Milla Jovovich: nieprzyzwoicie piękna i utalentowana. Jej największą rolą jest macierzyństwo

Ostatnimi czasy o pięknej Milli Jovovich mówi się coraz rzadziej, choć aktorka bynajmniej nie zniknęła z branży. Przeciwnie – wciąż gra w kilku filmach rocznie, a najbardziej kojarzona jest z roli Alice w jednej z najpopularniejszych filmowych sag. Już w styczniu do kin wchodzi kolejna część serii "Resident Evil". W "Ostatnim Starciu" ponownie zobaczymy ucieczki i strzelaniny, czyli to, co Milla lubi w kinie najbardziej.

A co robi Jovovich, kiedy akurat nie gra? Poświęca się swojej największej roli, macierzyństwu. Ilekroć fotoreporterzy przyłapią ją na ulicy z córeczką Ever, widać, że dziewczynka odziedziczyła urodę po pięknej mamie.

Jovovich pochodzi z Kijowa – ale spędziła tam tylko pierwszych pięć lat życia. Jej rodzice, z powodów politycznych, zdecydowali się opuścić kraj i wyemigrować do Londynu, a stamtąd do Los Angeles. Wkrótce potem się rozwiedli i Milla została pod opieką mamy.

To właśnie matka rozpaliła u niej zainteresowanie branżą filmową– kobieta próbowała zostać aktorką, ale z powodu bariery językowej, nie osiągnęła wiele. By utrzymać siebie i córkę, sprzątała więc domy i pracowała jako pokojówka, między innymi u Briana De Palmy.

Młoda Milla wiedziała, jak ważna jest doskonała znajomość języka, toteż pilnie przykładała się do nauki.* Okazała się nader pojętną uczennicą i w ciągu trzech miesięcy nauczyła się mówić biegle po angielsku.*

W szkole nie było jej jednak łatwo. Wspominała, że koledzy patrzyli na nią niechętnie, nazywali ją „komunistką” i „rosyjskim szpiegiem”.

- Nigdy, nigdy, nigdy mnie nie zaakceptowali– mówiła.

Ponieważ czuła się zepchnięta na klasowy margines i nie miała zbyt wielu przyjaciół, gdy otrzymała propozycję od agencji modelek, nawet się nie wahała przed rzuceniem szkoły.

Brała udział w kampaniach Banana Republic, Christian Dior, Gap, Versace, Calvin Klein, DKNY, Giorgio Armani, H&M czy Revlon. Została też twarzą kosmetyków L'Oréal.

Jovovich przyznawała, że nie była najgrzeczniejszą nastolatką. Sława trochę uderzyła jej do głowy, a bunt młodzieńczy przeżyła bardzo gwałtownie. Zdarzało się jej kraść w sklepach, ma też na sumieniu akty wandalizmu.

Gdy osiągnęła sukces jako modelka, zapragnęła wreszcie stanąć przed kamerami– śmiała się, że matka wychowywała ją w przekonaniu, że kiedyś zostanie wielką gwiazdą filmową. Od dziesiątego roku życia uczęszczała na lekcje aktorstwa.

Na ekranie zadebiutowała w 1988 roku, w telewizyjnym „The Night Train to Kathmandu”; trzy lata później zagrała w kontrowersyjnym „Powrocie na błękitną lagunę”, w którym pojawiła się zupełnie nago.
Przełomem był dla niej angaż w „Piątym elemencie” z 1997 roku, a wielką sławę przyniosła jej seria „Resident Evil”.

Jovovich długo nie mogła ułożyć sobie życia osobistego. Najpierw poślubiła Shawna Andrewsa, którego poznała na planie „Uczniowskiej balangi”. Ponieważ jednak aktorka miała wtedy zaledwie 16 lat, jej małżeństwo anulowano już po dwóch miesiącach.

Potem umawiała się z muzykiem Stuartem Zenderem i fotografem Mario Sorrentim. Jej drugim mężem został Luc Besson, z którym pracowała przy „Piątym elemencie”, ale para rozwiodła się już po dwóch latach.

W połowie 2009 roku poślubiła reżysera Paula W. S. Andersona, którego poznała podczas kręcenia filmu „Resident Evil”. Anderson oświadczył się pięknej aktorce już rok po premierze, w 2003 roku, jednak zanim doszło do legalizacji związku, para się rozstała... Tylko po to, by wkrótce zejść się ponownie.

- To męskie szkockie imię – mówiła Jovovich. - Przodkowie Paula pochodzą ze Szkocji, więc chcieliśmy dać naszej córce imię, które będzie jej przypominać o „celtyckich korzeniach”.

W kwietniu 2015 roku para świętowała narodziny drugiej córki, Dashiel Edan.

Nic dziwnego, że Jovovich odstawiła karierę na drugi plan – przyznaje, że obecnie pochłania ją macierzyństwo.

Milla z grania zupełnie nie zrezygnowała. Już niedługo zobaczymy ją w kolejnej części popularnej serii, "Resident Evil: Ostatnie Starcie”. Czy tym razem film okaże się ostatnią częścią, jakby wskazywał tytuł? Przekonamy się o tym niebawem. Jedno jest pewne, filmowa Alice zrobi znowu sporo zamieszania!