Strachy nie na lachy. Jesień z horrorami w CANAL+ online
Demony? Diabły? Duchy? Zombie? Śmiertelne i mordercze wirusy? A może to, czego… nie widać? Jeśli nie wiecie, czego boicie się najbardziej, pora to sprawdzić. Drapieżna i mroczna jesień to idealny czas na oglądanie horrorów. Jak co roku platforma CANAL+ online oferuje solidny pakiet filmów, które straszą. Skuście się, to rozrywka wysokiej klasy.
Pierwsze straszne filmy wywoływały popłoch na widowni. Panie mdlały, zasłaniały oczy i bardzo głośno krzyczały. Podobno zdarzyło się nawet stresowe poronienie. Panowie pewnie grali twardzieli na tyle, na ile pozwalało im niezrozumienie nowego medium. Kino było nowością, więc wszyscy bez wyjątku byli bardzo wrażliwi na ruchome obrazy.
Od kościotrupa po demony
Pierwszym horrorem w historii kina był film "Nawiedzony zamek" Georgesa Mélièsa z 1897 r. Na dostępnych w sieci kadrach zobaczycie m.in. chodzącego kościotrupa. Méliès był magiem kina i autorem ponad 500 filmów! Wynalezione przez niego tricki były wykorzystywane w światowej kinematografii przez wiele następnych lat. Następne filmy grozy przyniosła epoka niemieckiego ekspresjonizmu. Wśród nich top of the top, czyli "Gabinet doktora Caligari" Roberta Wienego z 1920 r. Samej nazwy "horror" na straszne filmy zaczęto używać dopiero 10 lat później. Może przyczynił się do tego sam "Dracula", czyli węgierski aktor Béla Lugosi, grający wampira lub… Boris Karloff, któremu drogę do wiecznej sławy zapewniła rola potwora Frankensteina.
Druga wojna światowa obudziła kolejne zjawiska i stwory. Najsłynniejsza dama to oczywiście japońska Godzilla z 1954 r. Natomiast 20 lat później pojawił się także realizm i dosłowność. To w latach 70. masakrowano piłą mechaniczną, choć trzeba przyznać, że jak na dzisiejsze możliwości kina film zbyt krwawy nie był. Mimo to kino gore lubowało się w odrzucających scenach masakrowania ciał, krew lała się gęsto, a wnętrzności rozbryzgiwały się na ścianach i twarzach bohaterów.
Potem przyszła pora na demony, szatany i egzorcystów, ale też serię z koszmarnym Freddym Kruegerem z ulicy Wiązów. Czy to wszystko nie oznacza, że w kinie grozy powiedziano już wszystko? Ależ skąd! To na platformie CANAL+ online znajdziecie najlepsze współczesne horrory, które potrafią zaskoczyć, ale też przestraszyć każdego widza. Mieliśmy okazje je zobaczyć i szczególnie polecamy kilka z nich.
"Sierota". Zło w czystej postaci… dziewczynki
Kojarzycie horror o dorosłej kobiecie udającej dziewczynkę? Film z 2009 r. "Sierota" opowiadał właśnie jej losy. Jej rodzice adopcyjni przekonali się, że Esther, dziewczynka o rosyjskich korzeniach, nie jest tą osobą, za którą się podaje. Na dodatek ma bardzo mroczną duszę i kipi od zła. "Sierota. Narodziny zła" jest prequelem tamtej historii. Okazuje się, że Esther uciekła ze szpitala psychiatrycznego w Estonii, po drodze mordując wszystkich, którzy stawali jej na drodze. Żeby wyrwać się z Rosji, znajduje profil zaginionej przed laty dziewczynki z Ameryki i zaczyna się za nią podawać. Mama przyjeżdża po nią do Moskwy i zabiera ją do domu. Dziewczynka nie do końca orientuje się w rodzinnej sytuacji, więc rodzicielka zaczyna się jej bardzo uważnie przyglądać. Zwłaszcza że Esther robi maślane oczy do swojego taty i coraz lepiej się z nim dogaduje. Czy to tylko zazdrość i podejrzenia matki? A może kryje się za tym coś więcej? Nawet świeżo narodzone Zło może dać się zaskoczyć… Widzowie również.
Film wyreżyserował specjalista od horrorów William Brent Bell. W rolę dorosłej dziewczynki wcieliła się Isabelle Fuhrman. Warto nadmienić, że to także ona grała rolę Esther w "Sierocie" z 2009 r. Isabelle wystąpiła także w "Igrzyskach śmierci", "Escape Room. Najlepsi z najlepszych" czy ekranizacji prozy Stephena Kinga "Komórka" i uchodzi za jedną z najzdolniejszych aktorek młodego pokolenia. Rolę jej mamy gra Julia Stiles. Dawno temu była córką Harrisona Forda w "Zdradzie" Alana Pakuli, a potem m.in. Nicky Parsons w czterech filmach o Jasonie Bournie z Mattem Damonem.
"The Boy". Szaleństwo czy opętanie?
Amerykanka wyjeżdża do Wielkiej Brytanii, by tam podjąć pracę jako niania. Trafia do znajdującego się na odludziu zamczyska, w którym nieco wiekowi rodzice zapoznają ją z zasadami panującymi w domu i ze swoim synem, który jest… lalką o porcelanowej twarzy i dziwacznym imieniu Brahms. Może dlatego, że kocha muzykę poważną. Ktoś tu jest szalony, pomyślicie – chyba słusznie. Chłopiec akceptuje nową opiekunkę (właściwie jak on tego dokonał?), a jego rodzice w te pędy wyjeżdżają na wakacje. Co wydarzy się w ponurym zamczysku? Odludzie, młoda dziewczyna i porcelanowa lalka, którą trzeba nosić, karmić, ubierać i czytać jej poezję. Nuda. Ale po co, skoro rodzice nie patrzą?
Niania postanawia złamać regulamin. Rzuca lalę w kąt, co nie jest dobrą decyzją. Kłopoty murowane. To jeden z tych horrorów, w którym najbardziej straszy to, czego nie ma i nie widać. "The Boy" w reżyserii specjalisty od horrorów Williama Brenta Bella, twórcy "Demonów" i "Zwierza", z pewnością przypadnie do gustu wielbicielom stylowych wnętrz i opuszczonych willi. Klimat jak z "Lśnienia" z Jackiem Nicholsonem w nowoczesnej i równie strasznej wersji. Główną rolę gra Lauren Cohan, znana z serialowego tasiemca o zombie, którzy opanowali ziemię.
"Rec.4. Apokalipsa". Uwaga, trwa nagranie!
Pasożyt, który zmienia ludzi w krwiożercze potwory i skromna dziennikarka, która dzięki kamerze nagrywa wszystko, co dzieje się w opanowanym infekcją budynku. Brzmi znajomo? To oczywiście "Rec.", który wyniósł Hiszpanię w 2007 r. na czołową pozycję krajów produkujących horrory.
Na platformie CANAL+ online znajdziecie 4. część serii, nakręconą po latach. Tym razem dowiadujemy się, co zdarzyło się z dziennikarką uratowaną z budynku pełnego krwiożerczych strażaków w Barcelonie. Trafia na kwarantannę na statku, który jest jednocześnie wielkim laboratorium medycznym. Tam próbuje się znaleźć antidotum na okrutnego wirusa.
W "Rec.4. Apokalipsie" dziennikarka Ángela Vidal znowu musi walczyć o przetrwanie, bo wirus – jak to wirus – wydostaje się z laboratorium. Ale jak uciec z okrętu, na którym dla bezpieczeństwa zablokowano szalupy ratunkowe, a na morzu trwa sztorm o mocy 8 w skali Beauforta? Komu ufać? Kto za chwilę nie zmieni się w krwiożerczą bestię? "Rec.4" trzyma poziom pierwszych dwóch części serii, pewnie dlatego że za reżyserskim i scenariuszowym sterem stanął ponownie Jaume Balagueró. W roli dziennikarki znowu zobaczymy Manuelę Velasco. Na CANAL+ online można znaleźć też poprzednią część cyklu – "Rec 3. Genezę".
"Konsekracja". Jest Bóg i jego cień
Podobno na świecie nieustannie trwa walka między Dobrem a Złem. Doskonale wiedzą o tym egzorcyści wzywani do ludzi, których opętują demony i diabły. Filmów na ten temat powstało już naprawdę wiele, a demony z równą skutecznością opętują dorosłych, małe dzieci, biznesmenów, piękne kobiety, lalki, a nawet zwierzęta. Kolejną próbę opowiedzenia te historii podjęli się Brytyjczycy i Amerykanie. "Konsekracja" to najnowszy z serii dostępnych na CANAL+ online horrorów. Okulistka Grace wyrusza do Szkocji, by poznać tajemnicę samobójczej śmierci jej brata, mnicha. Żeński klasztor na odludziu skrywa jednak tajemnice. Sceptyczna Grace nie wierzy w to, że brat targnął się na życie. Podejrzewa morderstwo i to, że kościelne władze próbują zatuszować sprawę. Klasztor okazuje się dziwnym miejscem, a Grace zaczynają nawiedzać dziwne wizje związane m.in. z jej tragicznym dzieciństwem. Była świadkiem, jak ojciec zamordował jej mamę. Sama jest niewierząca, więc podejrzewa, że i ona jest na celowniku Kościoła. Czy rzeczywiście ktoś próbuje się jej pozbyć, a wspierający ją ksiądz Romero jest agentem złych mocy? A może ona sama jest przyczyną swoich problemów?
"Coś za mną chodzi". W magicznym kręgu… seksu
Ciemna moc, która opanowuje ciało i umysł. By się jej pozbyć, trzeba przekazać ją kolejnej osobie. Klątwa przekazywana jest… drogą płciową. Tylko seks z nieznajomym uwalnia od wizji i zła, które może czaić się wszędzie i przybierać postać dowolnej osoby.
"Coś za mną chodzi" to przykład horroru z nastoletnimi, pozbawionymi opieki dorosłych bohaterami. Ci skażeni klątwą, łatwego życia nie mają. Wiedzą o swojej przypadłości i by się uwolnić, muszą zainfekować kogoś innego. Brzmi znajomo? Na tej zasadzie skonstruowany był m.in. "Krąg", w którym zło przenosił telefon i film nagrany na kasecie wideo. Na plus filmu zdecydowanie przemawia jego walor edukacyjny. Ta "klątwa" może być bowiem efektem seksu bez zabezpieczeń i… wenerycznych chorób. Chcecie dowiedzieć się, jak i czy skończy się "podaj dalej"? Obejrzyjcie film w reżyserii Davida Roberta Mitchella.
"Zło we mnie" to kolejny nastrojem budowany horror o dwóch nastolatkach, które zostają same w internacie podczas przerwy zimowej. To ani miłe, ani sympatyczne, a dziewczynom przydarzają się bardzo dziwne rzeczy. Trzecia próbuje dostać się do internatu, bo właśnie uciekła ze szpitala psychiatrycznego. Kto stoi za dziwnymi zdarzeniami? Kto naprawdę rozdaje karty? Dlaczego rodzice nie przyjechali, a opiekunki wyznają Szatana? Tropów jest wiele, a węzły intrygi rozplątywać się będą bardzo powoli w atmosferze generującej solidne napięcie. W pakiecie do filmu Oza Perkinsa warto zarezerwować termin na relaksujący masaż.
Trochę klasyki, czyli gdzie diabeł nie mówi dobranoc
Jeden z najbardziej kontrowersyjnych polskich reżyserów, Andrzej Żuławski ma na swoim koncie naprawdę niezły horror z kabałą, mistyką i historią w tle. Mowa oczywiście o "Diable". To opowieść o niedoszłym królobójcy, uwięzionym w lochach pewnego klasztoru. Podczas najazdu pruskiego zostaje uwolniony przez zagadkową postać. Dziwny przewodnik prowadzi młodego Jakuba i uprowadzoną przez niego zakonnicę przez pogrążoną w chaosie rozbiorową Polskę. To, co widzi Jakub (w tej roli Leszek Teleszyński), sprawia, że coraz bardziej tonie w otchłani gniewu, rozpaczy i chęci krwawej zemsty. Nic dziwnego, bo tajemniczy nieznajomy to diaboliczny i genialny Wojciech Pszoniak. Jeśli macie ochotę na polski horror retro, na CANAL+ online znajdziecie właśnie historycznego i mocno tajemniczego "Diabła".
Inność jest straszna
Obowiązkowa pozycja dla tych, którzy filmu nie widzieli. "Inni" to opowieść o nietypowej rodzinie żyjącej we dworze na pustkowiu. Dzieci mają bardzo skomplikowaną przypadłość. Są uczulone na światło słoneczne, więc żyją w ciągłym mroku, za grubymi kotarami zasłaniającymi okna. Ich mama jest niezwykle troskliwa i opiekuńcza. Z utęsknieniem czeka na powrót swojego męża z II wojny światowej. Okazuje się, że dom zamieszkuje ktoś jeszcze. Są dzieci, dorośli, którzy przestawiają przedmioty i zaczynają mocno straszyć nieszczęśliwą rodzinkę. Kim są "Inni"? Przekonacie się, oglądając horror z Nicole Kidman. Reżyser filmu z 2001 r. Alejandro Amenábar jest twórcą także oniryczno-thrillerowego obrazu "Vanilla Sky" z Tomem Cruisem, Penelope Cruz i Cameron Diaz.
Ze strachem nam do twarzy
Po co nam horrory? Badacze filmoznawcy sądzą, że duchy i postacie, których się boimy, są alegoriami zjawisk i sytuacji, które stanowią dla nas zagrożenie w życiu codziennym, a na które nie mamy wpływu. Gospodarcze krachy, pandemie, wojny, katastrofy czy nawet zwykłe samochodowe wypadki, w których giną ludzie. Potwierdzeniem tej tezy z pewnością może być film "Coś za mną chodzi".
Jeśli zobaczymy na ekranie, że głównym bohaterom udaje się pokonać te różnorakie nadprzyrodzone siły, czujemy się pewniej i lepiej, że sami w codziennym życiu damy radę i stawimy czoło trudnościom. Horrory są także odzwierciedleniem czasów, w jakich żyjemy. Stąd gwałtowność, krwawość wielu współczesnych historii i niestety… zakończenie, w którym okazuje się, że zło ostatecznie nie zostało pokonane. Można uznać, że to furtka, jaką zostawiają sobie filmowcy, by kręcić sequele. Może to także świadczyć o tym, że coraz rzadziej wierzymy w szczęśliwe zakończenie. Co jest prawdą? Ja nie wiem. Oceńcie sami.