"Polskie gówno" rusza w trasę
Kasa właśnie się skończyła, tata więcej nie pożyczy, a komornik puka do drzwi. Co w takiej sytuacji może zrobić 40-letni, niespełniony rock'n'rollowiec? Jerzy Bydgoszcz (w tej roli Tymon Tymański) ładuje starą ekipę do busa i rozpoczyna najśmieszniejsze tournée w historii polskiej kinematografii. Wściekły musical *"Polskie gówno" to rajd przez podrzędne kluby i domy kultury, aż do telewizyjnego talent show. Demaskująca kulisy show-biznesu, bez żadnej cenzury, produkcja wejdzie do kin 6 lutego.*
15.12.2014 13:16
„Polskie gówno” to pierwsza komedia w tak bezkompromisowy sposób obnażająca kulisy polskiego przemysłu muzycznego. Film wyreżyserowany przez Grzegorza Jankowskiego powstał w oparciu o scenariusz Tymona Tymańskiego, który przez lata kariery muzycznej zdążył poznać ten biznes od podszewki. Dzięki historii zespołu Tranzystory, widzowie dostaną w końcu zaproszenie na backstage, na którym rozgrywają się naprawdę hardcore'owe sceny.
Wizyta komornika zazwyczaj nie wróży niczego dobrego. I gdyby Jerzy Bydgoszcz (Tymon Tymański) trafił na urzędnika mniej ekscentrycznego niż Czesław Skandal (Grzegorz Halama), pewnie do dzisiaj spłacałby raty. Ale kiedy komornik proponuje muzykowi wskrzeszenie bandu, nagranie płyty i trasę koncertową, Bydgoszcz od razu zaczyna zbierać starą ekipę. Reszta jest już historią… Sęk w tym, że nie jest to historia rodem z telewizji śniadaniowej.
Mimo, że perkusista rzadko bywa przytomny, bus zespołu powinien dawno wylądować na szrocie, a fanclub grupy liczy jednego słuchacza, Tranzystory dają radę. Zjeżdżają cały kraj, grając koncerty w dziwnych miejscach i coraz dalej przesuwając granicę ostrej imprezy. Zamiast blasku jupiterów, czeka na nich smród ciasnych garderób, a miejsce drogiego szampana zajęła ciepła wódka. Tak właśnie wygląda polski przemysł muzyczny od zaplecza. Gdyby jeszcze wąsaty menago angażował się w swoją pracę równie mocno, co w uwodzenie groupies…
Kiedy muzycy postanawiają zarobić w końcu trochę prawdziwych pieniędzy, trafiają do jednego z telewizyjnych talent show. Tam ich miłość do muzyki i wierność ideałom zostaje wystawiona na ciężką próbę. – Miałem dość filmów, które nie pokazują prawdy. Nie chciałem, aby środowisko rockowe pokazała osoba, która nie ma o nim zielonego pojęcia, dlatego sam postanowiłem zabrać się za napisanie scenariusza. Wszystkie historie przedstawione w filmie wydarzyły się naprawdę, nam lub naszym znajomym – tłumaczy Tymon Tymański.
Realizacja projektu trwała 7 lat. Efekty wieloletniej pracy została nagrodzone podczas ostatniego, 39. Festiwalu Filmowego w Gdyni. „Polskie gówno” zostało zaprezentowane w sekcji Inne spojrzenie i otrzymało prestiżową nagrodę publiczności. – „Polskie gówno” jest o ludziach pozbawionych łokci, by umiejętnie się rozpychać, którzy w pewnym momencie zaczynają szaloną podróż w głąb systemu. To film o przyjaźni , zrobiony przez przyjaciół – opowiada reżyser, Grzegorz Jankowski.
W pierwszoplanowe role wcieliły się muzyczne legendy polskiej sceny rockowej – Tymon Tymański, Robert Brylewski i Filip Gałązka. Partnerują im m.in. Grzegorz Halama, Arkadiusz Jakubik, Sonia Bohosiewicz, Jan Peszek, Marian Dziędziel, Bartłomiej Topa. W filmie pojawiają się również polscy muzycy i postacie show-biznesu – Krzysztof Skiba, Leszek Możdżer, Czesław Mozil, Olaf Deriglasoff czy Mikołaj Lizut. Opiekę artystyczną nad filmem pełnił Wojciech Smarzowski.
Film wejdzie na ekrany kin 6 lutego.Polskim dystrybutorem jest Next Film