''Przypadek'': Bogusława Pawelec - dawniej znał ją każdy Polak
10 stycznia mija 27. rocznica premiery filmu „Przypadek” w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego. Film, nakręcony w 1981, ze względu na zawirowania polityczne do dystrybucji trafił dopiero 6 lat później.
10 stycznia mija 27. rocznica premiery filmu „Przypadek” w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego. Film, nakręcony w 1981, ze względu na zawirowania polityczne do dystrybucji trafił dopiero 6 lat później.
Dzieło Kieślowskiego, choć na ekrany weszło z tak wielkim opóźnieniem, nie straciło swej wymowy ani siły rażenia, od dnia premiery wywołując prawdziwe kontrowersje. Burzliwie przyjęte zarówno przez widzów, jak i krytykę, do dziś uważane jest za jedno z ważniejszych osiągnięć w całym dorobku reżysera.
Wybrała pracę w teatrze
Wbrew pozorom 59-letnia Pawelec nie zrezygnowała z grania – wciąż pozostaje aktywna zawodowo. Nad film przedkłada jednak ukochany teatr i znacznie chętniej występuje na łódzkiej scenie.
Nie znaczy to oczywiście, że na dobre porzuciła branżę filmową – jakiś czas temu zaskoczyła widzów, przyjmując propozycję zagrania w serialu „Na Wspólnej”; od czasu do czasu pojawia się (choć zwykle w niewielkich rólkach) w produkcjach pełnometrażowych.
''I tak tu zostałam...''
Od samego początku to właśnie teatr był jej prawdziwą pasją. Marzyła o zostaniu zawodową aktorką i występowaniu na scenie. Choć, kiedy pojawiła się możliwość zaistnienia na wielkim ekranie, nie odmawiała.
- Dostałam się do łódzkiej szkoły teatralnej, o dziwo za pierwszym razem. Po skończeniu szkoły dostałam etat w Teatrze imienia Stefana Jaracza. I tak tu zostałam. Poza tym była tu jeszcze Wytwórnia Filmów Fabularnych, która zaproponowała mi jedną, drugą rolę – mówiła w wywiadzie dla Dziennika Łódzkiego.
''Jestem skromną osobą''
Pawelec, nawet po sukcesie „Seksmisji”, nie wykorzystywała swoich pięciu minut sławy. Od dawna unika dziennikarzy, niechętnie udziela wywiadów, stara się trzymać w cieniu.
- Jestem dosyć skromną osobą, chociaż niektórzy mogą myśleć inaczej. Spotkanie z dziennikarzem, i to jeszcze przy włączonym dyktafonie, krępuje mnie. Staram się unikać mówienia o prywatności. Lata pracy nie ośmieliły mnie do udzielania wywiadów, tego całego medialnego szumu, choć to część naszego zawodu. Wolę pracować nad rolą niż mówić o niej – tłumaczyła Gazecie Wyborczej.
Bała się castingów
Oczywiście nawet po latach swój występ w „Seksmisji” Pawelec wspomina z ogromnym sentymentem.
Dlaczego po roli Emmy Dax, która przyniosła jej tak wielką popularność, aktorka nie stała się jedną z gwiazd polskiej kinematografii? Choć dzwoniono do niej z propozycjami, Pawelec niechętnie brała udział w castingach – nie odpowiadała jej taka forma przesłuchania, wywołująca jedynie niepotrzebny stres. Poza tym nie mieszkała w popularnej Warszawie, ale w leżącej na uboczu Łodzi. A wkrótce potem zaszła w ciążę...
Poznali się w teatrze...
I choć nie bryluje na dużym ekranie, jest bardzo zadowolona zarówno ze swojego życia zawodowego, jak i prywatnego. Wyszła za mąż za kolegę z teatru, aktora Macieja Małka (na zdjęciu). W tym roku będą obchodzić 28. rocznicę ślubu.
- Maćka poznałam, gdy jeszcze jako studentka grałam w spektaklu na Małej Scenie Teatru Jaracza. Mąż to przedstawienie reżyserował. Ale nasze małżeństwo nie było nawet w planach. Potem ja dostałam angaż do tego teatru, Maciek był w jego zespole – opowiadała Dziennikowi Łódzkiemu.
Tak wygląda dzisiaj, jako Bożena Wielgosz z ''Na Wspólnej''
W wywiadzie dla Dziennika Łódzkiego zdradzała też, co sprawia, że ich związek jest tak trwały:
- Staramy się rozdzielić życie zawodowe i osobiste. Zawsze w teatrze byliśmy osobno. Tego, co dzieje się w pracy, nie przenosimy do domu. Dlatego tak długo jesteśmy razem, bo inaczej byśmy się pozabijali.
(sm/mn)