Przyszedł czas rozstania. Doda żegna się z "ukochanym dzieckiem"
Z okazji premiery DVD "Dziewczyn z Dubaju", Dorota Rabczewska umieściła na Instagramie post, w którym zachęca do kupienia płyty z filmem, ale także informuje, że złożyła rezygnację z wszelkich funkcji w spółce, która wyprodukowała największy polski przebój kinowy ubiegłego roku.
Kto wie, może kiedyś wydarzenia związane z produkcją "Dziewczyn z Dubaju" posłużą za materiał do napisania scenariusza filmowego? W gruncie rzeczy dużo więcej o nich pisano niż o samym filmie. Przypomnijmy w wielkim skrócie. Na początku października, dwa miesiące przed premierą, Doda opublikowała sensacyjne oświadczenie: "Nie możemy poprawić filmu i jego jakości artystycznej. Czuję się oszukana. Wzięta do spółki, żeby tylko być twarzą filmu, rozpromować to, później zbierać wszystkie cięgi, medialne lincze, pretensje, prawne konsekwencje i finansowe, a okazuje się, że wyrzuca się mnie jak śmiecia i zamyka drzwi przed nosem do montażowni, w której pracowałam przez rok".
Jak się okazało, Dorota Rabczewska oraz reżyserka filmu Maria Sadowska nie zostały wpuszczone do pomieszczeń, w których montowane były "Dziewczyny z Dubaju". Drzwi do montażowni zamknął przed nimi Emil S., główny producent filmu, do 15 listopada ubiegłego roku mąż Doroty Rabczewskiej, który w swoim oświadczeniu, ripostował: "Film jest już ukończony i zabezpieczony do dystrybucji w Polsce i poza jej granicami. Panie mogą bawić się w film, ale nie za pieniądze moje, jak i moich inwestorów. Maria Sadowska powinna skupić się na mniej wymagających filmach, a pani Rabczewska być wdzięczna, że na moich produkcjach przedłuża swoje medialne życie".
Mogło się wydawać, że kłótnie pomiędzy producentami przyćmią premierę filmu. Szum medialny okazał się jednak ogromnym sprzymierzeńcem. "Dziewczyny z Dubaju" stały się nie tylko największym polskim przebojem ubiegłego sezonu, ale także całego okresu pandemii, czyli od marca 2020 r. Film zgromadził w kinach blisko 1,2 mln widzów.
Nie mniej popularne od "Dziewczyn z Dubaju" były jednak wiadomości o prokuratorskim śledztwie w sprawie nieuregulowanych wierzytelności związanych z produkcją filmu. Media cytowały kolejny post Dody: "Jako producent kreatywny, tworząc film od a do z, wykonałam swój obowiązek przynosząc gotowe dzieło. (...) Drugiego producenta mojego ex męża zadaniem było przynieść na to budżet, dopiąć umowy z inwestorami i opłacić ekipę. On dostał hita, ja same problemy. Emil z 45 zarzutami został zatrzymany. Ja jako Prezes spółki dostałam jeden zarzut".
Z upływem czasu Doda coraz czulej wypowiadała się na temat "Dziewczyn z Dubaju". W ostatnim poście napisała: "Mój pierwszy film, moje 'dziecko', pobił rekordy oglądalności i wierzę, że kolejny będzie jeszcze lepszy. Dziękuję wszystkim, którzy inspirują mnie i motywują do kolejnego projektu. Od dziś losy mojego filmu nie leżą już w moich rękach. (…). Przyszedł czas pożegnania. Dziewczyny z Dubaju… Żegnajcie."
Tym samym Rabczewska poinformowała, że złożyła rezygnację z pełnienia wszelkich funkcji w spółce Ent One Studios Ltd., która zrealizowała "Dziewczyny z Dubaju" i kończy misję dyrektora artystycznego przy tej produkcji. Podkreśla przy tym, że jej powiązania ze spółką były wyłącznie formalne. Kilka słów kieruje bezpośrednio pod adresem Emila S.: "Zaufanie do niego skutkowało wplątaniem mnie w sprawy i zdarzenia, o których nie wiedziałam i co do których konsekwencji i znaczenia prawnego nie miałam świadomości oraz wskutek których zostałam niesłusznie i bezpodstawnie narażona na daleko idące negatywne konsekwencje".