Sally Field po latach milczenia opowiedziała, co robił jej ojczym. Była wykorzystywana seksualnie

Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że takiego wyznania nikt nie mógł się spodziewać. Aktorka Sally Field zdradziła, że przez lata była molestowana seksualnie przez ojczyma. Matka nie wiedziała o niczym. Gdy jeden koszmar się skończył, zaczął się drugi.

Sally Field po latach milczenia opowiedziała, co robił jej ojczym. Była wykorzystywana seksualnie
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Magdalena Drozdek

Już za kilka dni (dokładnie 18 września) do księgarni w Stanach Zjednoczonych trafi autobiografia Sally Field. W "In Pieces" aktorka znana z ról w filmach takich jak "Forrest Gump", "Stalowe magnolie" czy "Niesamowity Spider Man", rozlicza się ze swoją przeszłością. Nie ukrywa już niczego. Field odważnie opowiada o tym, jak wyglądało jej dzieciństwo. Nie bawi się w półśrodki. Już na wstępie przytacza historię, która teraz publikowana jest przez wszystkie światowe media.

Mowa o spotkaniu z matką. Działo się to tuż po tym, jak Field dostała rolę w filmie "Lincoln" Stevena Spielberga. Miała wcielić się w rolę żony słynnego prezydenta USA – Mary Todd Lincoln. Sally zaprosiła matkę na kolację, by pochwalić się sukcesem. Usiadły przy stole, ale zamiast rozmawiać o filmie, Field opowiedziała rodzicielce, jak przez lata była wykorzystywana seksualnie przez jej partnera.

Sekretna aborcja w Meksyku

Field tuż przed premierą książki udzieliła wywiadu dziennikarzowi "New York Timesa". Rewolucyjnego. Nikt wcześniej nie wiedział, jakiego okrucieństwa doświadczyła aktorka, tak dobrze znana z filmów familijnych. Gdyby ktoś chciał nakręcić film o jej prywatnym życiu, zdecydowanie nie należałby do kategorii "familijne". Prędzej do dramatów, horrorów i thrillerów.

Field po latach milczenia wyznała, że była molestowana przez ojczyma – Jocka Mahoneya. Był drugim partnerem jej matki – Margaret. Gdy się pobrali, Sally miała 7 lat. Jock miał już dwoje dzieci z poprzedniego związku. Jak opowiada teraz aktorka, molestował ją latami, a dokładnie do momentu, w którym skończyła 14 lat. Margaret o niczym nie wiedziała. Field w wywiadzie i książce tłumaczy, że ich życie "wypełniało milczenie". Matka dowiedziała się o tym, co jej partner robił córce, podczas wspomnianej wcześniej kolacji po latach. Sally była już wtedy dorosłą kobietą z kochającą rodziną, Margaret wyniszczał nowotwór. Zmarła kilka lat później. Po kolacji obiecała córce, że już nigdy nie będzie sama z tym cierpieniem.

- Zanim jej to wyjawiłam, cała się trzęsłam. Ale czułam siłę od anonimowej masy ludzi, dla których musiałam to z siebie wyrzucić – mówi Field.

Wyznaje także, że Jock zaciągał ją do swojej sypialni, a ona wiedziała, co stanie się później. Wyjaśnia też, że to nie były pojedyncze incydenty, a niekończąca się seria okrucieństwa. O szczegółach aktorka nie wspomina. Te zapewne wyjdą na jaw dopiero po publikacji książki.

Obraz
© Materiały prasowe

- Byłam bezbronnym dzieckiem i jednocześnie dorosłą kobietą. Chciałam być tylko dzieckiem. Ale niestety… - mówi.

Mahoney jest dobrze znany amerykańskim widzom. To aktor i kaskader, który występował najczęściej w westernach. Miał bujne życie osobiste. Zanim poślubił matkę Field, miał dwoje dzieci z Lorraine O’Donnell. Rozwiódł się z nią, związał się z Margaret, którą także zostawił. W tym samym roku, w którym do sądu trafiły papiery rozwodowe, poślubił trzecią kobietę. Jock był biologicznym ojcem w sumie 3 dzieci, dla 5 był ojczymem. Do tej pory żadne z nich – poza Field – nie przyznało publicznie, że także było molestowane.

Co ciekawe – i jeszcze nikt nie poruszył tego wątku – Sally Field, Burt Reynolds i Brian Keith zagrali w filmie inspirowanym życiem Jocka. Mowa o produkcji "Kaskader" z 1978 roku. Field była już doświadczoną aktorką. Dlaczego zgodziła się zagrać w filmie o ojczymie, który zgotował jej piekło? Tego nie wiadomo. Być może odpowiedź znajdzie się w książce.

W "In Pieces", nad którą Field pracowała podobno dwa lata, zdradza też inne, bardzo mocne i tragiczne wątki ze swojej przeszłości. Przyznaje, że gdy miała 17 lat, przeszła zabieg usunięcia ciąży. By to zrobić, wyjechała do Tijuany w Meksyku. Sally tłumaczy to "seksualnym przebudzeniem" w okresie dorastania. Molestowana przez ojczyma była kompletnie pogubiona i nie potrafiła nawiązać zdrowej relacji z żadnym mężczyzną. W rozmowie z "New York Timesem" nie zdradziła, kto był ojcem dziecka i dlaczego zdecydowała się na aborcję.

Rok po zabiegu Sally dostała angaż w serialu "Gidget" i z miejsca stała się jedną z popularniejszych aktorek w Stanach. Lista produkcji, w których brała udział od tamtego czasu, jest imponująca.

Obraz
© Getty Images/ Jock Mahoney i Margaret Field

Gdyby Burt się dowiedział

Field zapytana przez dziennikarza, dlaczego dopiero teraz zdecydowała się opowiedzieć o tym, co przeszła, mówi: "Wcześniej nie wiedziałam, że mam głos". Po latach postanowiła z niego skorzystać i opisać wszystko, co złego działo się w jej życiu. Bo molestowanie i aborcja to nie wszystko.

Aktorka wspomina także imprezę, na której bawiła się u boku piosenkarza Jimmy’ego Webba. Przyznaje, że oboje dużo pili i palili skręty, ale gdy się obudziła, Webb leżał na niej rozebrany i próbował dotykać. Twierdzi, że wie, że to wina narkotyków i nie miał nic złego na myśli. Ale tym wyznaniem wywołała już burzę. Webb w odpowiedzi przesłanej do "New York Timesa" potwierdził, że w tym czasie dużo imprezował razem z aktorką, ale gdy pisał swoją biografię nie wyrzucał wszystkich brudów na jej temat. Z szacunku do niej.

Obraz
© Materiały prasowe

- Sally i ja byliśmy młodzi, byliśmy wschodzącymi gwiazdami Hollywood. Spotykaliśmy się, paliliśmy marihuanę, uprawialiśmy seks. Mam same dobre wspomnienia z tamtych czasów i ogromny szacunek do Sally. Na tyle duży, że nie chciałem opowiadać o niej w swojej książce. Nie chciałem niszczyć jej wizerunku historiami o tym, jak braliśmy narkotyki i uprawialiśmy seks – napisał Webb.

Field uderza też w reżysera Boba Rafelsona. Pojawiła się na prowadzonym przez niego castingu do jednej z ról w filmie "Stay Hungry" w 1976 roku. Sally wspomina, że reżyser powiedział jej wtedy otwarcie: "Nie zatrudnię nikogo, kto nie umie się dobrze całować".

- Więc go pocałowałam. Musiałam być dobra. Byłam głównym żywicielem rodziny. Nie miałam innego wyjścia, jak dostosować się – mówi aktorka. Rafelson zaprzeczył, że coś takiego miało miejsce.

Biografia Sally Field i jej wyznanie to kolejne mocne uderzenie w Hollywood, w którym od lat ukrywane są historie molestowania seksualnego. Field na fali akcji #metoo i oskarżeń pod adresem Harveya Weinsteina już nie boi się otwarcie opowiadać o tym, co przeszła. Gdy rok temu ponad 80 aktorek wyjawiło prawdę o producencie, praktycznie wszyscy byli zdziwieni skalą przemocy, która kryła się pod idealnym obrazkiem świata celebrytów i wielkich gwiazd.

Sally zapewne nie jest ostatnią aktorką, która decyduje się na takie zwierzenia.

W "In Pieces" rozlicza się także ze swoimi byłymi partnerami. Field w 1968 roku poślubiła Stevena Craiga. W trakcie krótkiego małżeństwa doczekali się dwóch synów: Petera i Eliego. Po rozwodzie z Craigiem związała się z aktorem Burtem Reynoldsem – zmarłym na początku września tego roku. Zagrali razem w kilku filmach, m.in. w "Mistrz kierownicy ucieka". Ich relacja – zdaniem aktorki – była bardzo skomplikowana, bolesna, ale pełna miłości.

Obraz
© Materiały prasowe

Trudno jednak odnaleźć się w potoku myśli Fields. Dziennikarzowi "New York Timesa" tłumaczy, że Reynolds był jednocześnie kochającym, charyzmatycznym mężczyzną, ale też kontrolującym ją i nieakceptującym jej osobowości. Zdradza też, że podczas pracy nad "Mistrzem kierownicy", Reynolds notorycznie zażywał środki antydepresyjne i robił sobie "tajemnicze zastrzyki w klatkę piersiową". Field próbowała przekonać go do terapii, ale nie chciał się na to zgodzić.

Field wyznaje w wywiadzie i w książce, że związek z Burtem Reynoldsem miał być "próbą odzyskania relacji takiej, jaką miała z ojczymem". – W jakiś sposób egzorcyzmowałem coś, co wymagało egzorcyzmów – mówi. – Myślałam, że tym razem będzie dobrze.

Przyznaje, że po śmierci Reynoldsa "zalała ją fala nostalgii". Jedocześnie poczuła ulgę, że nie przeczyta jej wspomnień. – To by go skrzywdziło. Cieszę się, że tego nie przeczyta, że nie będzie musiał odpowiadać na pytania o to wszystko, że nie będzie musiał się bronić, do czego pewnie by go zmuszono. Nie chcę go już krzywdzić – podkreśla.

sally fieldmolestowanie seksualneaborcja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)