Tomasz Terlikowski chwali "Zabawę w chowanego". Czeka na dymisję hierarchy
"Zabawa w chowanego" to drugi film braci Sekielskich o ukrywaniu pedofilii w polskim Kościele. Do "Tylko nie mów nikomu" Tomasz Terlikowski miał pewne zastrzeżenia. W nowym dokumencie wystąpił jako ekspert, bo "chce być po stronie ofiar, a nie instytucji".
15.05.2020 08:54
"Zabawa w chowanego" trafi na YouTube w sobotę 16 maja o 10:00. "Gdy rok temu światło dzienne ujrzał dokument 'Tylko nie mów nikomu', wydawało się, że problem pedofilii w polskim Kościele katolickim zostanie radykalnie rozwiązany. Czas pokazał, że do większych, systemowych zmian nie doszło" – pisała w recenzji Marta Ossowska. Czy "Zabawa w chowanego" coś zmieni? Czas pokaże, ale Tomasz Terlikowski już teraz twierdzi, że to film "lepszy i mocniejszy".
"To opowieść o wierzących ofiarach, o tym jak krzywdzone były dzieci ludzi bliskich Kościołowi, systemowym kryciu przestępcy, o religijnej nowomowie służącej do usprawiedliwienia pedofilii, o układzie ponad diecezjami, który pozwala kryć pewne rzeczy, ale także o złych praktykach prokuratury" – napisał katolicki publicysta na Facebooku.
Terlikowski pisze wprost, że "to bardzo mocny, oskarżycielski film". I jego zdaniem "przynajmniej jeden hierarcha powinien podać się po nim do dymisji albo zostać odwołany".
W kolejnym wpisie Terlikowski dodał, że wziął udział w kręceniu dokumentu jako ekspert. Na pytanie swoich dzieci "dlaczego?", odpowiedział:
"Bo chcę, żeby moje, i wszystkie inne dzieci były we Wspólnocie, którą kocham, i którą daje mi pokarm życia w pełni bezpieczne; bo chcę, żeby kiedyś moje dzieci wiedziały, że w tej sprawie byłem po stronie ofiar, a nie instytucji, bo wierzę, że tylko mówiąc o tej sprawie, ujawniając zło i struktury grzechu, można coś zmienić. Instytucje kościelne pokazały, że same z siebie nic nie zrobią. Teraz jest czas jasnego opowiedzenia się po stronie Jezusa, który ma twarz molestowanych dzieci, cierpiących ofiar, a nie chroniącej sprawców części hierarchii".
Po premierze "Tylko nie mów nikomu" Terlikowski pisał, że z filmem braci Sekielskich "trzeba się zmierzyć i nie można go sobie odpuścić". Zwrócił przy tym uwagę na jeden fragment, który "psuje" w jego mniemaniu odbiór filmu.
"To wskazanie winnego w postaci św. Jana Pawła II, to wywody prof. Stanisława Obirka. Owszem dość, jak na niego, ostrożne, umiarkowane, ale zupełnie niepotrzebnie upraszczające historię, nadające jej wymiar bieżącej publicystyki, odciągające od dramatu ofiar" – tłumaczył Terlikowski.
Przypomnijmy, że Tomasz Sekielski już zapowiedział, że ma w planach nakręcenie dokumentu na temat rzekomego udziału św. Jana Pawła II w tuszowaniu pedofilii w Kościele katolickim.