Przez prześwitującą sukienkę mogła trafić do więzienia. Prawnicy wycofują oskarżenia
Przez media przetoczyła się informacja o egipskiej aktorce, która naraziła się kilku prawnikom. Rania Youssef założyła sukienkę, która odsłoniła jej ciało. Przez te prześwity groziło jej 5 lat w więzieniu. Jest finał tej głośnej sprawy.
Wszystko zaczęło się od kilku zdjęć zrobionych podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Kairze. Na czerwonym dywanie Youssef zaprezentowała się w czarnej kreacji do ziemi, która wzbudziła ogromne kontrowersje. Na pierwszy rzut oka kreacja nie wyróżniała się bardzo od tych, które widzimy na co dzień wśród celebrytek. Czarny kostium wykończony koronkami, a na to prześwitujący materiał aż za kostki, który zdobiony był przez połyskujące paseczki. Ot, kolejna wymyślna sukienka.
Tak widzimy to na Zachodzie, ale egipscy prawnicy dostali białej gorączki. 44-latka została pozwana przez trzech adwokatów, którzy twierdzili, że Youssef "obnażyła się publicznie" i "podżegała do rozpusty". Jednym z oskarżycieli był Samir Sabri. W rozmowie z agencją AFP powiedział: - Jej wygląd nie odzwierciedlał społecznych norm, tradycji i moralnych zasad. Co więcej, podważyła reputację festiwali i reputację wszystkich kobiet, w szczególności Egipcjanek.
Proces zapowiedziano na styczeń 2019 roku. Gdyby aktorkę skazano, groziłoby jej 5 lat pozbawienia wolności.
Historia odbiła się głośnym echem w światowych mediach; sprawę komentowano na łamach najważniejszych dzienników. Rania zdążyła wielokrotnie przeprosić za swój strój. Przyznała, że nie pomyślała o konsekwencjach takiego ubioru i bardzo żałuje, że właśnie tak się zachowała. Tradycja i normy przyjmowane przez egipskie społeczeństwo są tak silne, że kobiecie nie przeszło przez myśl, by krytykować swoich oskarżycieli. Całą winę za tę – z naszego punktu widzenia – absurdalną sytuację, wzięła na siebie.
W obronę wzięli ją jednak dziennikarze, internauci i wielu Egipcjan. Sprawa wywołała falę komentarzy, a w konsekwencji reakcję trzech prawników.
Zaledwie w kilka dni po oskarżeniu aktorki o niemoralne zachowanie, wycofali swoje zarzuty. Wydali oświadczenie, które przetłumaczyli i opublikowali dziennikarze "Huffington Post".
I czytamy: - Gdy podjęliśmy prawne działania przeciwko Ranii Youssef, nie robiliśmy tego dla personalnych korzyści czy po to, by uderzyć personalnie w aktorkę. Robiliśmy to ze względu na dobro społeczeństwa i etyczne normy, które były zagrożone tym incydentem. Jest osobą publiczną, którą społeczeństwo mogłoby naśladować, a to wywołałoby chaos i pogwałcenie przyjętych norm.
Dalej podkreślają, że cenią sztukę i artystów, ale nie mogą nie reagować na incydenty, które uderzają w prawo.
- Rania Youssef przeprosiła egipskie społeczeństwo za swoje zachowanie i potwierdziła, że nie zrobiła tego celowo; że wszystko działo się poza jej kontrolą, że jej zachowanie było złe i nieodpowiednie. Zdecydowaliśmy więc oddalić zarzuty – piszą prawnicy.
Na koniec jeszcze dodają – ku przestrodze – że każdy celebryta powinien pamiętać o "odpowiednim" wyglądzie, by być przykładem dla młodych. Co pokazuje tylko, jak zardzewiały jest system, który musi karać aktorki za sukienki, bo obawa się światopoglądowej rewolucji. Warto dodać, że historia 44-latki nie jest jedyną z ostatnich kilku miesięcy. Państwo pod autorytarnymi rządami prezydenta Abdela Fattah el-Sisi oskarżało celebrytów o naruszenie norm moralnych. Ostatnio skazano piosenkarkę Lailę Amer. Za "sugestywne gesty" w teledysku trafiła do więzienia.