji, poczuciu humoru oraz morzu alkoholu potrafili wznieść się ponad przeciętność i nudę. Życie było dla nich ciągłą kreacją, starali cieszyć się każdą chwilą, sposób w jaki to robili, nie każdemu oczywiście przypadł do gustu. Przez środowisko aktorskie i artystyczne uważani byli często za margines.

W rzeczywistości byli outsiderami, którzy z ironią i dystansem patrzyli na napuszony, oficjalny świat. Często prowokowali pewne sytuacje,* aby ujawnić obłudę i hipokryzję.* Łączyli w sobie wiele sprzeczności, potrafili wykazać się wielką erudycją na temat filmu i literatury, a za moment opowiedzieć wulgarny dowcip i obrazić słuchaczy.

[

]( http://film.org.pl )

5 / 11

Bohaterowie tacy jak my

Obraz
© Film polski

Widzowie kochali parę Maklakiewicz-Himilsbach, ale była to miłość ambiwalentna. Z jednej strony cieszyli się wielką popularnością, stanowili duet, który był rozpoznawalny i budził zainteresowanie.

Z drugiej strony kochano ich, ponieważ im nie zazdroszczono. Widzowie mieli poczucie wyższości nad nimi, dlatego że choć większość społeczeństwa nie odniosła sukcesu, to i tak żyła podobnie jak oni.

Widząc ich kariery ludzie uświadamiali sobie, że z tej sławy nic nie wynika. Podobnie jak oni musieli pożyczać pieniądze, aby przeżyć do pierwszego. Nosili na swoich barkach takie same kłopoty i nałogi jak większość szarych obywateli Polski Ludowej.

WIELKI RANKING NAJWAŻNIEJSZYCH POLSKICH FILMÓW LAT 90.

[

]( http://film.org.pl )

6 / 11

Kac na medal

Obraz
© Film polski

Ich talent komediowy dostrzegli tylko Marek Piwowski oraz bracia Andrzej i Janusz Kondratiukowie. Wszystko rozpoczęło się od "Rejsu", który był odbierany jako parodia systemu komunistycznego w Polsce.

Film odniósł sukces jakiego reżyser nie spodziewał się właśnie dzięki duetowi Himilsbach-Maklakiewicz i Stanisławowi Tymowi. Wszyscy w bardzo dużym stopniu są współtwórcami tej komedii.

Większość dialogów i żartów sytuacyjnych była wymyślana właśnie przez nich. Wiele z zagranych wspólnie scen nie znalazła się niestety w filmie. Całość przypominała bardziej spontaniczny happening, niż realizację filmu, ale właśnie ta spontaniczność i improwizacja przyczyniły się do jego sukcesu.

Do jednych z najlepszych scen w tym filmie należy z pewnością monolog na temat kondycji polskiego kina, jaki wygłasza inżynier Mamoń w obecności Sidorowskiego i ich żon. Obaj aktorzy w czasie kręcenia tej sceny (jak i większości filmu) byli pijani.

Scena jednak wypadła tak dobrze, że nikt nie zwrócił na to uwagi, a krytycy uznali zgodnie kac Himilsbacha za dowód aktorskiego kunsztu.

[

]( http://film.org.pl )

7 / 11

Ekscesy alkoholowe na planie

Obraz
© Film polski

Po "Rejsie" wystąpili razem we "Wniebowziętych" w reżyserii Andrzeja Kondratiuka (1973). Film stanowi najlepszą metaforę ich losów.

Kolejnym filmem duetu był obraz "Jak to się robi" z 1974 roku, również w reżyserii Kondratiuka.

"Jak to się robi" nie ma już niestety takiej świeżości i polotu jak dwa poprzednie obrazy. Reżyser nie potrafił ukierunkować odpowiednio aktorów i pewnie sam* był już wyczerpany ekscesami alkoholowymi* Himilsbacha i Maklakiewicza, którzy potrafili zawalić w ten sposób kilka dni zdjęciowych. Był to ostatni film, w jakim wystąpili jako para głównych bohaterów.

WIELKI RANKING NAJWAŻNIEJSZYCH POLSKICH FILMÓW LAT 90.

[

]( http://film.org.pl )

8 / 11

Najlepsze role odegrali poza planem

Obraz
© Film polski

Po wielu latach od śmierci obu artystów wiadomo już, że ich talent nie został w pełni wykorzystany. Zarówno przez reżyserów, którzy poza wspomnianymi wyjątkami rzadko obsadzali ich w rolach głównych, jak i przez nich samych.

Wiele bliskich im osób uważa, że najlepsze role odegrali poza planem, w czasie mocno zakrapianych spotkań z przyjaciółmi. Wtedy potrafili i pewnie chcieli dać z siebie więcej. Ta opinia dotyczy szczególnie Maklakiewicza, którego talent aktorski był porównywany do umiejętności jego idola, Zbigniewa Cybulskiego.

Na temat ich życia krąży wiele anegdot, mniej lub bardziej wiarygodnych, które dowodzą, że trudno było im cokolwiek narzucić lub do czegoś zmusić. Prowadzili burzliwe życie, które nie każdemu się podobało, które większość z nas wolałaby oglądać w kinie niż brać w nim w jakikolwiek sposób udział.

Często kłócili się ze sobą,* aby za moment pogodzić się przy "kielichu". Zapewne rzeczą, która działała na nich najbardziej destrukcyjnie był właśnie alkohol. Wpływało to *na jakość ich pracy i na relacje z innymi ludźmi.

[

]( http://film.org.pl )

9 / 11

Umarli tak, jak żyli

Obraz
© Film polski

Sposób w jaki Maklakiewicz i Himilsbach rozstali się z życiem jest najlepszą puentą ich losów. Umarli tak, jak żyli, czyli będąc pod wpływem "elementu baśniowego”, jak to często mawiali, gdy byli pijani.

Zdzisio wracał pewnego ranka do domu po całonocnej imprezie. Po drodze spotkał dwie znajome prostytutki. Został przez nie poproszony o pomoc w dostaniu się do hotelu Bristol. Przy wejściu wywiązała się awantura i wezwano milicję, która poturbowała dotkliwie Maklakiewicza.

Ten ponoć leżał przez jakiś czas nieprzytomny na Krakowskim Przedmieściu nim dotarł do domu. Wkrótce zmarł. Było to* 9 października 1978 roku.*

WIELKI RANKING NAJWAŻNIEJSZYCH POLSKICH FILMÓW LAT 90.

[

]( http://film.org.pl )

10 / 11

Zmarł ''na posterunku''

Obraz
© PAP

Jak nie trudno sobie wyobrazić* śmierć przyjaciela była ciosem dla* Himilsbacha, który na pogrzebie przyjaciela osobiście "zamurowywał" Maklakiewicza, a zamiast kwiatów na jego grobie złożył pudełko czekoladek.

Z kolei Himilsbach zmarł 11 listopada 1988 roku, jak mówi wielu jego znajomych "na posterunku", czyli w czasie libacji na jednej z melin.

Na pogrzebie Himilsbacha ksiądz z żalem wyznał: "Żegnaj Janku, już nigdy nie usłyszymy twojego ciepłego, aksamitnego głosu", co na wspomnienie ochrypłego głosu Janka wywołało oczywiście śmiech wśród przybyłych.

Przyjaciele pisarza załatwili mu piękne miejsce na cmentarzu w Wólce Węglowej, gdzie swój warsztat miał syn Cybulskiego, u którego pracował kiedyś Himilsbach.

[

]( http://film.org.pl )

11 / 11

''Jest Zdzisiek?''

Obraz
© Ireneusz Radkiewicz/PAP/CAF

Dzisiaj, w czasach telewizyjnych pokazów próżności, gdzie każdy próbuje za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę, w czasach, gdy politycy przypominają bardziej cyrkowych klaunów niż mędrców, a o wartości człowieka ma świadczyć ilość posiadanych przez niego telefonów komórkowych,* taki duet jak Himilsbach i Maklakiewicz miałby duże pole do popisu.*

Jednak dla nich pewnie i tak najważniejsza byłaby w tym wszystkim ich przyjaźń. Najlepiej relacje jakie ich łączyły oddaje fragment rozmowy telefonicznej między Himilsbachem a matką Maklakiewicza w kilka dni po pogrzebie:

Jan Himilsbach: Jest Zdzisiek? Czesława Maklakiewicz: Ależ panie Janku, przecież umarł! Był pan przecież na pogrzebie...
Jan Himilsbach: Wiem, kurwa... ale nie mogę się z tym pogodzić... (Witold Paczkowski/gk/mn)

WIELKI RANKING NAJWAŻNIEJSZYCH POLSKICH FILMÓW LAT 90.

[

]( http://film.org.pl )

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (53)