RecenzjeSzybka i wściekła

Szybka i wściekła

Czwarta część serii *„Underworld” atakuje. Uzbrojona we wszelki dostępny obecnie technologiczny oręż - od skomplikowanej animacji po trójwymiar - jest gotowa do walki i nie zamierza łatwo odpuścić.*

20.01.2012 11:43

W „Przebudzeniu” znana dotąd formuła ulega sprytnemu przekształceniu. Wampirza wojowniczka Selene (Kate Beckinsale) budzi się po 15 latach hibernacji, w jakiej utrzymywali ją zarządcy firmy biotechnologicznej Antigen. Pozornie wspierający prawo i porządek naukowcy w istocie przez cały ten czas pracowali nad projektem stworzenia rasy super-Lykanów, odpornych na srebro gigantów, którym nikt nie będzie już w stanie stanąć na drodze w opanowaniu świata. Selene służyła im jako dawca materiału biologicznego. Uciekłszy z laboratorium wojownicza wampirzyca musi skonfrontować się nie tylko z całkiem odmienioną rzeczywistością; niepodziewanie odkrywa też, że ma córkę. 14-letnia Eva (India Eisley) to hybryda wampira i Lykana, ostatnia potomkini sir Alexandra Corvinusa (i córka ukochanego Selene, Michaela), co
czyni ją głównym celem wroga. Zdeterminowana i jeszcze bardziej wojownicza niż zwykle Selene będzie musiała tym razem chronić nie tylko siebie...

Film ma mroczny, niepokojący klimat, który podkreśla konsekwentnie stosowana monochromatyczna paleta barw. Jednak trudno się nim w pełni cieszyć - gęsty, ziarnisty mrok stanowiący tło akcji raz po raz rozświetlany jest migotaniem żarówek, halogenów, latarni. Ten wizualny klucz, mający podkreślać apokaliptyczny charakter opowieści musiał doskonale sprawdzać się na papierze. Niestety “w realu” widz jest przez 88 minut konfrontowany z migającym stroboskopem, co może być dla niego spore utrudnieniem, szczególnie w połączeniu z niektórymi konsekwencjami techniki 3D. W panoramicznych ujęciach daje ona spektakularne efekty, ale w dużych zbliżeniach ekran drga i skacze, a bohaterowie są w trzech miejscach na raz. Można się nie tylko zdekoncentrować, ale tez najzwyczajniej w świecie zmęczyć.

„Underworld: Przebudzenie” to film komunikatywny w najwyższym stopniu i nawet nieznający poprzedzających go produkcji ma szansę zrozumieć o co chodzi w tej zawiłej historii. Dla niektórych widzów będzie to wada, uznają, że najnowszej produkcji Lena Wisemana brak tajemniczości. Jednak warto pamiętać, że choć „Przebudzenie” jest częścią sagi, ma być jednocześnie produktem, który może nabyć także przypadkowy widz. Zdaje się, że te dwa cele zostały w tym przypadku połączone dość zgrabnie.

Sporym atutem filmu jest dopracowana kreacja przestrzeni. Widzowie z Europy Wschodniej zauważą, że architektura fikcyjnego miasta przypomina znane nam z autopsji socrealistyczne potworki. „Posłużyliśmy się stylem architektonicznym znanym jako brutalizm,” mówi scenograf Claude Paré. „Dominował on w erze komunizmu. Był funkcjonalny i pozbawiony ozdób. Budowano wykorzystując szare betonowe płyty i układając je w symetryczne formy”.

Autorzy spędzili także dużo czasu szkicując. Eksperymentalny super-Lykan, stworzony przez laboratorium to naprawdę przerażający potwór, z którego reżyserzy Mårlind i Stein muszą być dumni: nie ma chyba zakamarka jego oślizgłego, wielkiego cielska, którego widz nie miałby szansy kontemplować... To zamiłowanie do ekshibicjonistycznych zbliżeń czyni niekiedy film ciężkostrawnym. Fani gore będą zachwyceni, ale tym, którym mózgi i flaki raz po raz rozbryzgujące się na ekranie przeszkadzają, kolacja może podejść niebezpiecznie blisko przełyku. “Czwórka” choć fabularnie przystępna dla młodszych widzów, wizualnie jest dla nich na pewno nieadekwatna.

„Underworld: Przebudzenie” to nie monodram, gdzie aktorzy wypruwają sobie żyły, by dowieść własnego kunsztu – i nic w tym zdrożnego. Choć mają mało do grania, a więcej do odtwarzania, wszyscy wykonawcy wypadają w swoich rolach bardzo wiarygodnie. Reasumując: „czwórka” to porządny kawałek rozrywkowego kina, które fanom gatunku powinno dać dużo frajdy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)