Świąteczna odtrutka. W tych filmach Boże Narodzenie jest tylko tłem
24.12.2019 13:23
Wielu z nas, kinomaniaków, podczas świąt Bożego Narodzenia zasiądzie przed telewizorem, marząc o oddaniu się przyjemnemu seansowi. Jednak większość świątecznych propozycji jest do bólu schematyczna. Ociekają niezwykle słodkim lukrem lub przedstawiają Gwiazdkę w krzywym zwierciadle, zmierzając do tego samego wniosku - "magia świąt" może zmienić każdego.
Spieszymy zatem z pomocą. Przedstawiamy wam listę filmów, w których Boże Narodzenie pojawia się w tle, ale nie gra głównej roli. Niektóre z nich będą wariacją na temat pojęcia "film świąteczny".
"Szklana pułapka"
Zacznijmy jednak od klasyki. Nie bez kozery "Szklana pułapka" razem z "Kevinem samym w domu" pojawia się co roku w świątecznej ramówce. W końcu Bruce Willis ratuje święta pracownikom wieżowca opanowanego przez terrorystów. Dla fanów kina sensacyjnego pozycja obowiązkowa!
"Powrót Batmana"
Obłąkany pingwin (Danny DeVito) i Kobieta-Kot (Michelle Pfeiffer) postanowili zrujnować święta w Gotham. Miastu z pomocą pośpieszył Batman (Michael Keaton). Jedna z najlepszych ekranizacji Batmana w wykonaniu Tima Burtona na pewno dostarczy wam ogromu emocji. Być może zachęci do odświeżenia sobie kolejnych części przygód Człowieka-Nietoperza.
"Żywot Briana"
Wielu zapomina, że 25 grudnia to data urodzin wielu dzieci na całym świecie, nie tylko Jezusa. Grupa Monty Pythona stworzyła komedię, w której to Brian, urodzony w Betlejem tej samej nocy co przyszły Zbawiciel, został z nim pomylony. W dorosłym życiu spotyka go los wyznaczony dla Jezusa. Dla wielu "Żywot Briana" jest filmem obrazoburczym, ale nic tak nie odświeży atmosfery świąt jak nieco dystansu.
"Ojciec chrzestny"
A co, gdyby do Dona Corleone ktoś przyszedł prosić o przysługę w dniu Bożego Narodzenia? Zapewne mafioso odprawiłby go z kwitkiem. Czas świąt dla włoskiej rodziny to rzecz święta. Spędzają je razem, tradycyjnie, zapominając o wszelkich sporach. Poza tym wyjątkiem lepiej nie wzorować się na "Ojcu chrzestnym".
"Małe kobietki"
Na koniec propozycja "ku pokrzepieniu serc". Zanim nowe "Małe kobietki" trafią 31 stycznia do polskich kin, polecamy odświeżyć sobie wersję z 1994 r. Cztery siostry dorastają, przeżywają pierwsze zauroczenia i rozczarowania, podczas gdy obok nich rozgrywa się wojna secesyjna. Każda z nich jest inna, ale zawsze są dla siebie wsparciem. Tytuł godny obejrzenia w rodzinnym gronie.