Absolutne zaskoczenie. Nagonka na "Zieloną granicę" przyniosła niesamowity efekt
W piątek przed południem przegląd sal kinowych w największych sieciach multipleksów w naszym kraju nie zapowiadał frekwencyjnego sukcesu "Zielonej granicy". Co więcej, wydawało się że budzący ogromne kontrowersje film poniesie klęskę. Tymczasem obraz Agnieszki Holland osiągnął najlepszy rezultat otwarcia pośród produkcji w tym roku.
Przeglądając kilka dni temu systemy rezerwacji biletów największych sieci multipleksów w Polsce można było założyć, że podczas premierowego weekendu "Zieloną granicę" obejrzy garstka ludzi. Na piątkowe i sobotnie seanse w najlepszych, wieczornych godzinach trudno było znaleźć salę, na której liczba zarezerwowanych lub sprzedanych biletów sięgała choćby kilkunastu sztuk. Natomiast w niedzielę większość sal była praktycznie pusta.
W końcu jednak zmasowany atak TVP i przedstawicieli rządu przyniósł zaskakujący efekt. Widzowie ruszyli do kin. Wydaje się, że pod wpływem impulsu. Wiele osób na pewno chciało się osobiście przekonać, ile racji jest np. w słowach Zbigniewa Ziobry. Minister sprawiedliwości porównał bowiem Agnieszkę Holland do szemranych postaci, które w czasach III Rzeszy wykonywały propagandową robotę dla Josepha Goebbelsa, pokazując Polaków w jak najgorszym świetle. Zasugerował też, że reżyserka świadczy obecnie podobne usługi na rzecz Niemiec.
ZIELONA GRANICA - Zwiastun PL (Official Trailer)
Na temat "Zielonej granicy" wypowiedział się w także prezydent Andrzej Duda. W wywiadzie telewizyjnym powiedział: - Jest mi przykro z tego powodu, że taki film jest realizowany, który - jak słyszałem - w zdecydowany sposób oczernia polskich funkcjonariuszy. Czytałem wręcz taką opinię, że pokazuje ich jak niemal sadystów. [...] Nie dziwię, że funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy zapoznali się z tym filmem, użyli tego hasła "tylko świnie siedzą w kinie", znanego nam z czasów okupacji, kiedy w naszych kinach pokazywano propagandowe filmy hitlerowskie.
Efekt przyniosły też apele artystów i aktorów, którzy - tak jak Maja Ostaszewska - namawiali do obejrzenia "Zielonej granicy" i wyrobienia sobie na jej temat własnego zdania.
"Proszę idźcie i zobaczcie ten film, a potem sami go oceńcie. Nie słuchajcie obrzydliwej, politycznej nagonki. Nie oglądajcie skradzionych, zmontowanych tendencyjnie i wyrwanych z kontekstu fragmentów. Ten film nie jest atakiem, jest głęboko ludzki. Pokazuje złożoność problemu i tragizm sytuacji, w której znaleźli się wszyscy uczestnicy tej historii. Daje szanse zrozumienia różnych perspektyw" - napisała na Instagramie Ostaszewska.
Wygląda na to, że polscy widzowie, na początku sceptyczni wobec filmu, dali się przekonać do jego obejrzenia i jednej, i drugiej stronie. "Zielona granica" podczas premierowego weekendu zgromadziła w kinach 137,3 tys. widzów. Jest to najlepszy rezultat otwarcia osiągnięty w tym roku przez polską produkcję. Poprzedni rekord należał do "Heaven in Hell" i wynosił 110 tys. sprzedanych biletów.
Warto też dodać, że "Zielona granica" jest długim filmem (trwa blisko dwie i pół godziny), przez co, nie może być wyświetlana w kinach na wielu seansach. Analitycy spodziewają się, że zainteresowanie tym tytułem będzie się utrzymywać na wysokim poziomie przez dłuższy czas. Zwłaszcza, jeśli politycy PiS wciąż będą go tak mocno "reklamować".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat "One Piece" Netfliksa, masakrujemy "Ślub od pierwszego wejrzenia" i "Żony Warszawy", a także rozwiązujemy "Problem trzech ciał" i innych nadchodzących ekranizacji. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.