Skończył 95 lat. Tak dziś wygląda legenda kina
Clint Eastwood urodził się 31 maja 1930 roku w San Francisco. Jak łatwo policzyć, skończył właśnie 95 lat. Przez pół wieku filmy Clinta Eastwooda były motorem napędowym wytwórni Warner Bros. Niestety, pod koniec zawodowej kariery spotkał go z jej strony duży afront.
Stał się hollywoodzką legendą i ucieleśnieniem amerykańskiego snu. Po skończeniu szkoły średniej pracował jako hutnik, "gas jockey" na stacji benzynowej, pianista w domu publicznym, narzędziowy w lotniczych zakładach Boeinga. W międzyczasie studiował ekonomię w Los Angeles City College, uczęszczał także na Uniwersytet w Seattle. Szukał dla siebie miejsca na świecie i w końcu je znalazł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Legendy Hollywood
Po odbyciu służby wojskowej, gdzie był m.in. instruktorem pływania, podjął pracę w wytwórni Universal. Przez pierwsze lata grał małe role w filmach klasy B, horrorach, komediach. Jego pierwszym sukcesem stał się serial "Rawhide" (1959 – 1965), który opowiadał o grupie kowbojów przepędzających bydło z Teksasu do linii kolejowej w Sedalii. "Rawhide" (pokazywany jest obecnie na TVP Kultura) zbierał bardzo dobre recenzje i cieszył się dużą popularnością, ale okazał się przeszkodą do rozpoczęcia kariery na dużym ekranie. Telewizyjni aktorzy nie byli wówczas mile widziani w Hollywood.
Jak wszyscy dobrze wiedzą, Eastwood stał się filmową gwiazdą dzięki trzem produkcjom nakręconym w latach 1965 - 1966 we Włoszech. Co ciekawe, gdy aktor kręcił ostatni ze słynnych spaghetti westernów Sergia Leone ("Dobry, zły i brzydki"), nawet nie wiedział, że w Stanach przed kasami kin ustawiają się już długie kolejki widzów, którzy chcą obejrzeć "Za garść dolarów". A później nie mógł uwierzyć, że kręcone trochę z poczuciem wstydu włoskie produkcje stały się tak wielkimi przebojami w Ameryce.
Gdy Eastwood wrócił z Włoch do Stanów, niemal od razu stał się na długie lata jedną z największych aktorskich gwiazd w Hollywood. Miał jednak większe ambicje. Chciał zostać także kompozytorem muzyki do swoich filmów, producentem oraz reżyserem. Po raz pierwszy stanął po obu stronach kamery już w 1971 roku, realizując thriller "Zagraj dla mnie Misty". W tym samym roku zagrał w pierwszej części "Brudnego Harry’ego".
Eastwood jest czterokrotnym zdobywcą Oscara. Dwa razy "ustrzelił" dublet, zdobywając nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej za najlepszy film (jako producent) i reżyserię "Bez przebaczenia" (1992) oraz "Za wszelką cenę" (2004). Przez 50 lat jego filmy były motorem napędowym wytwórni Warner Bros., której był wierny przez niemal całe swoje zawodowe życie. Dlatego tak bardzo zszokowała wszystkich decyzja obecnych szefów wytwórni, którzy nie chcieli angażować studia w promocję ostatniej produkcji legendy kina i nie wprowadzili "Przysięgłego numer 2" w Stanach na duże ekrany (mimo że film zebrał wiele dobrych recenzji). Uznali, że słabo się sprzeda, a koszty promocji tylko powiększą straty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przysięgły Nr 2 | Oficjalny zwiastun | Max
Zapomnieli, że w latach 70. i 80. produkcje wytwórni z Clintem Eastwoodem seryjnie trafiały do pierwszej dziesiątki najpopularniejszych filmów roku. Westerny, Brudny Harry, komedie z cyklu "Każdy sposób jest dobry". W latach 90., gdy młodsze gwiazdy zawładnęły kinem akcji, Eastwood odrodził się jako znakomity oscarowy reżyser i producent, ale także twórca kinowych hitów.
Niespełna jedenaście lat temu "Snajper" stał się jednym z największych kinowych przebojów 2014 roku, zarabiając blisko 550 mln dolarów. Jeszcze w 2018 roku "Przemytnik" zgarnął ponad 170 mln. Dwa lata później "Richard Jewell" był nominowany do Oscara za drugoplanową rolę. W show-biznesie nie ma jednak sentymentów. Porażka jednego filmu "Cry Macho" sprawiła, że "Przysięgły numer 2", być może ostatni film w życiu Clinta Eastwooda, został potraktowany jak niechciane dziecko.
Zdaniem wielu osób, zarówno krytyków, jak i zwykłych widzów, postępowanie szefów Warner Bros. trudno zrozumieć i wytłumaczyć. Nawet, jeśli nie wiązali z najnowszym filmem Eastwooda wielkich nadziei na komercyjny sukces, to i tak, przez szacunek dla legendy kina, powinni wprowadzić go do kin. A tak, zniechęcony twórca wycofał się z kolejnego projektu i już raczej nowego filmu nie nakręci. Ostatnie zdjęcie Clinta Eastwooda zostało opublikowane przed kilkunastoma tygodniami. Na fotografii widzimy również Morgana Freemana.
Sekta i "Syreny" wśród hitów Netfliksa, mocne sceny w "I tak po prostu", genialne "Mountainhead" i wielka wojna gigantów w kinach. Co dzieje się w "Mission Impossible" i ile tam Marcina Dorocińskiego? O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: