Ryszard Kotys: Spodziewano się, że dołączy do panteonu najsłynniejszych polskich aktorów

Ryszard Kotys: Spodziewano się, że dołączy do panteonu najsłynniejszych polskich aktorów
Źródło zdjęć: © East News

20.03.2015 | aktual.: 22.03.2017 17:59

Ryszard Kotys był na roku w szkole teatralnej z największymi gwiazdami polskiego kina – między innymi z Kaliną Jędrusik i Bogumiłem Kobielą – debiutował u Andrzeja Wajdy i spodziewano się, że sam dołączy do panteonu najsłynniejszych polskich aktorów. Los chciał jednak inaczej

- Okrągła głowa na chudej szyi, twarz w cętki, głos rwany, jakby wymówienie najprostszego słowa przychodziło mu z nie wiadomo jaką trudnością. Stworzony na kierowcę żuka, co odpracowywał w dziesiątkach drobnych scen – pisał o nim Wiesław Stanowski w Przeglądzie.

Ryszard Kotys był na roku w szkole teatralnej z największymi gwiazdami polskiego kina – między innymi z Kaliną Jędrusik i Bogumiłem Kobielą – debiutował u Andrzeja Wajdy i spodziewano się, że sam dołączy do panteonu najsłynniejszych polskich aktorów. Los chciał jednak inaczej i Kotys musiał zadowolić się rolami epizodycznymi, pozostając w cieniu, na drugim planie.

1 / 6

''Byłem chłopcem ze wsi''

Obraz
© East News

Urodził się w Mniowie, wiosce w pobliżu Kielc. O dzieciństwie, które przerwała wojna, wspomina niechętnie; było mu ciężko i jak twierdził, każdy dzień przypominał walkę o przetrwanie. Pociechę przynosiło mu występowanie na scenie, choć nie wie dokładnie, kiedy w jego głowie zrodziło się marzenie, by zostać aktorem.

- Nie było wtedy telewizji, nie jeździło się do teatru, a ja byłem chłopcem ze wsi. W szkole średniej występowałem w przedstawieniach, recytowałem wiersze. Pomyślałem: dlaczego by nie spróbować? Pojechałem na egzaminy i zdałem za pierwszym razem – mówił w wywiadzie dla magazynu Temi. - Nie ma w tym żadnej filozofii.

2 / 6

Świetny debiut

Obraz
© East News

W krakowskiej szkole aktorskiej radził sobie doskonale. Dyplom otrzymał w 1953 roku, a kilka miesięcy później zadebiutował na ekranie, i to u Andrzeja Wajdy w „Pokoleniu”.

- To było ogromne przeżycie dla 22-latka, tym bardziej że wcieliłem się w jedną ze znaczących ról. Na planie pracowałem między innymi z Romanem Polańskim i Zbyszkiem Cybulskim, kolegą z roku z krakowskiej PWST – wspominał w Tele Tygodniu.

Potem zaczęły nadchodzić kolejne propozycje i Kotys grywał u najlepszych polskich reżyserów. Otrzymywał wprawdzie role niewielkie, ale za to charakterystyczne i zapadające w pamięć.

3 / 6

Mistrz drugiego planu

Obraz
© East News

Podkreśla, że nie przeszkadza mu, że w świecie filmu otrzymał etykietkę aktora drugoplanowego.

- Grałem wiele ról drugoplanowych, epizodów, ale byłem zauważalny – mówił w Dzienniku Łódzkim. - Ludzie mnie zapamiętywali. Wydaje mi się, że byłem przydatnym aktorem filmowym.

Jak przyznaje, niewiele otrzymał propozycji głównych ról. Jednym z nielicznych reżyserów, który widział go na pierwszym planie, był Antoni Bohdziewicz, ale żadnego z dwóch zaplanowanych filmów nie udało mu się zrealizować.

- Może gdyby je wyprodukowano, inaczej potoczyłoby się moje aktorskie życie? - pytał retorycznie Kotys.

4 / 6

Teatr jest najważniejszy

Obraz
© East News

Na pocieszenie miał teatr; bo choć nie zawsze doceniano go na ekranie, za swoje sceniczne kreacje otrzymał wiele nagród.

- W teatrze spełniłem się jako aktor. Zagrałem wielkie, znaczące role i jeździłem po całym kraju – mówił w Tele Tygodniu.

Podczas jednego z takich wyjazdów poznał niezwykle atrakcyjną studentkę ASP. Pobrali się, a wkrótce na świat przyszedł ich syn Piotr.

Niestety, ich związek nie przetrwał próby czasu. Rozstali się po dwudziestu latach. Kotys przez jakiś czas był sam, dopóki na jednym z teatralnych festiwali nie poznał młodszej od niego o 25 lat Kamili Sammler.

5 / 6

Syn starszy od żony

Obraz
© AKPA

Wpadli na siebie podczas festiwalu w Opolu, gdzie Sammler grała w inscenizacji „Wesela”.

- Obejrzałem ją na scenie, zostałem jej przedstawiony – wspominał w Dzienniku Łódzkim. - Ale ta nasza znajomość tak naprawdę zaczęła się w Łodzi.

Wkrótce okazało się, że Sammler jest w ciąży. Pobrali się, a na świat przyszedł ich syn Eryk. Jak złośliwie zauważa Fakt, syn Kotysa z pierwszego małżeństwa, który został kapitanem żeglugi, jest starszy od drugiej żony aktora.

Ale małżonkom ta różnica wieku nie przeszkadza. Oboje chętnie spędzają czas w domu i bardzo chronią swoja prywatność. A nie zawsze było to takie łatwe – zwłaszcza gdy Kotys dostał rolę w pewnym popularnym sitcomie.

6 / 6

''Popularność mnie żenuje''

Obraz
© Polsat

Początkowo to właśnie Kotys miał zagrać Ferdka w „Świecie według Kiepskich”, ale scenarzyści stwierdzili, że jest trochę za stary do tej roli. Aktorowi zaproponowano więc postać Mariana Paździocha. On sam nie spodziewał się, że serial przyniesie mu taką sławę.

- Teraz grupy młodzieży robią tak, że gdy przechodzę koło nich, to uważnie mi się przyglądają. A gdy już odejdę to krzyczą: Paździoch! Zaraz potem uciekają. Ale to miłe – śmiał się w Dzienniku Łódzkim.

Jak jednak podkreślał, za samą popularnością, dziennikarzami i uwagą mediów nie przepada. - Nie nadaję się na aktora popularnego. Popularność mnie żenuje – twierdził na łamach Twojego Imperium. - Odczuwam ją jako osobistą tragedię. Wstydzę się jej i nie rozumiem.
(sm/mn)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (352)