"The Duff [#ta brzydka i gruba]": #ta sympatyczna i naturalna [RECENZJA]
Jeśli nie wiecie o co chodzi z tym całym *The Duff (a pewnie dotyczy to większości, sam przed filmem nie miałem o tym pojęcia), to już wyjaśniam. Jest to skrót od Designated Ugly Fat Friend, co w wolnym tłumaczeniu znaczy "ta brzydka i gruba", czyli osoba w paczce przyjaciół, która odbiega wyglądem od reszty, jednocześnie podkreślając atrakcyjność znajomych.*
W filmie Ariego Sandela rolę tę pełni Bianca, chociaż początkowo nie zdaje sobie z tego sprawy. Uświadamia jej to Wesley, sąsiad i przyjaciel z dzieciństwa. Poruszona tym odkryciem Bianca obraża się na przyjaciółki oraz prosi Wesleya, by nauczył ją, jak być pewną siebie, lepiej wyglądać, co ostatecznie ma się przełożyć na zdobycie wymarzonego chłopaka, Toby'ego.
Teoretycznie brzmi to niezbyt zachęcająco, jak zresztą większość amerykańskich komedii dla nastolatków. Tym bardziej należy się cieszyć, że "THE DUFF [#ta brzydka i gruba]" jest miłym zaskoczeniem w tym gatunku. Jasne, można się zżymać na schematyczną do bólu fabułę oraz na fakt, że trudno tu o wielkie odkrycia. Wiadomo przecież, że wygląd jest w naszym świecie jednym z najważniejszych kryteriów oceniania innych. Albo, że trzeba się starać, by jednak nie miało to znaczenia, bo istotniejsze jest to jacy jesteśmy, zaś pewność siebie buduje się przede wszystkim dzięki samoakceptacji. Dodatkowo każdy zna mechanizmy upokarzania innych przy pomocy nowych technologii. Brak oryginalności nie przeszkadza jednak w dobrej zabawie podczas seansu, tym bardziej, że w związku omówionymi przed chwilą przemyśleniami twórcy serwują kilka bardzo inteligentnych i zabawnych scen.
Dowcip w ogóle jest silnym punktem filmu Sandela. Wbrew dość powszechnej tendencji nie jest on wulgarny (chociaż kilka razy zbliża się do tej granicy), częściej sympatyczny i naturalny. Te dwa słowa zresztą najlepiej opisują "THE DUFF [#ta brzydka i gruba]". Dzieło to pozwala w przyjemny sposób spędzić półtorej godziny, a dzieje się tak również dzięki bardzo naturalnym aktorom. Między Mae Whitman (Bianca) i Robbiem Amellem (Wesley) istnieje duża, niewymuszona chemia, dzięki czemu swobodnie wchodzą w skórę swoich postaci. Na drugim planie solidną robotę odwalają Romany Malco, Ken Jeong i Allison Janney - ta ostatnia obsadzona została w typowej dla siebie roli, powtarza w zasadzie występ z chociażby "Najlepszych, najgorszych wakacji".
Warto jest więc się wyluzować i pójść w dobrym towarzystwie do kina na "THE DUFF [#ta brzydka i gruba]". Zapewniam, że jeśli tylko odpowiednio podejdzie się do tego filmu, przysporzy on sporo radości i uśmiechu.