Sprawa Tomka Komendy przyciąga tłumy. "Pętla" Vegi nie miała szans
Po raz pierwszy od zniesienie lockdownu weekendowa frekwencja w polskich kinach przekroczyła pułap 400 tys. widzów. Nie potrzeba było nowego, głośnego filmu. Wystarczyło załamanie pogody. Najbardziej skorzystał na tym film "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy".
Przypomnimy, że polska produkcja na dużym ekranie pojawiła się przed tygodniem. W ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania obejrzało ją 125,3 tys. osób. Był to drugi najlepszy rezultat otwarcia "czasu pandemii" w naszym kraju. Bardzo dobry początek, ale i zapowiedź jeszcze lepszego dalszego ciągu. Osoby z branży kinowej nie myliły się, twierdząc, że film ten dopiero się rozkręca. Podczas drugiego weekendu "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy" zanotował 17-procentowy wzrost popularności, dzięki czemu zgromadził 147,5 tys. widzów.
Wzrost popularności na filmie Jana Holoubka to oczywiście nie tylko efekt gorszej pogody. Historia Tomasza Komendy nie przeszła jeszcze do archiwów serwisów informacyjnych i wciąż budzi duże emocje. Często bardzo skrajne, choć trzeba przyznać, że w postawie Polaków przeważa empatia i współczucie.
Bardziej zwracamy uwagę na to, jakich upokorzeń doznał Komenda, z jaką niesprawiedliwością i okrucieństwem się zderzył, co bezpowrotnie stracił. Mniejszą wagę przykładamy do korzyści wynikających ze sławy, która spadła na niego równie niepodziewanie, jak przed wieloma laty wyrok sądu we Wrocławiu.
Ponadto, "25 lat niewinności" to kawał dobrego kina. Do znudzenia warto wspominać o genialnych rolach Piotra Trojana (Tomasz Komenda) oraz Agaty Kuleszy (matka Tomasza), którzy dali "popisowy koncert na cztery ręce". Dzięki tym kreacjom wierzymy, że film nie jest wykalkulowanym produktem nastawionym jedynie na dobrą sprzedaż, ale że został nakręcony z potrzeby serca. Duże słowa uznania należą się też reżyserowi. Sztuką jest nakręcić film, który ogląda się niczym trzymający w napięciu thriller czy dramat sądowy, a którego fabułę niemal wszyscy widzowie dobrze przecież znają.
"25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy" osiągnął drugi najlepszy rezultat otwarcia od momentu zniesienia lockdownu. Na starcie film Jana Holoubka przegrał – dość wyraźnie, gdyż o ponad 50 tys. widzów – z "Pętlą" Patryka Vegi. Jednak w tym tygodniu sytuacja diametralnie się zmieniła.
Podczas drugiego weekendu wyświetlania "Pętla" zebrała bowiem już tylko 93,9 tys. widzów po 47-procentowym spadku frekwencji. "Sprawa Tomka Komendy" błyskawicznie odrobiła więc straty z pierwszego weekendu i wyprzedziła film Patryka Vegi. W ciągu dziesięciu dni wyświetlania obejrzało ją 358,8 tys. osób. W analogicznym czasie "Pętla" miała na koncie 349,4 tys. widzów.
Nie ulega więc wątpliwości, że "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy" osiągnie w kinach dużo lepszy wynik niż "Pętla" (której widownia w poniedziałek sięgnęła 500 tys. osób) czy też poprzednia produkcja Vegi "Bad Boy" (trochę ponad 400 tys. sprzedanych biletów). Optymiści wierzą nawet w przekroczenie milionowego pułapu.
Miłośnicy kina mogą się cieszyć z rekordowej, w czasach rygoru sanitarnego, frekwencji. Śmiało można stwierdzić, że gdyby nie ograniczona o 50 proc. liczba miejsc dostępnych dla widzów, wynik byłby jeszcze lepszy. Wiele seansów było bowiem wyprzedanych. I to nie tylko filmu Jana Holoubka, ale także animacji "Trolle 2", która wyświetlana była na przedpremierowych pokazach. Do najsłabszego tegorocznego rezultat sprzed pandemii zabrakło niewiele, bo około 80 tys. widzów.