Festiwal w Cannes to nie tylko przegląd filmów i rywalizacja o Złotą Palmę – to również prawdziwy raj dla żądnych mocnych wrażeń paparazzi. Skandal goni skandal i zdaje się, że wszystkich bardziej niż werdykt jury zastanawia odpowiedź na pytanie: „komu tym razem odbije palma?”.
Rozpoczynający się właśnie Festiwal Filmowy w to nie tylko przegląd filmów i rywalizacja o Złotą Palmę – to również prawdziwy raj dla żądnych mocnych wrażeń paparazzi.
Tutaj skandal goni skandal i zdaje się, że wszystkich bardziej niż werdykt jury zastanawia odpowiedź na pytanie: "komu tym razem odbije palma?".
''Rozumiem Hitlera''
Dawno nic tak nie wstrząsnęło festiwalową publicznością, jak szokujące wyznanie Larsa von Triera w 2011 roku.
Zapytany o swój stosunek do niemieckiego romantyzmu reżyser najpierw wyznał, że w młodości chciał być Żydem, a następnie dodał, że skoro członkowie jego rodziny są Niemcami, to on jest nazistą. Potem pogubił się jeszcze bardziej – potępił Hitlera, twierdząc, że ten robił „złe rzeczy”, ale równocześnie wyznał, że trochę go „rozumie” i mu... „współczuje”.
Widząc, jakie zamieszanie i ogólne potępienie wywołały te nierozważne słowa, wyproszony z festiwalu Trier próbował później obrócić wszystko w żart, twierdząc, że źle go zrozumiano. Na niewiele się to zdało, więc już wkrótce świat obiegły jego oficjalne przeprosiny – choć niesmak pozostał.
Niegrzeczna Silva
Mówi się, że to Simone Silva w 1954 roku zapoczątkowała modę na obnażanie się w Cannes, a skandal, który wywołała, został starannie zaplanowany.
Aktorka przyjechała na festiwal, chcąc zwrócić na siebie uwagę i cel osiągnęła – najpierw została wybrana miss, później poproszono ją, by pozowała z Robertem Mitchumem.
Fotoreporterzy oszaleli ze szczęścia, gdy Silva niespodziewanie zdjęła bluzkę i zakryła obfity biust dłońmi – podobno nie obeszło się bez drobnych, a nawet poważniejszych kontuzji (odnotowano kilka złamanych kończyn!) wśród tłoczących się i zabiegających o jak najlepsze ujęcie mężczyzn.
Zdjęcia obiegły świat, a Silva zyskała upragniony rozgłos. Mniej zachwyceni byli sami organizatorzy, którzy uznali to za zachowanie „żenujące” oraz „wulgarne” i wyprosili aktorkę z festiwalu.
Opisaną powyżej scenę możecie zobaczyć na zdjęciu, które znajduje się TUTAJ.
Bardotka
Ale Silva nie była pierwszą uczestniczką festiwalu w Cannes, która wzbudziła takie zainteresowanie prowokacyjnie obnażonym ciałem.
Brigitte Bardot nawet nie zdjęła stanika, a i tak udało jej się przyćmić prowodyrkę o rok późniejszego rozbieranego skandalu. Fotoreporterzy ustawiali się do młodziutkiej aktorki w kolejce.
Zdjęcia, na których pozuje w skąpym bikini, zbulwersowały prasę, zachwyciły koneserów kobiecej urody i utwierdziły wszystkich w przekonaniu, że początkująca artystka jest prawdziwym symbolem seksu.
Godna naśladowczyni
Podobno to zupełny przypadek – choć wielu twierdzi raczej, że świetnie zaplanowana akcja marketingowa – że w 2005 roku ramiączko w sukni Sophie Marceau spadło akurat wtedy, gdy pozowała przed tłumem fotoreporterów.
Zdjęcia jej nagiej piersi błyskawicznie obiegły prasę.
Hilton też potrafi
Żądnych sensacji nie zawiodła, oczywiście, Paris Hilton – wprawdzie w 2010 roku pojawiła się w długiej sukni, ale w odpowiednim momencie sprytnie ją uniosła, „zupełnym przypadkiem” pozwalając sfotografować swe nagie pośladki.
Skąpiradło
Skandalu obyczajowego nie wywołała za to Madonna, choć obsługa pewnego hotelu zapewne na długo zapamięta jej przyjazd. W 2008 roku artystka uprzykrzała pracownikom swój pobyt, wysuwając absurdalne żądania (podobno specjalnie dla niej, ze względu na palące słońce sprowadzono zasłony z Wersalu) i kaprysząc, jak na gwiazdę przystało.
Kiedy przyszło do zapłaty rachunku (opiewającego, bagatela, na 50 tysięcy euro) za wynajęcie całego hotelowego piętra... odmówiła, bo – jak wyjaśniała – jej apartament został wcześniej sfilmowany przez jedną z francuskich telewizji.
Niegrzeczny Borat
W czasie festiwalu w 2006 roku nie dał o sobie zapomnieć Sacha Baron Cohen.
Kontrowersyjny artysta przechadzał się po plaży w skąpym stroju filmowego Borata, zaczepiał ludzi i, naturalnie, niezwykle chętnie pozował do zdjęć.
Wkurzony Polański
W słusznej sprawie, choć w kontrowersyjny sposób, wystąpił za to w 2007 roku Roman Polański.
Reżyser, rozwścieczony „ignorancją” dziennikarzy, zarzucił im, że nie mają pojęcia, co się dzieje w kinie i, co gorsza, zupełnie ich to nie interesuje. Dodał również, że nie będzie odpowiadał na ich „żałosne, puste pytania”.
Salę opuścił z hukiem, prosząc kolegów z branży, by darowali sobie tę bufonadę i poszli z nim coś zjeść. Nikt się nie odważył.
Protest
O wiele skuteczniej głos w podobnej dyskusji zabrała znacznie wcześniej, bo już w 1968 roku, grupa francuskich filmowców (w skład której wchodzili między innymi Truffaut i Godard)
. Zniesmaczeni festiwalem, który w ich mniemaniu zmienił się w targowisko próżności, żądali, by zwrócono uwagę na samo kino, domagali się dyskusji o problemach ówczesnej kinematografii.
Cel osiągnęli – jury, przyłączając się do ich protestu, nie przyznało w tamtym roku żadnej nagrody.
(sm/mn)