Szymon Majewski: komik, aktor i komentator polskiej rzeczywistości skończył 50 lat
Jako showman jest postacią kontrowersyjną - nie ma litości dla celebrytów, kpi ze wszystkich, a jego cięte uwagi niejednej sławie napsuły krwi. Prywatnie jednak Szymon Majewski to kochający mąż i ojciec, całą uwagę poświęcający swojej rodzinie - żonie Magdzie, synowi Antkowi i córce Zosi, która od niedawna również próbuje swoich sił w show-biznesie.
01.06.2017 | aktual.: 01.06.2017 15:44
Być może nigdy nie trafiłby do telewizji, gdyby nie oblana matura. W 1987 roku Majewski nie zdał matematyki na egzaminie dojrzałości i jego plany o studiowaniu legły w gruzach. Porażka go jednak nie przygniotła; obrotny 18-latek znalazł pracę w radiu, a później trafił do telewizji. W 2006 roku, gdy zatwierdzono amnestię maturalną, zwrócił się do ministra Romana Giertycha, żądając odszkodowania za stracony rok. Twierdził, że z dwóją, którą dostał w latach 80., teraz miałby maturę w kieszeni. I dodawał, że porażka wywołała u niego depresję. Oczywiście nikt nie wziął go na poważnie.
Już w szkole uważano, że był urodzonym komikiem, a on przyznawał, że poczucie humoru ratowało mu skórę i zjednywało znajomych.
-* Byłem wysoki, chudy, trochę zezowaty i miałem krzywe zęby. W tej sytuacji musiałem pokazać inne walory, żeby się przypodobać kolegom i koleżankom, być zaakceptowanym i należeć do paczki* – o powiadał w "Gazecie Wyborczej". - Okazało się, że z powodzeniem ich rozśmieszam, że zaczynają mnie potrzebować, bo gwarantuję dobrą zabawę. Przyjdzie "Sroczka" i będzie fajnie - mówili. "Sroczka" to była moja szkolna ksywka. Sam ją sobie wymyśliłem, bo bałem się, że jak to zrobią inni, to będzie gorzej. Oczywiście i tak wołali za mną nieraz: „Sraczka”!
Wkrótce Majewski trafił też na plan filmowy - i to jednej z bardziej lubianych komedii, czyli „Kilerze”; w dodatku miał szansę na główną rolę. Bo choć Machulski od samego początku chciał obsadzić jako Jurka Kilera właśnie Cezarego Pazurę, na jakiś czas zmienił koncepcję i zamierzał zaangażować Majewskiego. Ostatecznie jednak z pomysłu zrezygnował, uznając, że potrzebuje kogoś z większym doświadczeniem aktorskim. Majewski na pocieszenie dostał zaś małą rólkę aspiranta Mioducha.
- Na planie "Kilera" bardzo chciałem biegać z bronią, wszak grałem aspiranta Mioducha. Niestety, dostęp do broni miał jedynie Jerzy Stuhr, czyli Ryba - opisywał później na swoim profilu na Facebooku. - Na moją prośbę, że bym też chciał mieć broń, pan Stuhr powiedział: "broń palną może mieć aktor z dyplomem". To był jeden ze "strzałów", które otrzymałem na planie legendarnego filmu.
Później pojawił się w filmach "Kiler-ów 2-óch", "Superprodukcji" E=MC2" i serialach "Kopciuszek" czy "Niania". Prowadził też popularny "Szymon Majewski Show".
Co ciekawe, Majewski przyznawał, że nie przepadał za swoim autorskim programem.
- Od 1,5 roku nie lubiłem robić tego programu. Źle się czułem, gdy zmieniała się jego pora emisji, pojawiło się uciekanie w inne formaty. Ja nie jestem zwierzęciem korporacyjnym - mówił w "Gazecie Wyborczej", gdy pytano go, dlaczego w czerwcu 2011 roku program zniknął z ramówki TVN. - Lubię pracować bez stresu. Nie umiem słuchać z góry ustalonych recept. A gdy pojawia się presja uciekającej widowni, presja producentów, którzy widzą to inaczej, zabawa zostaje mi zabrana. Czuję, dlaczego my trochę przerąbaliśmy sobie tym programem. Zaczęliśmy robić za dużo. Każdy odcinek był pełen zabawnego farszu, co sekundę zmiana, inny greps. Zmęczyliśmy widza pokazem sztucznych ogni, które po godzinie ze swoim natężeniem stały się nie do wytrzymania.
Choć zdarza mu się narzekać na pracę, do życia prywatnego nie ma żadnych zastrzeżeń.
Twierdził, że gdy spotkał swoją przyszłą żonę, była to miłość od pierwszego wejrzenia.
- U Magdy może od drugiego, ale zaledwie parę dni to trwało, może tydzień - śmiał się w "Newsweeku". - W 1993 roku wzięliśmy ślub.
Jest szczęśliwym mężem i ojcem; nie wdaje się w romanse i podkreśla, jak ważne są dla niego w związku zaufanie i wierność - tym bardziej, że sam pochodzi z rozbitej rodziny.
- Pamiętam, jak cierpiałem z tego powodu. Bardzo brakowało mi ojca, więc miałem taki silny imperatyw, żeby tego samego nie zrobić swoim dzieciom – mówił.
Jego małżeństwo może uchodzić za wzór; Majewscy nie kłócą się i mimo że są ze sobą już ponad dwie dekady, twierdzą, że nie miewają kryzysów.
– Zawsze mieliśmy w głowie, żeby być razem, żeby nasze dzieci miały oboje rodziców obok siebie. By miały dobry wzór - zwierzał się. - Mieliśmy jakieś dwa potknięcia, ale nie pomyślałem, żeby się rozstawać - zapewniał.
– Raz zdarzyło mi się krzyknąć w złości: "Wyprowadzę się z tego domu”. Zośka się popłakała i przez łzy powiedziała, żebym nigdy nie mówiła takich rzeczy - dodawała jego żona.
Majewski dodawał, że z małżonką wytrwale pracują nad swoją relacją. I choć wokół jest mnóstwo pokus, zawsze potrafią się im oprzeć.
- Przecież to nie jest tak, że ja kobiet nie spotykam! Mam określony typ: drobna blondynka, pierś samobieżna, zawsze na takie zwracałem uwagę. Tu mi noga zaświeci, tam dekolt. Ale, Jezus Maria, miałbym poświęcać te wszystkie małżeńskie lata dla jakiejś znajomostki? – mówił w "Newsweeku".
Chcą też dawać dobry przykład swoim dzieciom. I choć do tej pory o Zosi i Antku w mediach było cicho, *ostatnio sytuacja uległa zmianie. *
Czy córka Majewskiego pójdzie w jego ślady? Niewykluczone. Zosia Majewska, 23-letnia studentka warszawskiej ASP, pojawiła się niedawno w ekskluzywnej sesji dla polskiego wydania "L'Officiel", pozując Jakubowi Pleśniarskiemu. Jednorazowy występ czy początek kariery? Przekonamy się niedługo.