''Rozgrywka'': Nudna potyczka [RECENZJA]
W ostatnich latach największym osiągnięciem Hosseina Aminiego było napisanie scenariusza do rewelacyjnego „Drive” Nicolasa Windinga Refna. Z jakiegoś powodu uznał on, że to dobry moment, by samemu stanąć za kamerą i zadebiutować w roli reżysera. Pomysł tyle odważny, co nietrafiony.
Rydal jest Amerykaninem, który wyemigrował ze Stanów Zjednoczonych i od tej pory pracuje w Grecji jako oprowadzacz wycieczek. Pewnego dnia spotyka na swojej drodze małżeństwo MacFarlandów, z którymi szybko się zaprzyjaźnia. Na skutek zbiegu okoliczności zostaje wplątany w ich problemy z prawem i postanawia pomóc parze ukryć się, a następnie wyjechać zagranicę.
19.11.2014 10:54
Brzmi jak wciągający film, po którym spodziewać by się można zwrotów akcji, ciągłego trzymania w napięciu, konfliktów i, najogólniej rzecz ujmując, życia, prawda? Niestety, nic z tych rzeczy. Chociaż „Rozgrywka” jest przyporządkowywana do gatunku thrillera, próżno szukać tu najważniejszych dla niego cech. Scenariusz oparty jest w zdecydowanej większości na dialogach, które są średnio zajmujące, często traktują o niczym, a postacie w zasadzie gadają, żeby gadać. Widz w żadnym momencie nie może poczuć zagrożenia, zaś przygody trójki bohaterów wyglądają, jak zwyczajna podróż po Grecji i nie zmienia się to nawet wtedy, gdy policja jest już na ich tropie. Na dłuższą metę film po prostu nudzi i męczy.
Tym bardziej, że po prostu nie wiadomo o czym jest. Nie ma tu jakiejś wielkiej tajemnicy, czy roztrząsania ważkich problemów. Relacje między postaciami są średnio rozwinięte i nie zmienia tego fakt, że Chester MacFarland przypomina Rydalowi zmarłego ojca, z którym miał napięte kontakty. Obaj rywalizują o wdzięki Colette, która jednak jest tak pozbawioną ikry i uroku osobą, że trudno uwierzyć, by mogła budzić w obu mężczyznach skrajne emocje. Brakuje w „Rozgrywce” jakiegoś celu, czegoś na czym uwaga odbiorcy mogłaby się skupić przez większość seansu.
Do zalet filmu należą za to na pewno zdjęcia. Nie chodzi tylko o to, że są utrzymane w ciepłych, jasnych kolorach i pokazują, jak ładnym (chociaż nie zawsze) krajem jest Grecja. Jak słusznie zauważyła moja towarzyszka w kinie – nie upiększają bohaterów, pokazując wszystkie ich wady oraz defekty. Problem jednak w tym, że są to postacie dość papierowe. Najlepiej gra tutaj Viggo Mortensen, w zasadzie tylko jego Chestera daje się „kupić”, co nie znaczy, że się z nim sympatyzuje. Niestety Kirsten Dunst jest zupełnie bezbarwna, zaś jeśli chodzi o Oscara Isaaca to nawet on wydaje się być momentami znudzony całą tą historią.
Jeśli dodać do tego muzykę, która sprawia wrażenie wyjętej z innego filmu, otrzyma się produkcję, w której poszczególne elementy nie łączą się ze sobą w sensowną całość. Nie mam pojęcia po co Hossein Amini zdecydował się nakręcić „Rozgrywkę”. W każdym razie zrobił to tak słabo, że nawet nie mam specjalnej ochoty się nad tym zastanawiać.