Recenzje"Onirica": Ewangelia według Dantego [RECENZJA]

"Onirica": Ewangelia według Dantego [RECENZJA]

*"Onirica" Lecha Majewskigo zamyka tryptyk złożony z „Ogrodu Rozkoszy Ziemskich” i "Młyna i Krzyża". Reżyser rezygnuje z tradycyjnej narracji, aby oddać stan umysłu człowieka pogrążonego w świecie skonstruowanym z niebotycznych wizji. Zbyt gwałtowna lawina symboli przytłoczy nawet wyrafinowanego widza.*

"Onirica": Ewangelia według Dantego [RECENZJA]
Źródło zdjęć: © East news

16.04.2015 14:44

Wizje Adama, poety, który w wypadku samochodowym stracił najbliższego przyjaciela i swoją ukochaną, stają się esencją filmu. Tragiczna śmierć najbliższych skłania bohatera do diametralnej zmiany trybu życia. Porzuca on pracę akademickiego wykładowcy i zostaje kasjerem w supermarkecie. W istocie chciałby jednak ciągle spać, spełnić swoje eskapistyczne pragnienia i uciec od rzeczywistości. Pogrąża się zatem w lekturze „Boskiej komedii” Dantego (lub słucha w oryginale audiobooka). Obrazy z kolejnych stron książki wyznaczają rytm jego egzystencji. Składa się ona z metafor, symboli i refleksji dotyczących obecnej sytuacji otaczającego go świata. Podróżując tramwajem ze słuchawkami na uszach, rozpoznaje kolejne postaci działa Dantego. Ojciec orze supermarket wołami, a pług rozrywa kafelki, co wydaje się degradacją dzisiejszej rzeczywistości sprowadzonej do pojęć ponowoczesnej, piekielnej rzeczywistości ubezwłasnowolnionej konsumpcją i komercją. Ewa z Raju jest dziewczyną w bikini prowadzącą teleturniej. W
gęstniejącej atmosferze na dramat osobisty nakłada się tragedia narodu. Jest „rok biblijny”, czyli Polska w 2010: powodzie, pożary, osuwająca się ziemia, katastrofa samolotu prezydenckiego i wulkaniczna chmura na niebie. Dokumentalne kadry przenikają się z powolną narracją fabuły. Liczne kataklizmy symbolizuje wodospad spadający na ołtarz katedry oraz las pełen zmarłych. A dopełniają je dźwięki: komunikaty medialne i czytane zza kadru fragmenty „Boskiej komedii”.

Za wartością poematu Dantego przemawia fakt, że jest on próbą przedstawienia pełnego obrazu średniowiecznego świata. „Boska komedia” miała być wskazówką dla ludzkości, która zabłądziła z obranej przez siebie drogi. Poeta wędrował w niej przez kolejne kręgi zaświatów – Piekło, Czyściec i Raj. Bohater filmu Lecha Majewskiego oprowadza widzów po współczesnych zaświatach. Poprzednie filmy reżysera, malarza i poety w jednym, radziły sobie zgrabnie z metaforyką, wręcz okazywały się wizualną ucztą, łamigłówką dla intelektualisty. „Onirica” została nafaszerowana odniesieniami do literatury i sztuki, przez co zatraciła sens swojej wymowy. To, co pozostaje, dotyczy tematu wiary, zwątpienia ludzi w kościelne rytuały. Adam mówi: „Kiedy modlę się, słyszę tylko własny głos. Każdy modli się tylko do siebie, do własnej wersji nadziei, którą z przyzwyczajenia nazywa Bogiem”. Według Majewskiego fala powodzi zmyła z powierzchni ostatnich wierzących, a świat przeobraził się w piekło z egoistycznymi grzesznikami na ulicach.
Zagubienie w strukturze fabularnej filmu pokutuje chaosem po seansie. I nie uratuje go nawet surrealistyczna wyobraźnia artysty. Najwidoczniej i on, myśląc na wyrost, zbłądził w niewłaściwe kręgi sztuki.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)