"Panuje ogromny niesmak". Zespół Teatru Narodowego w centrum afery z Janem Englertem

Jan Englert, odchodzący dyrektor Teatru Narodowego, zaangażował do pożegnalnego spektaklu osoby ze swojej rodziny. W środowisku zawrzało od oskarżeń o nepotyzm, niesmak pojawił się też wśród osób z zespołu teatru, do których udało się dotrzeć Wirtualnej Polsce.

Jan Englert, Helena Englert
Jan Englert, Helena Englert
Źródło zdjęć: © East News | Pawel Wodzynski
Przemek Gulda

Wokół warszawskiego Teatru Narodowego, najważniejszej sceny w kraju, wybuchła burza. Jej bezpośrednim powodem jest spektakl, który właśnie zaczął tam powstawać - projekt nie byle jaki: nie dość, że "Hamlet" Szekspira to jeden z najbardziej znanych dramatów świata, na dodatek - rzecz w reżyserii samego dyrektora narodowej sceny, Jana Englerta, odchodzącego właśnie na emeryturę po wielu latach zasiadania na kierowniczym fotelu tej instytucji.

Żona, córka i jej - podobno - chłopak

Afera zaczęła się wtedy, kiedy teatr ogłosił planowaną obsadę spektaklu. Okazało się bowiem, że do udziału w swoim pożegnalnym przedstawieniu dyrektor postanowił zaangażować swoją rodzinę. Królową Gertrudę zagrać ma jego żona, Beata Ścibakówna, zatrudniona na co dzień w Teatrze Narodowym, Ofelię - ich córka, Helena Englert, a Hamleta - student warszawskiej Akademii Teatralnej, Hugo Tarres, aktor znany dziś przede wszystkim z filmów "Piep*zyć Mickiewicza", który - jak głosi plotka - ma być obecnym partnerem Heleny Englert.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sławne dzieci polskich gwiazd

Aleksander Zbrożek, komentator spraw politycznych i kulturalnych, pytał ironicznie: "już nie było więcej osób z rodziny Englertów pod ręką? W prywatnych teatrach tak można, ale to jest zdaje się teatr narodowy". Jeszcze więcej ironii znalazło się w komentarzu reżysera teatralnego, Radka Stępnia, który pytał: "czy będzie zmiana obsadowa w roli Hamleta, jeśli córka pana dyrektora zerwie z obecnym chłopakiem i znajdzie sobie następnego?".

Po kilku postach Stępień zdecydował się na napisanie felietonu dla "Notatnika Teatralnego", gdzie podjął aspekt finansowy sprawy. "Czy zatem nie jest to marnotrawstwo publicznych środków, jeśli do i tak nadmuchanej do granic pojemności garderób obsady, dokłada się jeszcze – na główną rolę żeńską – inną młodą aktorkę? Marnowane są w ten sposób pieniądze płacone dyspozycyjnym młodym artystkom, którym chyba nic nie brakuje, skoro Jan Englert swojego czasu wybrał je do zespołu – do tego teatr traci pieniądze płacąc Helenie Englert gażę za przygotowanie roli i dodatkowe pieniądze za każdy spektakl, ponieważ stawka aktorki gościnnej jest z reguły wyższa, niż stawka aktorki etatowej".

Mistrzowie i ich "standardy społeczne, etyczne i prawne"

Kolejny rozdział w dyskusji otworzyła Małgorzata Maciejewska, ceniona i nagradzana dramatopisarka, dramaturżka i reżyserka, współpracująca kilkakrotnie z Teatrem Narodowym. Maciejewska atakuje Englerta z kilku kierunków: krytykuje m.in. zamiar zaangażowania do obsady spektaklu "osób spoza zespołu", ale także sam fakt reżyserowania spektaklu w kierowanym przez siebie teatrze: "kiedyś była to ogólnie przyjęta praktyka, która jednak dziś jest już mocno kontrowersyjna z dwóch co najmniej przyczyn: pobierania podwójnego lub potrójnego wynagrodzenia, podejmowania samodzielnie decyzji o swoim zatrudnieniu, a także co za tym idzie zmniejszenia szans twórców, którzy w tym samym czasie, nie będąc dyrektorami, walczą o pracę w jego instytucji".

Maciejewska kończy swój wywód odwołując się do dzisiejszego stanu polskiego teatru: "jeżeli potrzebni są nam dziś jacyś wielcy mistrzowie to właśnie tylko po to, żeby spełniali najwyższe standardy społeczne, etyczne i prawne", sugerując, że Englert ich nie spełnia.

"Rozrachunek artysty z teatrem"

Felieton Maciejewskiej skomentowało sporo osób ze środowiska teatralnego. Konrad Imiela, reżyser, aktor i dyrektor wrocławskiego teatru Capitol, pisał m.in., że o ile w spółkach skarbu państwa nepotyzm wiąże się z potężnymi zarobkami, "w teatrze dużych pieniędzy w ogóle nie ma". Dowodzi też, że w środowisku artystycznym współpraca z członkami rodziny zdarza się często: "ile rodzinnych tandemów, tercetów itd. współpracuje w różnych konstelacjach: reżyserka-aktor, scenograf-reżyser, dramaturżka-reżyser, scenografka-aktor itd.? (…) Z artystycznego punktu widzenia bardzo jestem ciekaw roli Ofelii, która powstanie w wyniku pracy z ojcem-reżyserem. Mam doświadczenie pracy artystycznej z moją córką i uważam, że jej efekty za każdym razem są unikatowe i jedyne w swoim rodzaju".

Głos zabrała także Lena Frankiewicz, reżyserka, która często realizowała spektakle w Teatrze Narodowym. Jej opinia rzuca ciekawe światło na kwestię obsadzania przez Englerta osób z rodziny: "miałam nadzieję na współpracę z Heleną Englert, która zachwyciła mnie rolą w dyplomowym przedstawieniu, i którą (…) chciałam obsadzić w jednej z głównych ról w swoim - realizowanym w Narodowym - spektaklu (…). I wtedy zarówno ojciec, jak i córka mieli co do tego pomysłu poważne wątpliwości właśnie w związku z tym, jak zostanie to odebrane przez środowisko".

"Rozmywanie odpowiedzialności dyrektora"

Wirtualna Polska postanowiła dotrzeć do osób, które najgłośniej wypowiadały się w tej sprawie. Sam Jan Englert nie chciał jej komentować - w rozmowie z Wirtualną Polską skomentował tylko, że "magiel go nie interesuje". Na rozmowę zgodziły się Lena Frankiewicz i Małgorzata Maciejewska.

- Oburza mnie hejterska forma niektórych komentarzy pod postem teatru, uderzających w Jana Englerta - powiedziała ta pierwsza. - Przez lata zarządzał Teatrem Narodowym w sposób uczciwy i transparentny, a na koniec postanowił pozwolić sobie na swego rodzaju buntowniczy gest, jakim jest zatrudnienie swojej córki w roli Ofelii. Mam poczucie, że Englert chciał poprzez taką decyzję obsadową coś zaryzykować - nie jako dyrektor, ale jako twórca, który na koniec próbuje iść pod włos i sprawdzić, na ile potrafi być anarchistą i buntownikiem, po dekadach bycia klasykiem i konserwatystą. Odkąd pamiętam podziwiał Helenę za jej odwagę, inteligencję i bezkompromisowy stosunek do rzeczywistości. Więc zakładam, że ona w tej sytuacji postrzegana jest przez niego jako element rebeliancki, za którym przez lata tęsknił.

Wzięcie udziału w dyskusji na temat sytuacji w Teatrze Narodowym skomentowała też dla Wirtualnej Polski Małgorzata Maciejewska. - Mój felieton napisałam w reakcji na liczne głosy oburzenia po ogłoszeniu obsady do "Hamleta" - mówi. - Temat tego tekstu wpisuje się w linię tematyczną felietonów, w których konsekwentnie od dwóch lat poruszam trudne i zarazem ważne tematy życia artystycznego polskich teatrów. Sytuację w Teatrze Narodowym opisywałam z wiarą, że zwrócenie uwagi na kontrowersje związane z decyzją dyrektora zainicjuje dyskusję o mechanizmach i praktykach zarządzania w polskich teatrach publicznych.

Jest niesmak, ale są ważniejsze sprawy

Spróbowaliśmy się też dowiedzieć, co na ten temat mówi się w samym teatrze. Okazało się, że w zespole zdania są mocno podzielone. Jedna z osób, która - prosząc o anonimowość - zrelacjonowała atmosferę w Narodowym, użyła mocnych słów: "generalnie panuje ogromny niesmak. Słowo nepotyzm też pada w rozmowach".

- Owszem, są w zespole ludzie, którzy nie rozumieją, o co jest ta cała afera - dodaje osoba z teatru. - Ale trzeba mieć świadomość, że 90 proc. kadry to wychowankowie i wychowanki Englerta. Warto zresztą dodać, że przed pojawieniem się obsady sporo ludzi drżało, że będzie musiało wziąć udział w tym spektaklu.

Wyraźny jest, zdaniem anonimowej osoby z teatru, podział opinii w zależności od wieku. -  Młodych w zespole żal. Oni naprawdę czują się rozgoryczeni. Taki gest łamie im kręgosłupy na starcie. A co do samego Englerta: można pracować całe życie na swój autorytet, klasę, a wystarczy jedna sekunda, żeby wszystko zepsuć. Mógł odejść z wielką klasą. Ale stało się, jak się stało - mówi.

"Lady love" sexy czy nie? Rozmawiamy o najodważniejszym polskim serialu. Mówimy także o zmianach w drugim sezonie "Squid Game". Jednak żyjemy już nowościami z roku 2025 i wymieniamy najbardziej ekscytujące tytuły nadchodzących 12 miesięcy. Sprawdźcie, czy już o nich słyszeliście. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie

Strach się bać. Kultowy horror będzie serialem
Strach się bać. Kultowy horror będzie serialem
Mówi o nałogu. Brał tak dużo, że nawet kartel odmówił mu współpracy
Mówi o nałogu. Brał tak dużo, że nawet kartel odmówił mu współpracy
Nigdy nie był tak wielki. Nałożyli na niego kostium pełen mięśni
Nigdy nie był tak wielki. Nałożyli na niego kostium pełen mięśni
Był za mocny dla kin. Cenzura wkroczyła do akcji. Do obejrzenia w domu
Był za mocny dla kin. Cenzura wkroczyła do akcji. Do obejrzenia w domu
"To nieakceptowalne". Lawina krytyki po wypowiedzi aktorki
"To nieakceptowalne". Lawina krytyki po wypowiedzi aktorki
Eleganckie limuzyny, balowe suknie, a nad wszystkim - flagi ze swastykami. Byliśmy na planie "Breslau"
Eleganckie limuzyny, balowe suknie, a nad wszystkim - flagi ze swastykami. Byliśmy na planie "Breslau"
Ochrona powiedziała: "nie jedź". Aktorka boi się zwolenników Trumpa
Ochrona powiedziała: "nie jedź". Aktorka boi się zwolenników Trumpa
Murowany przebój. To może być najlepszy polski serial dekady
Murowany przebój. To może być najlepszy polski serial dekady
"Nie chodziło o pieniądze, ale o zasadę". Zarabiała mniej niż aktorzy serialu
"Nie chodziło o pieniądze, ale o zasadę". Zarabiała mniej niż aktorzy serialu
Już ponad 130 mln wyświetleń. Cały świat szaleje na jej punkcie
Już ponad 130 mln wyświetleń. Cały świat szaleje na jej punkcie
Jest niemile widziany. Nie został zaproszony na ślub brata
Jest niemile widziany. Nie został zaproszony na ślub brata
Mroczne słowa. Żona Bruce'a szykuje córki na śmierć aktora
Mroczne słowa. Żona Bruce'a szykuje córki na śmierć aktora