To było najlepsze rockandrollowe wejście, jakie kiedykolwiek widziałem. Eddie Redmayne o pierwszym spotkaniu z Hawkingiem
W wieku 76 lat zmarł wielki astrofizyk, Stephen Hawking. Przez ponad 50 lat zmagał się ze stwardnieniem zanikowym bocznym. W 2014 roku James Marsh nakręcił o nim film, "Teoria Wszystkiego”. Postać Hawkinga zagrał Eddie Redmayne, który za tę rolę zdobył pierwszego Oscara.
Aktor długo przygotowywał się do filmu, choć jak przyznaje najbardziej stresujące było pierwsze spotkanie z naukowcem. – Stephen przyjechał na swoim krześle, okryty kocem przez pielęgniarkę, oświetlony ekranem komputera (…) Potem na zawołanie wybuchły fajerwerki. To było najlepsze rockandrollowe wejście, jakie kiedykolwiek widziałem.
Stephenowi podobał się film. Jednak na chwilę przed jego obejrzeniem nie omieszkał zażartować. Na pytanie Eddiego o oczekiwania, powiedział: -Dam ci znać, co myślę. Jeśli będzie dobry... bądź inaczej.- Po obejrzanym seansie jednak dodał: - Czasami myślałem, że on jest mną.
Co zabawne, aktor musiał intensywnie trenować ciało przed podjęciem tego wyzwania. Jak powiedział dla „The Guardian” – Ironiczną komplikacją było to, że rola Stephena wymagała ode mnie wielkiego wydatku energii. Co prawda jego twarz nie może się ruszać, co nie oznacza, że jest to zrelaksowana twarz. (W filmie) musiała przybierać niesamowicie wykrzywione pozycje. Pracowałem nad ekstremalną fizycznością, będąc jednocześnie w spoczynku.
Astrofizyk zdobył największe uznanie po książce * "Krótka historia czasu”. Miał błyskotliwy umysł, duże poczucie humoru i ogromny dystans do siebie. W 2012 roku pojawił się w 21 odcinku * "Teorii Wielkiego Podrywu”, serialu o grupie młodych, choć nieco zdziwaczałych naukowców. Popularność odcinka sprawiła jednak, że Stephen zaczął pojawiać się tam regularnie. Dzięki temu dotarł do nowej grupy odbiorców: młodych i inteligentnych ludzi, którzy dopiero decydują o swojej karierze zawodowej.