Tilda Swinton zachwycona Małgorzatą Belą
Luca Guadagnino pracuje wyłącznie z aktorską pierwszą ligą. To on wydobył z Tildy Swinton pokłady talentu i odkrył dla kina Dakotę Johnson, na długo zanim zobaczyliśmy ją jako Anastazję w trylogii o Christianie Greyu. Teraz do grona tych znanych na całym świecie talentów dołącza Małgorzata Bela, która w "Suspirii" jest mroczna, magnetyczna, męska i kobieca jednocześnie. Nie można od niej oderwać wzroku.
Taka jest estetyka filmów Guadagnino, który kąty kamery, ustawienie światła i twarze aktorów komponuje tak, byśmy się w ekran zapatrzyli. W nominowanych do Oscara "Tamtych dniach, tamtych nocach" kolory współgrały ze sobą, podkreślając piękno natury włoskich wsi i wyjątkowość uczucia głównych bohaterów. W "Suspirii" reżyser stawia na brud i mrok, kolory są sprane, czerwień przenika się z czernią, a twarze aktorów są zimne i zastygłe. Budzą przerażenie.
Oglądanie Tildy Swinton to sama przyjemność. Aktorka, która z Guadagnino pracuje od lat i zagrała w jego "Jestem miłością" czy „Nienasyconych", wciela się w Madame Blanc, szefową szkoły baletowej, gdzie trafia Susie, grana przez Dakotę Johnson. Spotkanie tej dwójki napędza ekranową akcję. Jesteśmy w świecie rodem z "Czarnego łabędzia", gdzie determinacja o byciu najlepszym ociera się o szaleństwo. Taka jest Susie, ale nie tylko ją opętała myśl o dążeniu do celu za wszelką cenę. Jesteśmy w latach 70. w przedzielonym murem Berlinie, więc wkoło bohaterki szaleje obłąkany ideologią RAF [Frakcja Czerwonej Armii - przyp. red.], ale opętane wydają się też kobiety w baletowej szkole. Zwłaszcza, że cyklicznie ginie któraś z uczennic. Jedna z zaginionych przyjaźniła się z nękanym wspomnieniami z okresu nazizmu psychiatrą.
Klęska urodzaju! Wątków jest mnóstwo - jedne wybrzmiewają mocniej, drugiej słabiej. Jedne wydają się komentarzem do współczesności, inne nawiązują do oryginalnego filmu Daria Argenta z 1977 roku, kolejne są zaś wyłącznie zabawą filmową materią. W tej Guadagnino radzi sobie świetnie. Na festiwalu w Wenecji mówił mi, że dla niego plan filmowy jest jak piaskownica, w której bawi się swoimi ulubionymi zabawkami, w towarzystwie ukochanych przyjaciół. Przykład? Miłośnicy "Tamtych dni, tamtych nocy" z łatwością rozpoznają rowery, którymi bohaterowie ścigali miłość - tutaj są przyprószone śniegiem, jakby w tym świecie nie było już miejsca na wzniosłe uczucia. Fani oryginalnego filmu Argento znajdą mnóstwo powodów do uśmiechu, a miłośnicy horroru z satysfakcją rozpoznają nawiązania do mistrzów gatunku, jak i standardów kina klasy B.
Włoch umie zbudować klimat, w czym pomaga mu Thom Yorke, który stworzył porażającą muzykę, sytuującą się pomiędzy najlepszymi dokonaniami Radiohead, jego macierzystej formacji. Guadagnino tylko z jej pomocą potrafi nakręcić scenę tortur bez użycia żadnego narzędzia rodem z "Piły", a jedynie… tańca, a choreografia scen w grand finale po prostu zachwyca - Tilda Swinton zaklęta w pozie z wieńczącej film sceny jest widokiem niemożliwym do zapomnienia. Podobnie jest z Małgorzatą Belą, która wcieliła się w matkę Susany. Oglądamy ją w retrospekcjach, w których jest po prostu magnetyczna. Ma w sobie coś z włoskiego antycznego posągu - monumentalny chłód i wielki ciężar. Chociaż aktorka i modelka ma kruche ciało i doskonałą figurę, jest w niej coś ciężkiego, zwalistego - reżyser wydobył z niej jakby zaprzeczenie wizerunku, z którym ją kojarzymy.
Kiedy pytałem Swinton i Guadagnino podczas wywiadów o Belę, odpowiadali bez zająknięcia, że byli pod wrażeniem jej talentu w przekraczaniu własnego wizerunku. Guadagnino podkreślał, że jedną tylko miną potrafiła perfekcyjnie przejść z ciepła i czułości do chłodu i odrzucenia, tak jakby od wyrazu jej twarzy zależało, co ma w środku. Dokładnie taka sama cecha charakteryzuje Tildę Swinton, która mistrzowsko potrafi zmieniać wydźwięki i nastroje scen. W "Suspirii" wcieliła się zresztą w kilka postaci, czemu reżyser zaprzecza. Żeby utrzymać swoją wersję, twórcy dodali nawet fikcyjnych męskich aktorów do bazy IMDB. A prawda jest taka, że w tym filmie zagrały wyłącznie kobiety, o czym dowiedziałem się z rozmowy z Dakotą Johnson.
Mimo że Swinton i Bela są prowadzone w podobny sposób i wydobywa się z nich zbliżony efekt, Polka ani trochę nie kopiuje Brytyjki. Ma swoją manierę, swój wyraz, swoją paletę emocji, miedzy którymi przeskakuje jak rasowa aktorka. W niczym nie ustępuje sławnym na cały świat koleżankom i jestem przekonany, że pojawi się w kolejnych filmach Guadagnino, tak samo jak Tilda Swinton i Dakota Johnson - dziś nie tylko stałe aktorki Włocha, ale też jego serdeczne przyjaciółki.
A to jak wiadomo reżyser, który może zapewnić aktorowi rozkwit kariery. Dość powiedzieć, że "Suspiria" ma premierę na trwającym właśnie 75. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w w Wenecji. To najstarsza tego typu impreza świata. Tegoroczny program zachwyca - nowe filmy pokazują tu bracia Coen, Paul Greengrass, Jacques Audiard, László Nemes, Emir Kusturica czy Alfonso Cuarón. To tu poznajemy obrazy, o których w nadchodzącym sezonie będzie głośno - część z nich ma zagwarantowane miejsce wśród nominowanych do Oscara. Taki może być też przypadek "Suspirii", więc Małgorzata Bela nie mogła trafić lepiej ze swoim talentem.
Artur Zaborski, Wenecja