Prowadzący Złotych Globów nie brał jeńców. Okrutnie zakpił z Toma Cruise'a
Po zeszłorocznej aferze, która doprowadziła do odwołania gali, organizatorzy Złotych Globów stali przed sporym wyzwaniem, aby odzyskać zaufanie branży. Jednak w trakcie ceremonii oberwało się Tomowi Cruise'owi, który na znak protestu oddał swoje trzy statuetki.
Rok temu Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej przeżyło głęboki kryzys. Organizacji zarzucano nietyczne działania, przekupstwo, nieprawidłowości finansowe oraz brak różnorodności w jej gronie m.in. brak osób czarnoskórych. W wyniku afery w 2021 r. nie doszło do gali rozdania Złotych Globów. Jednak rok później organizatorzy wyrazili skruchę, zmienili regulamin i włączyli w swe szeregi dodatkowe 103 osoby z całego świata, w tym dwie z Polski.
Mimo to niektóre gwiazdy na dobre odcięły się od gali. Wśród nich jest Brendan Fraser, w tym roku nominowany za główną rolę w "Wielorybie", który zarzucał dawnemu szefowi Hollywoodzkiemu Stowarzyszeniu Prasy Zagranicznej molestowanie seksualne. Złote Globy jawnie bojkotuje też Tom Cruise, który rok temu oddał swoje trzy statuetki. Otrzymał je za role w filmach "Urodzony 4 lipca" (1990 – najlepszy aktor w dramacie), "Jerry Maguire" (1997 – najlepszy aktor w komedii) oraz "Magnolia" (2000 – najlepszy aktor drugoplanowy).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prowadzący gali Jerrod Carmichael bezlitośnie zakpił z gestu Cruise'a, nawiązując do jego zaangażowania w scjentologię.
- Mam pomysł. Może weźmiemy te trzy statuetki i wymienimy je na bezpieczny powrót Shelly Miscavige? - zapytał widownię, odnosząc się do "zaginionej" żony guru scjentologów, która ostatnio była widziana w 2007 r., a śledztwo w tej sprawie zostało zamknięte w 2012 r.
Komik nie oszczędzał też organizatorów Złotych Globów, podkreślając fakt, że zatrudniono go wyłącznie z powodu jego koloru skóry.
- Nie powiedziałbym, że byli organizacją rasistowską, ale nie mieli ani jednego czarnego członka, zanim zmarł George Floyd - rzucił ze sceny.
Nie zabrakło też nawiązań do bieżących wydarzeń. Oprócz łączenia z prezydentem Ukrainy zażartowano też z antysemickich wpisów Kanye Westa. Carmichael podziękował Stevenowi Spielbergowi za jego zwycięski film "Fabelmanowie", w którym reżyser wspomina, jak szydzono z jego żydowskiego pochodzenia za czasów szkolnych.
- To zaszczyt Pana tu widzieć. Gratuluję "Fabelmanów". Oglądałem go z Kanye i dla niego zmieniło się wszystko. Jesteś tak dobry, że zmieniłeś umysł Kanye Westa - puentował.
Najbardziej nietrafiony żart dotyczył śmierci Whitney Houston. Prowadzący podkreślił, że nadaje z hotelu Beverly Hills, dodając, że "to miejsce zabiło Whitney Houston". Mimo tych humorystycznych wstawek gala nie wyróżniała się od tych z poprzednich lat.