Przez 27 lat przeszła 16 operacji. Sarah Hyland opowiedziała o walce z chorobą
Rozpięła spodnie, odsłoniła biodra i pokazała dziennikarce wszystkie blizny, które ma na ciele. Są po operacjach, choć Sarah żartuje, że wyglądają jak po ataku rekina. 28-letnia aktorka z rozbrajającą szczerością opowiedziała, przez co przechodzi.
13.12.2018 19:44
Zdolna, piękna aktorka, którą podziwiają tysiące młodych dziewczyn. Dzięki pracy w serialu „Współczesna rodzina” Sarah Hyland zebrała potężne grono obserwatorów i fanów. A żeby być bardziej precyzyjnym – na samym Instagramie śledzi ją ponad 6 mln internautów.
Sarah pokazuje tam swoje – wydawałoby się – idealne życie. Tak jednak nie jest. Część osób wie, że aktorka urodziła się z dysplazją nerek. Oznacza to, że narządy nie funkcjonują poprawnie, rosną na nich cysty, które zaburzają filtrowanie krwi. Z biegiem lat stan zdrowia Hyland pogarszał się, co doprowadziło w końcu do tego, że potrzebowała przeszczepu. Dawcą nerki był jej tata.
Ale tę historię już opowiadała. Teraz w długiej rozmowie z magazynem "Self" zdradziła znacznie więcej, a wywiad trafił na czołówki wszystkich amerykańskich portali. Okazuje się, że ze zdrowiem ulubienicy widzów jest wyjątkowo niedobrze.
Opowiada, że w 2016 roku organizm zaczął odrzucać przeszczepioną nerkę. – Twój układ odpornościowy próbuje zaatakować narząd na zasadzie: "Co to niby jest? Tego tu nie powinno być" – mówi Hyland.
Lekarze podjęli szereg działań, by uratować organ. Sarah spędziła miesiące w szpitalu. – Święta Bożego Narodzenia, Nowy rok, Święto dziękczynienia, moje urodziny. Cały ten czas byłam w szpitalu – wyjawia. Leczenie nie przyniosło rezultatów, ale lekarze porównali to do spalonego domu. Nie da się tego naprawić.
W 2017 roku Hyland była poddawana dializom. Opowiada, jak godzinami siedziała w szpitalnym fotelu, jak puchła od leków, jak jej organizm odrzucał kolejne pigułki i jak pogarszał się jej przez to wzrok. Wspomina też, że specjalnie wyszukała szpital, który znajdował się blisko planu zdjęciowego "Współczesnej rodziny". Tak mogła zachowywać przynajmniej pozory normalności i chodzić do pracy.
Ktoś powie, że zwariowała. Powinna przejmować się tylko swoim zdrowiem. Ale Sarah podkreśla, że gdyby nie praca, pewnie już by jej nie było na tym świecie. Praca na planie była dla niej terapią, bo tylko wtedy nie czuła się jak wieczny pacjent.
Jeszcze w maju 2017 roku okazało się, że lekarze będą musieli usunąć nerkę. Dawcą kolejnej był młodszy brat aktorki, Ian.
Sarah przeszła załamanie. W wywiadzie wyznała, że to była dla niej emocjonalna trauma, bo wmawiała sobie, że może nie zasługuje na to, by znowu ją ratować. – Gdy ktoś bliski daje ci drugą szansę, by żyć, i coś zawodzi, myślisz, że to twoja wina. Nie jest tak, ale człowiek tak się czuje – powiedziała. – Długo rozważałam samobójstwo, bo nie chciałam zawieść mojego młodszego brata, tak jak zawiodłam tatę.
Hyland nie kryła łez podczas wywiadu. Przyznaje, że i ten rok był dla niej zarówno piękny, jak i koszmarny. Gdy zdrowiała po przeszczepie, pojawiły się kolejne, poważne problemy. Okazało się, że ma endometriozę i przepuklinę brzuszną. Ból był nie do zniesienia.
Wiosną 2018 roku Sarah przeszła w niedługich odstępach dwie operacje: laparoskopię, która miała pomóc na endometriozę i operację przepukliny. Jak mówi Hyland, miało się to stać za jednym razem, ale sprawy nieco się pokomplikowały. – Żyłam w takim bólu, że kładłam sobie rozgrzewające poduszki na podbrzusze. Mam tam tak wiele blizn, że nie zauważyłam, że nabawiłam się mocnych oparzeń.
Hyland na nagraniu dla "Self" pokazała blizny po operacjach.
W sumie przez 27 lat przeszła 16 operacji. 6 z nich w ciągu ostatnich 16 miesięcy. Nie ma zamiaru ukrywać swojego ciała, bo niby dlaczego? Głośno mówi też o tym, co przeżyła. Na Instagramie relacjonuje swoje zmagania z endometriozą. Przyznaje, że ma dość tabu, jakie otacza temat miesiączkowania. A szczególnie bólu, z jakim muszą żyć kobiety.
- Endometrioza dotyczy tak wielu kobiet, i tak wiele z nich jest błędnie diagnozowane. Mnóstwo lekarzy myśli, że jeśli kobieta mówi, że ją boli, to jest po prostu w emocjach, że to się dzieje tylko w jej głowie. Przeszłam przez to. Miałam do czynienia z takimi lekarzami. Ale ci mogą iść do diabła – mówi otwarcie.