Reżyser "Norwegian Dream" o różnicach między Polakami a Norwegami. "Dzielą nas tylko dwie godziny lotu, a mentalnie lata"

- Po spędzeniu w Polsce ośmiu lat, coraz bardziej byłem zdziwiony tym, jak duża jest różnica światopoglądowa między Polakami a Norwegami. Dzielą nas tylko dwie godziny lotu, a mentalnie lata - mówi WP Leiv Igor Devold, reżyser filmu "Norwegian Dream", który w ramach sekcji Polonica można zobaczyć na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Reżyser Leiv Igor Devold ma polsko-norweskie korzenie
Reżyser Leiv Igor Devold ma polsko-norweskie korzenie
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Marcin Petruszka

Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.

Marta Ossowska, Wirtualna Polska: Czy dzisiaj dla Polaka jest możliwe spełnienie "norweskiego snu"?

Leiv Igor Devold, reżyser "Norwegian Dream": Na przestrzeni lat bardzo zmieniło się postrzeganie Polaków w Norwegii. Moja mama wyemigrowała z Polski do Norwegii w 1975 roku. Wtedy Polacy byli traktowani jako prodemokratyczni i antykomunistyczni polityczni uchodźcy ze wschodniej Europy. Gdy w latach 80. chodziłem do podstawówki ze znaczkiem "Solidarności", był to powód do dumy. Na początku lat 90. pojawiła się kolejna fala polskich emigrantów, tym razem ekonomicznych, do których należał nawet Donald Tusk. Często żartuję w rozmowie z Norwegami, że można zostać prezydentem Europy, zaczynając od malowania płotów na północy Norwegii.

Przed wejściem Polski do Unii Europejskiej w Norwegii żyło 7 tys. Polaków, dziś to ponad 110 tys. w pięciomilionowym kraju. To największa grupa emigrantów w Norwegii. Przez to jej obraz nie jest już tak jednorodny i Polacy są różnie odbierani. Ale myślę, że wciąż można żyć spokojniejszym życiem w jeszcze socjaldemokratycznej Norwegii. Dla wielu emigracja może oznaczać lepsze życie niż w Polsce, ale różnice ekonomiczne są już mniejsze niż kiedyś… Za to traci się wiele innych rzeczy na emigracji.

NORWEGIAN DREAM - zwiastun

Twoja rodzina jest przykładem spełnionej emigracji?

Moja mama ukończyła studia na Politechnice Warszawskiej, była pierwszą inżynierką zatrudnioną w Siemensie w Oslo. Wówczas posiadanie wyższego wykształcenia wśród Polek było powszechniejsze niż u Norweżek. Jeszcze wtedy Norweżki przyjeżdżały do Polski dokonać aborcji, gdzie wówczas panowało bardziej liberalne prawo.

I mama nigdy nie doświadczyła dyskryminacji ze względu na swoje pochodzenie?

Twierdzi, że nie, tyle że większość jej znajomych to również obcokrajowcy z Portugalii, Brazylii, Iranu czy Finlandii. Wciąż mówi z słyszalnym akcentem i dawniej obserwowałem, jak reagują na nas Norwedzy, gdy w miejscach publicznych zaczynaliśmy mówić po polsku.

Czyli jak?

Norwegowie na każdym kroku podkreślają, że trzeba znać ich język. Znajomość norweskiego jest kluczem do zyskania akceptacji w tym społeczeństwie. I choć z jednej strony wydaje się to naturalne, to brak znajomości ich języka płynnie, bez akcentu jest też powodem wykluczenia. Jedni uznają, że emigranci muszą w pełni zasymilować się z norweskim społeczeństwem, inni akceptują różnorodność.

Niektórzy Norwegowie nazywają mnie Polakiem, a gdy jestem w Polsce, odbierany jestem jako Norweg, więc żartuję, że czuję się "lost in translation". Tak jakbym tylko na promie na Bałtyku był u siebie.

Zdjęcie z planu filmu "Norwegian Dream"
Zdjęcie z planu filmu "Norwegian Dream"© Materiały prasowe

Czyli teraz jak cię wypytuję o Polaków i Norwegów czujesz się jak adwokat diabła?

Trochę tak, bo to bardzo złożona perspektywa. Kocham Polskę, jestem Polakiem, ale czuję się też Norwegiem. Moje doświadczenia ze względu na historię mojej rodziny są odmienne od tego, co doświadczali Norwegowie i pewnych sytuacji oni nie są w stanie zrozumieć.

Na przykład tego, że nie każdy Polak to awanturnik i przestępca?

W dzisiejszych czasach trudno nie patrzeć na świat w czarno-białych barwach, wszyscy chcą nas spolaryzować. Ewa Sapieżyńska w swojej książce "Nie jestem twoim Polakiem" przywołuje badania Jakuba Godzimirskiego, z których wynika, że w 2004 r. w 33 proc. artykułów o Polakach w norweskiej prasie słowa "Polak" i "przestępca" występowały razem. 10 lat później było już znacznie lepiej, tylko 12 proc. tekstów przedstawiało taką korelację. Chociaż wciąż słowa "Polak" i "tania siła robocza" pojawiały się obok siebie w 40 proc. artykułów.

Ale jeszcze kilka tygodni temu dostałem maila od mojej dozorczyni z Oslo, żeby wszyscy mieszkańcy uważnie zamykali drzwi wejściowe do budynku, bo po okolicy grasują "polskie bandy". W niektórych szkołach dzieciaki używają słowa Polak, gdy chcą kogoś obrazić.

Osobiście nie doświadczyłeś takich sytuacji?

Pewien nowy znajomy powiedział mi kiedyś "nie przeszkadza mi to, że jesteś Polakiem, jestem z tym zupełnie ok". A potem powtórzył to drugi, trzeci i nawet ósmy raz. Pewnie myślał, że cały czas spotykam się z taką stereotypizacją, ale swoim zachowaniem pokazał, że sam posługuje się jakimś schematem myślowym. To jest podobna retoryka jak od Norwegów często można usłyszeć "nie jestem rasistą, ale…". Pamiętam też jak w drodze do mojej szkoły był napis na furtce dużego zamożnego domu "nie parkuj tutaj, bo wyślę Twój samochód do Polski – w częściach".

Hubert Miłkowski w filmie "Norwegian Dream"
Hubert Miłkowski w filmie "Norwegian Dream"© Materiały prasowe

Twój film inspirowany jest prawdziwą historią.

W 2017 r. 70 Polaków postanowiło się zbuntować przeciwko warunkom pracy w przetwórni ryb w zachodniej Norwegii. Ich stawki były niższe niż Norwegów za tę samą pracę, nie płacono im za nadgodziny. Strajk przyniósł oczekiwany rezultat po tym, jak norweski związek zawodowy uruchomił inne strajki solidarnościowe na wyspie. Dostali oni umowę zbiorczą na równych warunkach. Ale pół roku później polski pośrednik zbankrutował i ci wszyscy ludzie stracili pracę, nie odzyskując należnych im pieniędzy. Mimo że ten sam właściciel od razu założył nową spółkę zajmującą się tym samym, która w tym samym roku odnotowała 15 mln zł zysku. Polacy, którzy strajkowali nie dostali oferty pracy w nowej firmie. Jedynie łamistrajki dostali tam pracę… To jest niemała firma, bo miała obrót 1,4 bln zł w 2017 roku, a właściciel nie chciał zapewnić godnych wynagrodzeń.

Polak oczami Norwegów pozwala się wyzyskiwać?

Przez lata nieznacznie zmieniło się to, że o Polakach w Norwegii pisze się jako o "taniej sile roboczej". Moja polska żona wciąż jest wyczulona na to, że gdy głos zabiera osoba, u której słychać akcent, Norweg zapyta "a skąd naprawdę jesteś?". Jak usłyszą, że jesteś z Polski, to dostaniesz pochwałę: "Polacy tak ciężko pracują, ale jesteście w tym świetni, mam polską sprzątaczkę". Wciąż tkwi stereotyp, że Polacy w Norwegii zajmują się wyłącznie pracą fizyczną, a prawda jest taka, że około 60 proc. to pielęgniarki, lekarze, inżynierowie, tłumacze itd. I tacy ludzie mają najczęściej też zapewnione dobre warunki pracy.

Myślisz, że swoim filmem przyczynisz się do zmiany postrzegania Polonii w Norwegii?

W tej historii interesowało mnie zniuansowanie obrazu emigracji klasy robotniczej w Norwegii, ale czy udało mi się to osiągnąć w filmie? Nie mnie oceniać. Mówi się, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Ale mam oczywiście nadzieję, że film wywoła refleksję u norweskich widzów. Mam wrażenie, że tak się też dzieje.

Scena strajku z filmu "Norwegian Dream"
Scena strajku z filmu "Norwegian Dream"© Materiały prasowe

Równie istotnym wątkiem "Norwegian Dream" jest ukrywana relacja Roberta (granego przez Huberta Miłkowskiego) z Ivarem (Karl Bekele Steinland).

Niezwykle ciekawy wydawał mi się konflikt etyczny między prawem pracy a prawami osób LGBT. Czy można być jednocześnie państwem, które nie dba o prawa pracownicze, a zapewnia się bezpieczeństwo osobom LGBT i na odwrót?

Chciałem też przełamać stereotyp uprzedzenia wobec społeczności LGBT. Wydaje mi się, że możemy mieć nieco przekłamany obraz tego, jak silny jest sprzeciw w społeczeństwie. A przecież ponad połowa Polaków w badaniach popiera legalizację związków homoseksualnych.

Jak na twój film reagują widzowie?

Przed marcową premierą "Norwegian Dream" w Norwegii wrzuciliśmy zwiastun na polonijne profile w mediach społecznościowych i nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką falą hejtu. Nagranie zobaczyło w kilka dni 80 tys. osób i pojawiły się setki obraźliwych komentarzy od Polaków w stylu "co za głupi ch… zrobił taki film". Były też serduszka i pochwały pod trailerem. Ale obawiałem się przez chwilę, że na pokazach dojdzie do aktów fizycznej agresji.

Myślisz, że to przez wątek LGBT?

Jestem o tym przekonany. W komentarzach w sieci powtarzała się narracja "teraz wszyscy Norwegowie pomyślą, że jesteśmy gejami". Moja queerowa współscenarzystka żartowała "miejmy nadzieję, że tak właśnie pomyślą".

Po premierze filmu zebraliśmy jednak pozytywne recenzje, a niektórzy widzowie obawiali się tylko, że utrwalamy stereotypowy obraz homofobicznego Polaka.

Jeździsz ze swoją produkcją na pokazy po całej Europie, jak jest odbierana poza polską społecznością?

Poza niektórymi reakcjami w mediach społecznościowych ze strony Polonii, która w dużej mierze nie widzieli filmu spotykam się raczej z wypowiedziami poprawnymi politycznie (śmiech). Niektórzy uważają, że w moim filmie podejmuję zbyt wiele różnych tematów, takich jak emigracja zarobkowa, wyzysk, związek LGBT białego chłopaka z czarnoskórym.

Plakat filmu "Norwegian Dream"
Plakat filmu "Norwegian Dream"© Materiały prasowe

Ale spotkałem się też ze stanowiskiem osoby, która uznała, że komuś taka wizja może wydawać się niszowa. Ale dla niektórych tak właśnie wygląda ich życie. Chciałem przyjrzeć się dylematom nieoczywistym i opowiedzieć przede wszystkim historię miłosną. Dla mnie w tym filmie ważnym tematem było przedstawienie podejścia intersekcjonalnego, czyli jak to jest być mniejszością w ramach innej mniejszości.

Czołowi polscy politycy dużo mówią o wartościach chrześcijańskich, ale przykazanie "kochaj bliźniego swego, jak siebie samego" stosują tylko do wybranej grupy. Wyobrażasz sobie, że dziś mógłbyś znów mieszkać w Polsce?

Podjęcie decyzji o wyjeździe z Polski było dla mnie bardzo trudne. Uwielbiam ten kraj, polska kinematografia jest na światowym poziomie, ale kluczowe były dla mnie inne kwestie. Przede wszystkim warunki pracy - nie wyobrażam sobie pracować po 12h na polskich planach filmowych za tak niskie stawki przy bardzo dużej konkurencji na rynku. Doświadczyłem sytuacji, gdy na planie w Polsce producenci, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, wrzeszczeli na mnie. Tego jeszcze nie doświadczyłem w swojej pracy zawodowej w Norwegii.

Poza tym trudno mi sobie wyobrazić, jak w Polsce funkcjonowałaby moja rodzina. Żona absolutnie nie chce wracać, a moja 12-letnia córka w norweskiej szkole ma dostęp do edukacji seksualnej, uczy się jak radzić sobie z emocjami, co to jest zdrowie psychiczne. Myślę, że w polskiej szkole prawdopodobnie by się tego nie dowiedziała.

Norwegowie potrafią bardziej działać kolektywnie?

Swego czasu udzielałem się w polskich organizacjach obywatelskich, ale byłem zaskoczony skalą konfliktów. A to mieli być ludzie, którzy mieli działać dla dobra tych samych idei. Działam społecznie w różnych organizacjach w Norwegii, jestem przewodniczącym Gildii Norweskich Reżyserów, ale nigdy nie spotkałem się z taką atmosferą i nieumiejętnością wypracowania kompromisu, co w grupach w Polsce. Norwegom jest łatwiej określić, w jakim kierunku chcą zmierzać, mimo że nie wszyscy muszą być do każdego szczegółu przekonani.

Kilka dni temu wybory samorządowe wygrała Norweska Partia Konserwatywna. Po 99 latach rządów socjaldemokratycznej Partii Pracy, po raz pierwszy największą partią jest prawicowa Høyre. Choć w norweskim wydaniu jest ona o wiele bardziej liberalna niż polska prawica, popiera choćby prawa osób LGBT i jest pro choice.

Jak myślisz, z czego wynikają tak duże rozbieżności w światopoglądowych kwestiach między ugrupowaniami, które tak samo określają się jako konserwatywne?

Gdy w 2002 r. wyjeżdżałem do Polski na studia filmowe w Łodzi, byłem zafascynowany wszystkim co polskie. Wtedy śmiałem się z Polakami z tej stereotypowej norweskiej poprawności politycznej. Po spędzeniu w Polsce ośmiu lat, coraz bardziej byłem zdziwiony tym, jak duża jest różnica światopoglądowa między Polakami a Norwegami. Dzielą nas tylko dwie godziny lotu, a mentalnie lata. Na powrót doceniłem Norwegię z jej przyzwoitością, czy jak wolą niektórzy poprawnością polityczną. Bo to jednak pewien wybór myślenia, że świat może być lepszym miejscem dla wszystkich, niezależnie od ich pochodzenia, rasy, płci czy orientacji seksualnej. Dla mnie to po prostu przyzwoitość.

Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (380)