"Róbcie z nimi, co chcecie". Dzieci siostry Bernadetty przemówiły
O głośnej sprawie siostry boromeuszki, która prowadziła ośrodek opiekuńczy w Zabrzu, przed laty rozpisywały się media. Teraz powstał dokument "Dzieci siostry Bernadetty", w którym ofiary zakonnicy opowiedziały o swoim koszmarze. Tym dzieciom odebrano wszystko.
Reporterka Justyna Kopińska swoją książką pytała "czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?". Przez kilkanaście lat dyrektorka ośrodka wychowawczego z Zabrzu biła i upokarzała dzieci znajdujące się pod jej opieką. Pozwalała na to, aby starsze dzieci wykorzystywały seksualnie te młodsze. Zamykała je razem w pokojach i mówiła: "róbcie z nimi co chcecie".
Prawda o tym, co działo się za zamkniętymi drzwiami ośrodka, wyszła na jaw za sprawą zaginięcia Mateusza Domaradzkiego z Rybnika. W wyniku śledztwa posądzono 25-letniego Tomasza Z. i 21-letniego Łukasza N. o porwanie, gwałt i zamordowanie chłopca. Przyznali się do zbrodni, ale do dziś nie znaleziono ciała.
Szokujące wyznanie wychowanka boromeuszek
Dokumentaliści dotarli do rodziny zaginionego chłopca, przedstawiciela policji i dziennikarki, którzy opowiedzieli przed kamerami o kulisach poszukiwań oraz śledztwa. W dwuodcinkowym serialu "Dzieci siostry Bernadetty" głos zabrała też siostra Łukasza N., która nie wierzy w jego winę. Nie ma jednak wątpliwości, że jej kuzyn Tomasz Z. mógł dopuścić się brutalnej napaści. Mężczyzna spędził kilka lat w ośrodku zarządzanym przez siostrę Bernadettę.
W drugiej części dokumentu wychowankowie zakonnicy zwierzyli się z traumatycznych przeżyć. "Przeżyłem piekło i odczuwam to do teraz", "jak widzę teraz ten ośrodek, to kojarzy mi się z obozem koncentracyjnym" - mówią już dorosłe dzieci siostry Bernadetty. Opowiedziały o niewyobrażalnej skali przemocy, której doświadczały każdego dnia pobytu w ośrodku w Zabrzu.
Klęczenie na grochu, pozbywanie się lakieru z paznokci papierem ściernym, zamykanie dzieci samych w pokoju na kilka godzin bez jedzenia i picia - to tylko kilka najłagodniejszych przykładów kar wymierzanych przez zakonnice. Na porządku dziennym była też przemoc fizyczna - od policzkowania dzieci, po bicie ich prętami i kijami po gołej skórze, aż do pozwalania, aby starsi wychowankowie gwałcili młodszych.
Dopiero, gdy oskarżony o morderstwo Tomasz Z. zeznał, czego doświadczył pod opieką sióstr Bernadetty i Franciszki, prokuratura wszczęła śledztwo. Wcześniej kontrole rządowych instytucji nie zauważyły żadnego problemu. Dzieci były zmuszane przez zakonnice, aby podczas wizytacji mówić tylko o tym, jak bardzo są zadbane i kochane przez opiekunki.
W dokumencie "Dzieci siostry Bernadetty" wiernie odtworzono przebieg wydarzeń, które doprowadziły do ukarania zakonnic. Ich wychowankowie z niezwykłą szczerością wrócili do bolesnych wspomnień. Niektórzy z nich po latach potrafią nawet zrozumieć, z czego mogły wynikać frustracje i agresja zakonnic, które tylko we dwie, dysponując małymi środkami, opiekowały się non stop blisko 30 dzieci. Winią system, który umożliwił bycie ślepym na cierpienie dzieci.
Twórcy skrupulatnie przywołali fakty i z pomocą byłych wychowanków ośrodka w Zabrzu przedstawili mechanizm działania sióstr zakonnych. Wskazali na to, że poprzednia dyrektorka ośrodka w latach 70. i 80. również dopuszczała się przemocy. Spirala zła nakręcała się, a nikt nie zauważał, że ośrodek opuszczają głęboko skrzywdzeni młodzi ludzie, którzy nie potrafili wyrwać się z kręgu przemocy.
Po latach traumy bohaterów "Dzieci sióstr Bernadetty" zostały przepracowane z pomocą psychologów i terapeutów. Odeszły myśli samobójcze, pojawiła się chęć rozwoju i edukacji. To ze względu na ich walkę o przetrwanie warto zobaczyć ten dokument.
Wyrokiem Sądu Okręgowego w Gliwicach w 2011 r. siostra Bernadetta została skazana na 2 lata więzienia, a siostra Franciszka na 8 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. Dalej są w Zgromadzeniu Sióstr Boromeuszek, ale nie zajmują się opieką nad dziećmi.
Premiera dokumentu "Dzieci siostry Bernadetty" 26 i 27 października o godz. 22:00 na kanale CBS Reality.