''Niezniszczalni 2'': Jean Claude Van Damme wygląda rewelacyjnie!

Chwalił się, że może zgniatać orzechy pośladkami i mimo upływu lat wcale się nie starzeje. Faktycznie – chociaż Jean-Claude Van Damme ma już na karku 52 lata, nie stracił ani kondycji, ani formy. Wciąż pozostaje młody duchem i ciałem, zaś sylwetki mogą mu pozazdrościć nawet znacznie młodsi sportowcy, nie mówiąc o kumplach z branży. Dowodzą tego najnowsze zdjęcia!

Belgijski aktor, nazywany „Muskułami z Brukseli”, na ekranach pojawia się już od 30 lat i w tym czasie dorobił się prawdziwej sławy.

Mimo kiepskich początków stał się jedną z najjaśniej świecących gwiazd kina „kopanego” i prawdziwą legendą filmów akcji. Zobaczcie, jak świetnie się prezentuje!

O sprawność fizyczną i formę, które w przyszłości pomogły mu zaistnieć na ekranie i osiągnąć sławę, dbał już od wczesnego dzieciństwa.

Jako 11-latek zapisał się do szkoły karate, gdzie trenował wschodnie sztuki walki. Ćwiczył intensywnie, wytrwale i z zapałem.

Szybko zdobył czarny pas i zaczął osiągać kolejne znaczące sukcesy, co sprawiło, że już wkrótce dołączył do belgijskiej reprezentacji karate.

Prawdziwym wyzwaniem nie było jednak ani karate, ani kick-boxing.

16-letni JCVD wstąpił do grupy baletowej, z którą trenował przez 5 lat i, jak sam twierdzi, to właśnie była dla niego prawdziwa szkoła życia.

- Balet to sztuka, ale to także jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportowych – mówił. – Jeśli przetrwasz ćwiczenia w balecie, będziesz w stanie przetrwać wszystko.

Nie zamierzał jednak wiązać swej przyszłości z baletem.

Gdy zaproponowano mu, aby dołączył do zespołu, zdecydowanie odmówił.

Na początku lat 80. opuścił rodzinną Brukselę i postanowił szukać szczęścia w Stanach Zjednoczonych.

Początkowo musiał się imać różnych drobnych prac: był kierowcą, taksówkarzem, barmanem, pracował również jako ochroniarz i dostawca pizzy.

Nie poddawał się jednak i pilnie ćwicząc – zarówno ciało, jak i język angielski – czekał na swoją szansę.

I w końcu się doczekał. Sam twierdzi, że miał dużo szczęścia, bo agent w zasadzie znalazł go na ulicy i wypromował, wykorzystując modę na filmy „kopane”.

Zanim jednak dostał możliwość zagrania w swoim przełomowym filmie, który otworzył mu drzwi do dalszej kariery, „Krwawym sporcie” z 1988 roku, musiał odrobić frycowe.

Pojawił się chociażby w musicalu „Breakdance” i filmie „Monako na zawsze” (1984), gdzie wcielił się w… karatekę-homoseksualistę.

Mimo upływu czasu JCVD wciąż bardzo aktywnie działa w branży filmowej.

Niedawno na ekranach pojawił się jego najnowszy film, komedia „Welcome to the Jungle”, a jeszcze w tym roku swoją premierę ma sensacyjniak o wszystko mówiącym tytule „Enemies Closer”.

Przez pewien czas wszyscy fani czekali na potwierdzenie informacji, czy JCVD pojawi się ponownie w trzeciej części „Niezniszczalnych”.

Tym razem jako... brat bliźniak granego przez siebie w drugiej odsłonie serii negatywnego bohatera.

Dziś wiadomo, że tak się nie stanie. Miłośnicy „Mięśni z Brukseli” muszą zadowolić się planowaną na 2014 rok produkcją zatytułowaną „Swelter” w reżyserii Keitha Parmera. (sm/gk)