Oscary 2017: Tomasz Raczek komentuje oscarowe nominacje. "Nic ważnego się nie stało"
Niekwestionowanym liderem wśród nominowanych do Oscarów 2017 jest "La La Land". Drugi film zaledwie 32-letniego Damiena Chazelle'a otrzymał aż 14 nominacji do Oscara, tyle samo ile "Titanic". Czy słusznie? Na to pytanie dla WP odpowiada krytyk filmowy Tomasz Raczek.
24.01.2017 | aktual.: 26.01.2017 10:08
- "La La Land" jest dobrym filmem. Reklamuje się go jako pogodny musical, tymczasem on jest z pazurem i charakterem, drapieżny i gorzki. Ale to zawsze jest podejrzane, gdy w tak wielkim przemyśle, jakim jest przemysł filmowy, ktoś dochodzi do wniosku, że w każdej kategorii najlepszy jest ten sam film. Wygląda na to, że akademicy poszli na łatwiznę, co nie jest niczym nowym, bo podobna sytuacja powtarzała się w ostatnich latach - komentuje Tomasz Raczek.
Zobacz pełną listę nominowanych
Zobacz także
Według Raczka tegoroczne nominacje do Oscarów są symptomatyczne, bo pokazują, że rok, który minął, nie był dla kinematografii rokiem ważnym. - Nic ważnego w dziedzinie kina się nie stało. Świat jest zgłupiały, na zakręcie i nie wie, w którą stronę iść, szukając cezury między XX a XXI wiekiem. Kino i artyści też nic w tej kwestii nie potrafią podpowiedzieć, ciągle kręcą się wokół własnego ogona - stwierdza gorzko krytyk filmowy.
Według Raczka zagrożeniem dla kina jest marketing, który jest "rodzajem sznura, na którym wiesza się kino": - Kino jeszcze nie umarło, ale jeśli dalej będzie tak niewolniczo słuchać podpowiedzi marketingowców, to straci to, co ma w sobie najważniejszego, czyli bliskość bycia blisko ludzi i tematów, których politycy boją się podejmować. Marektingowcy zniechęcają twórców do tego, ponieważ boją się ryzyka jak Diabła. Tymczasem nie ma sztuki bez ryzyka.
Filmem, który wymyka się chorobie kina, zdiagnozowanej przez Raczka, jest "Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego: - W nominacjach do Oscarów nie widzę ani jednego filmu na miarę „Wołynia”. Chodzi mi o skalę myślenia, trudności przedsięwzięcia, odwagi zrobienia czegoś wbrew wszystkim. Nikt nie miał odwagi wziąć w ręce "gorącego kartofla", w każdym razie nie widzę ani jednego w tegorocznych nominacjach do Oscara - podsumowuje Raczek.