Trwa ładowanie...

"Oczy Tammy Faye". Złoto kapie w rytmie Alleluja. Hipokryzja sfilmowana w hollywoodzkim stylu [RECENZJA]

Złoto, futra, cekiny, błyskotki, nieziemska posiadłość rodem z teledysków najbogatszych raperów, najlepsze samochody, miliony na koncie. To nie film o życiu Cardi B, a pobożnej ewangelistki. Tammy Faye i jej mąż Jim Bakker byli duszpasterzami, którzy przyciągali nowych wiernych, miliony dolarów, a ostatecznie sprowadzili sobie na głowę potężną klęskę.

Kadr z filmu "Oczy Tammy Faye" Kadr z filmu "Oczy Tammy Faye" Źródło: Materiały prasowe
d2r3zag
d2r3zag

Tammy Faye jako dziecko bogobojnej rozwódki-dewotki była traktowana jako symbol grzechu. Matka, przerażona ostracyzmem ze strony swojej społeczności, nie pozwalała dziewczynie chodzić do kościoła. Jednak dziewczynka była uparta i tak bardzo przesiąknięta wiarą, aż w końcu złamała zakaz matki. W pierwszej scenie filmu "Oczy Tammy Faye" widzimy, jak pada na drewnianą podłogę kościoła, jak gdyby rażona kontaktem z wodą święconą i wiszącym na ścianie krzyżem. Ludzie uznają to za cud.

Od tej pory Tammy staje się częścią potężnej społeczności wiernych, charyzmatyczką, która stworzy wielkie imperium. Wszystko to pokazuje film, którego wskazywano miesiącami na najmocniejszego kandydata do Oscarów. Tylko czy słusznie? Nie bardzo.

Zobacz też: Jessica Chastain. "Postulaty dotyczą nierówności płac i opieki medycznej dla kobiet"

Tytułową Tammy Faye gra Jessica Chastain i to ona jest tak naprawdę jedynym powodem, dla którego warto obejrzeć ten film. Reszta to kolorowy chaos, z którego wyziera dość płytka historia.

d2r3zag

W "Oczach Tammy Faye" śledzimy losy ewangelistki i jej męża Jima Bakkera (w tej roli Andrew Garfield). Poznali się na prywatnej chrześcijańskiej uczelni i szybko pobrali. Mimo wątpliwości rodziców dziewczyny Tammy i Jim okazali się idealnym duetem. Mieli prawdziwy dar do występów. Charyzmatyczni, zapadający w pamięć kaznodzieje, zaczęli jeździć po USA swoim ekstrawaganckim autem i głosić słowo Boże. Mieli apetyt na więcej i więcej.

Twórcy filmu skaczą po wydarzeniach z kariery Bakkerów, pomijając szczegóły. Pokazują ich początki w CBN (od Christian Broadcasting Network, ang. Chrześcijańska Sieć Nadawcza), gdzie prowadzili program dla dzieci "Come On Over". Potem dostajemy sceny z czasów, gdy Jim prowadził popularny nocny talk-show. Aż w końcu dorabiają się własnej sieci telewizyjnej – PTL, czyli Praise The Lord. Tu dopiero zaczęło kapać dla nich najprawdziwsze złoto.

"Oczy Tammy Faye" Materiały prasowe
Kadr z filmu "Oczy Tammy Faye" Źródło: Materiały prasowe

Doczekali się prawie 20-milionowej widowni i tysięcy darczyńców, którzy z własnej kieszeni łożyli datki na duszpasterstwo Tammy i Jima. Schemat trochę jak u pewnego duchownego z Torunia, tylko pomnożony o kilka milionów. I w dolarach, nie złotówkach.

d2r3zag

Tammy i Jim sami ukręcili na siebie bicz. Stali się tym, co przerażało ich w innych kaznodziejach i teleewangelistach, którzy mówili o miłości Boga do kamery tylko po to, by zasilić swoje konto i móc wyprawiać luksusowe przyjęcia w posiadłościach z basenami wielkości boiska. Tammy i Jim nie wciskali jednak ludziom historii o swojej wierze – oj nie, oni naprawdę wierzyli. Co momentami naprawdę przeraża, do jakiego stopnia można zasłaniać się Bogiem.

Tammy stała się najgorętszą sojuszniczką środowiska LGBT+. Mówiła o tym, że skoro Bóg kazał kochać bliźniego, to każdego, a nie wybranych. Że nie stworzył "odpadów" i każdy zasługuje na miłość i szacunek. Była w niej jakaś prawda, ale też sporo naiwności. Mimo to świetnie, że twórcy zdecydowali się postawić silny akcent na walkę Tammy z homofobią w Kościele.

"Oczy Tammy Faye" Materiały prasowe
Kadr z filmu "Oczy Tammy Faye"Źródło: Materiały prasowe

Jim tymczasem rzucał frazesami o wielbieniu Boga, by finansować swoje kolejne projekty telewizyjne, ale nie tylko. Tworzył finansową piramidę, która po latach musiała się rozpaść. Za każdym razem, gdy jego finanse zbliżały się do katastrofy, manipulował żoną, by np. przyznała się przed milionową widownią, że zrobiła coś nie tak w ich małżeństwie. Wierni, którzy uwielbiali Tammy, rzucali się, by wspierać – teoretycznie ją – finansowo.

d2r3zag

Jessica Chastain jest tu najjaśniejszym i najlepszym punktem programu. Zmienia się co kilkanaście minut filmu, serwując kolejną metamorfozę i etap z życia Tammy Faye. Hollywood, które kocha biografie takich pokręconych, charyzmatycznych postaci, dostaje dokładnie to, czego chce. Jessica jest w tej roli bezbłędna. Jej Tammy raz śpiewa o miłości Jezusa, raz opowiada o miłości do futer, innym razem na wizji przekonuje, jak ważna jest pompka do penisa.

Brawa należą się też ekipie odpowiadającej za charakteryzację, make-up i scenografię filmu. Reszta? To niestety scenariuszowy bałagan. Reżyser Michael Showalter skupia się na komediowej warstwie filmu, lekko tylko dotykając dramatu. Nie da się tu poczuć prawdziwych emocji pozostałych bohaterów i naprawdę zrozumieć te postaci.

d2r3zag

To, co Showalterowi wyszło jednak znakomicie, to pokazanie hipokryzji ewangelistów i ich brudnych zagrywek, do których są zdolni, aby się dorobić. W tym celu posługuje się postacią baptysty Jerry'ego Falwella. Pod cienką warstwą wiary czai się tu okrutna homofobia i seksizm, które przejmą władzę chwilę po upadku Tammy i Jima. A i sam Jim odznacza się potężną hipokryzją, opowiadając przed kamerami o małżeńskiej miłości, wierności i odpowiedzialności, gdy sam ma z nią problemy.

Przypomina wam to pewien skandal obyczajowy, który wybuchł ostatnio w Polsce i dotyczył członków ultrakonserwatywnej Ordo Iuris? No właśnie. Pod tym względem seans "Oczu Tammy Faye" będzie bardzo, ale to bardzo niewygodnym doświadczeniem dla części widzów.

Film "Oczy Tammy Faye" w kinach można oglądać od 4 lutego 2022 r.

d2r3zag
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2r3zag