“Mr. Gaga”: piękno tańca, rozkosz życia [RECENZJA]
Dzień bez tańca jest dniem straconym. Dla Ohada Naharina nic nie wyraża lepiej idei życia niż taniec. Wymyślony przez niego język ruchu GaGa jest jednocześnie zabawą, sposobem samopoznania i formą terapii, w której uczymy się walczyć z przeciwnościami. Przyklejeni do krzeseł i kanap zostaliśmy odcięci od zmysłów. “Mr. Gaga” pokazuje, że w tańcu możemy na nowo odkryć rozkosz bycia we własnej skórze.
Ohad nie pamięta czasów, kiedy nie tańczył. Wychowany w kibucu był zawsze przyzwyczajony do życia w dużej grupie. Być może z tego doświadczenia biorą się pełne zaskakujących interakcji, dynamizmu i harmonii choreografie, rozchwytywane przez teatry tańca na całym świecie. Nie przypominają niczego, co mogliście wcześniej widzieć w kinie.
“Mr. Gaga” jest niekonwencjojnalnym portretem Naharina, charyzmatycznego dyrektora zespołu tańca Batsheva Dance Company. Pod jego kierownictwem izrealeska grupa przeszła niezwykłą ewolucję - dość powiedzieć, że za jego zasługą bilety na spektakle zaczęły rozchodzić się jak ciepłe bułeczki. Z drugiej strony to film o tańcu i cenie, jaką płaci się za pójście pod prąd, za tworzenie czegoś z niczego. Naharin nie jest kierownikiem, który motywuje swoich tancerzy, głaszcząc ich po głowach. Przeciwnie, zmusza ich do morderczych treningów, każe powtarzać jeden ruch setki razy. Ale efekt widzimy na własne oczy. W jego szaleństwie jest metoda.
Osobnym bohaterem filmu są choreografie Naharina. Przepięknie sfilmowane i dynamicznie zmontowane sekwencje pokazują, że współczesny taniec szuka dla siebie nowego miejsca w sztuce jako forma ekspresji ruchu, performans i niepowtarzalne widowisko, które porywa wyobraźnią i zestrojeniem temperamentu tancerzy. Jedność w wielości, precyzja w spontaniczności - piękno tańca Naharina ma źrodło w sprzecznościach.
"Mr. Gaga" Tomera Heymanna zaraża pasją do tańca. Jego siłą jest umiejętność opowiadania o sztuce, która uchodzi za hermetyczną. Zrobić film o tańcu, który ogląda się w napięciu jak najlepsze kino sensacyjne - to wielka sztuka.
Ocena 8/10
Łukasz Knap