Hitowy horror Netfliksa sprzed kilku lat. Widzowie mdleją ze strachu
Powieści mistrza horrorów Stephena Kinga doczekały się już wielu adaptacji. Jedne z nich są bardziej, inne mniej udane, ale kilka z nich, np. "Lśnienie" czy "Skazani na Shawshank", ociera się o arcydzieło. Wiadomo, że większość z nich nie jest przeznaczona dla widzów o słabych nerwach. Przekonali się o tym niektórzy abonenci Netfliksa, którzy obejrzeli na platformie "Grę Geralda" Mike'a Flanagana.
Film bazuje na powieści z 1992 r. i opowiada o małżeństwie z dłuższym stażem, które wyjeżdża do domku na odludziu. Chcąc dodać związkowi nieco pikanterii, partnerzy rozpoczynają seksualne gierki. Niestety w trakcie jednej z nich kobieta przypadkowo zabija męża i tym samym zostaje pozostawiona w wyjątkowo niekorzystnym położeniu. Przykuta do łóżka, wkrótce doznaje niepokojących wizji.
W główne role wcielili się Carla Gugino ("Zagłada domu Usherów") i Bruce Greenwood ("Doktor Sen"). Za kamerą stanął natomiast Mike Flanagan, twórca, który kojarzy się głównie z opowieściami grozy. Na swoim koncie ma przecież wymienione wyżej tytuły oraz takie produkcje jak "Ouija: Narodziny zła", "Zanim się obudzę" czy "Nawiedzony dom na wzgórzu". Okazuje się, że mająca premierę siedem lat temu "Gra Geralda" do dziś budzi sporo emocji wśród widzów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najbardziej wyczekiwane premiery filmowe 2024 roku
Widzowie przerażeni "Grą Geralda". "Prawie zemdlałam"
W ostatnich latach gigant streamingu wykupił prawa do stworzenia rebootów wielu adaptacji powieści Kinga, ale i przy okazji stworzył własne; jedną z nich jest właśnie "Gra Geralda". O filmie ponownie zrobiło się głośno w sieci za sprawą posta w facebookowej grupie "Netflix Bangers", gromadzącej ponad 2,5 mln osób z całego świata. To właśnie tam abonenci platformy mogą dyskutować na temat produkcji znajdujących się w jej ofercie.
Przeczytaj również: Świątynia Opatrzności zagra w serialu. Skąd ten pomysł?
Jak donosi portal Unilad, niedawno pojawiło się tam pytanie dotyczące opinii na temat wspomnianego filmu Flanagana. Nie zabrakło pozytywnych głosów w rodzaju: "Dobry film, jeszcze lepsza książka!" czy "No cóż, to Stephen King! Jest dobrze!", ale i dało się znaleźć ostrzeżenia widzów. "Uważaj. Od tej wielkiej kulminacyjnej sceny zrobiło mi się niedobrze. Musiałem zrobić sobie przerwę, zanim mogłem wrócić i dokończyć oglądanie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gerald's Game | Official Trailer [HD] | Netflix
Inna osoba również miała ostrą fizyczną reakcję w trakcie seansu. "Naprawdę prawie zemdlałem. Wstrzymałem 'Grę Geralda' na dziesięć minut. Żaden film NIGDY wcześniej nie zrobił na mnie takiego wrażenia", napisał jeden z użytkowników serwisu X (dawniej Twitter). "Nie mogę uwierzyć, że to tak na mnie wpłynęło. Przysięgam, że widziałem gorsze [filmy]. Ale naprawdę zrobiło mi się słabo. Musiałem pobiec do toalety", przyznała inna osoba w komentarzu.
Brzmi jak dobra rekomendacja dla fanów horrorów, prawda? Jeśli i tego byłoby mało, to produkcją Flanagana zachwycali się także krytycy. Aż 91 proc. z wystawionych 81 not w serwisie Rotten Tomatoes jest pozytywna. Jeśli chodzi o umiejętność straszenia, to później twórca pochwalił się nią jeszcze co najmniej raz. Przypomnijmy, że widzowie skarżyli się, że nie mogą spać po seansie "Zagłady domu Usherów".
W 52. odcinku podcastu "Clickbait" rozwiązujemy "Problem trzech ciał" Netfliksa, zachwycamy się "Szogunem" na Disney+ i wspominamy najlepsze seriale 2023 roku nagrodzone na gali Top Seriale 2024. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: