Prawda przeciw prawdzie [dvd]
Pięknie sfilmowany remake "Rashomona" Kurosawy traci szansę, by stać się jego zachodnim kontrapunktem już na starcie - ambicje Martina Ritta kończą się na precyzyjnej, ale jednak bardzo dosłownej transplantacji nośnego tematu. Niestety, w przenosinach japońskiej klasyki na amerykański grunt nie widać odautorskiego szacunku do pierwowzoru, jakim lata później wykażą się choćby Martin Scorsese przerabiający hongkońskie "Infernal Affairs" czy Gore Verbinski majstrujący przy "Ringu".
12.12.2011 13:30
Ritt, wytrawny amerykański mainstreamowiec, który co najmniej dwukrotnie otarł się o wybitność ("Hud, syn farmera", "Szpieg, który przyszedł z zimnej strefy") jest starej daty kowbojem rzadko wyglądającym ze swojego rancza - może i rozumie prawidła westernu (także tego współczesnego, pozbawionego kostiumowej fasady), ale już specyfika kina japońskiego jest mu zupełnie obca.
Filmu Kurosawy nie poddaje więc reinterpretacji, a przenosi w skali 1:1 na własne podwórko. Ta bojaźń okazuje się zgubna - nie licząc chłodnych, wystylizowanych kadrów Jamesa Howe'a, poetyka "Rashomona" nie znajduje zastosowania w jego westernowych realiach. Także sama przypowieść "o doli człowieczej", przez Kurosawę wyciągnięta z czeluści japońskiego folkloru, tu wydaje się raczej nieszczerym plagiatem, aniżeli empatycznym ruszeniem.
To wystawna filmowa zachcianka, jeden z wielu dowodów płytkiego hollywoodzkiego uniwersalizmu, ale "Prawda..." - co znamienne dla wielu filmów amerykańskich tego okresu - broni się rzemiosłem aktorskim. Zwyczajowa gwiazda Ritta - Paul Newman - tym razem zepchnięta zostaje na drugi plan przez jeszcze młodych Laurence'a Harveya i Williama Shatnera i już podstarzałego Edwarda G. Robinsona. Ach, piękne czasy.
O wydaniu dvd
Tryb pełnoekranowy, dźwięk w dwóch kanałach. Brak dodatków.