Pamiętacie ''Amerykańskiego ninję''? Michael Dudikoff skończył 63 lata
Choć nigdy nie zdobył takiej sławy jak Sylvester Stallone czy Arnold Schwarzenegger, to dla wielu wychowanych na kasetach wideo właśnie on jest symbolem kina akcji lat 80. i 90. Wszystko za sprawą serii filmów, która podbiła serca również polskich widzów. Pamiętacie "Amerykańskiego ninję"?
Odtwórca głównej roli w serii o przygodach Joe T. Armstronga skończył w październiku 63 lata. I choć jego nazwisko nie zdobi plakatów współczesnych hitów, to gwiazdor z epoki VHS wcale nie przeszedł na emeryturę. Po dość długiej nieobecności (luka w karierze aktorskiej przypada na okres 2002-2013) Dudikoff znowu daje o sobie znać.
Jak przebiegała kariera "amerykańskiego nindży", co u niego słychać i kiedy znowu pojawi się na ekranach? Przekonajcie się na kolejnych stronach.
Cherlak z astmą
Zanim stał się gwiazdą kultowej wytwórni Cannon Group, nic nie wskazywało na to, że będzie aktorem czy sportowcem.
Urodził się 8 października 1954 r. w rodzinie o rosyjsko-kanadyjskich korzeniach. W dzieciństwie chorował na astmę i nie należał do najsilniejszych chłopców w klasie.
Wszystko zmieniło się, kiedy ktoś zasugerował, aby spróbował swych sił w surfingu. Okazało się, że kalifornijskie wybrzeże ma zbawienny wpływ na jego zdrowie.
Odkryli go na... plaży
Nie dość, że młody Dudikoff pozbył się kłopotów z oddychaniem, to zainteresował się wyczynowym uprawianiem sportu. Dziś może poszczycić się dwukrotnym zwycięstwem w triathlonowych zawodach "Iron man".
Po ukończeniu ogólniaka zaczął studiować psychologię dziecięcą. Aby zarobić na szkołę, dorabiał jako kelner w jednym z plażowych barów. To tam zwrócił uwagę Maxa Evansa, redaktora modowego działu magazynu "Esquire".
Niedługo potem wyrzeźbione ciało Dudikoffa można było zobaczyć w reklamach Calvina Kleina, Adidasa czy Coca-Coli.
Pierwsze kroki na ekranie
Na ekranie zadebiutował pod koniec lat 70. niewielka rolą w popularnym serialu "Happy Days". Pojawiał się również w operze mydlanej "Dallas" oraz sitcomie fantasy "Poza błękit".
Jednym z pierwszych dużych filmów w karierze Dudikoffa był słynny "TRON" Stevena Lisbergera. Przełom przyszedł jednak dopiero trzy lata później.
''Amerykański ninja'' stał się przebojem
Obraz wytwórni Cannon Group wpisywał się w modę na filmy o wojownikach ninja, która wybuchła w latach 80. Był też jednym z pierwszych obrazów ukazujących perypetie białoskórego mistrza wschodnich sztuk walki.
Mimo absurdalnego scenariusza, "Amerykański ninja" stał się przebojem rozwijającego się rynku wideo. Warto dodać, że na planie filmu po raz pierwszy zetknął się ze sztukami walki.
Te zaciekawiły go na tyle, że szybko stał się ich zagorzałym entuzjastą. Szczególnie upodobał sobie brazylijską odmianę jujitsu.
Dalsze sukcesy
Od tego momentu Michael Dudikoff mógł liczyć na kolejne role, które uczyniły z niego znaczącego aktora filmów akcji.
W latach 80. zagrał m.in. w dobrze przyjętej "Sile pomsty" (na zdjęciu), "Dowódcy plutonu" czy kolejnych częściach "Amerykańskiego ninji".
Rozkwit jego kariery przypadł na lata 90., kiedy wystąpił w niezliczonej ilości produkcji. Paradoksalnie nie były to jednak role na miarę Joe Armstronga.
Szczęśliwy mąż i ojciec
W Polsce Michael Dudikoff zyskał popularność dzięki rozwijającemu się w zastraszającym tempie rynkowi kaset wideo oraz serialowi "Cobra", emitowanemu w latach 1993-1994 w telewizji Polsat.
W 2013 r. aktor pojawił się na ekranie po raz pierwszy od 11 lat. Od tego czasu zagrał w kilku filmach, m.in. "Navy Seals vs. Zombies" czy "Fury of the Fist and the Golden Fleece". A to nie koniec, gdyż niedawno zapowiedziano kryminał "Left Turn" z jego udziałem, zaś w fazie postprodukcji znajduje się obraz "Landfill".
Poza aktorstwem Dudikoff nie może narzekać na brak zajęć. Nadal mieszka Kalifornii. Prywatnie jest szczęśliwym mężem i ojcem dwójki dzieci. Mimo że nie jest młodzieniaszkiem, deklaruje, że nadal jest w formie. Chcecie ponownie zobaczyć go na wielkim ekranie?