TOP 10: Aktorskie występy poniżej godności
29.03.2012 | aktual.: 10.04.2017 12:53
Każdemu czasem zdarza się gorszy dzień - miewają takie urzędnicy, lekarze, sprzedawcy za sklepową ladą czy panie po drugiej stronie okienka w banku. Gorszy dzień przytrafić się może również aktorom, którzy pod wpływem słabości do kolejnych zer na koncie, dają się namówić do występu w takim filmie, w jakim wstydziłby się pokazać nawet najbardziej zdesperowany bezrobotny.
Każdemu czasem zdarza się gorszy dzień - miewają takie urzędnicy, lekarze, sprzedawcy za sklepową ladą oraz panie po drugiej stronie okienka w banku. Gorszy dzień przytrafić się może również aktorom, którzy pod wpływem słabości do kolejnych zer na koncie, dają się namówić do występu w takim filmie, w jakim wstydziłby się pokazać nawet najbardziej zdesperowany bezrobotny.
Różnica między gwiazdami ekranu, a osobami wymienionymi na początku jest jedna: o ile o ich "niedyspozycji" prędzej czy później wszyscy zapomną, to popisy przed kamerą na stałe zostaną utrwalone na celuloidowej taśmie i zapiszą się w pamięci widzów. A jeśli nie zapiszą, to prędzej czy później zostaną przypomniane przez niejedną telewizję.
Dzisiaj postanowiliśmy zebrać dziesięć najbardziej zapadających w pamięć aktorskich występów poniżej godności. Jak się okazuje, polskie gwiazdy przynajmniej na tym polu nie ustępują swoim zagranicznym kolegom i koleżankom.
Jan Frycz
Cóż jednak z tego, jeśli ostatnio Frycza oglądamy głównie w głupawych komedyjkach romantycznych, z których najgorszymi okazały się "Weekend" i, przede wszystkim, "Wyjazd integracyjny". To właśnie z niego pochodzi prezentowany po lewej kadr, który i tak nie oddaje pełni żenady, jakiej aktor dopuścił się występując u Przemysława Angermana.
Katarzyna Figura
Po tym filmie próbowała swoich sił, z powodzeniem zresztą, na arenie międzynarodowej, co zaowocowało występami u słynnego Roberta Altmana w nagrodzonym na festiwalu w Wenecji "Graczu" oraz "Pret-a-porter". Kiedy po zagranicznych wojażach wróciła wreszcie do kraju, oglądamy ją w coraz słabszych produkcjach. Najgorszą z nich jest prawdopodobnie "Wyjazd integracyjny", za który została wyróżniona nominacją w jednej z kategorii pierwszego w historii rozdania polskich anty-nagród filmowych: Węży.
Tomasz Kot
Aktor przygotowywał się do roli 3 miesiące, podczas których m.in. uczył się schematu działania narkotyków, przebywał z ludźmi z Monaru na tzw. „bajzlu”, poznawał ludzi, który osobiście znali Riedla, przesłuchiwał płyty Dżemu, chodził na koncerty. Jest świetnym aktorem dramatycznym, jednak dobre występy przeplata gigantycznymi wpadkami, takimi jak "To nie tak jak myślisz kotku" (kadr obok), "Idealny facet dla mojej dziewczyny", "Ciacho" czy "Wojna żeńsko-męska". Nie zabrakło go także w we wcześniej wspominanym "Wyjeździe integracyjnym".
Daniel Olbrychski
Jednak nawet on, w zupełnie niezrozumiały sposób, znalazł się w obsadzie tak potwornych produkcji, jak serial "Dwie strony medalu" (kadr obok; wcielał się w byłego mistrza boksu, pracującego w portierni, a w wolnych chwilach robiącego pompki dla zabawy), "Idealnym facecie dla mojej dziewczyny" oraz "Z miłości", gdzie wcielił się w ciapowatego króla porno.
Robert De Niro
Jedna z najwybitniejszych osobowości współczesnego kina, amerykański aktor, także reżyser i producent. Często w jego przypadku używa się określenia „człowiek – kameleon”, ze względu na umiejętność totalnej zmiany wizerunku w celu przystosowania się do roli, w którą się wciela. Jego każdorazowa kreacja naznaczona jest silnym piętnem osobowości aktorskiej De Niro. Samo nazwisko De Niro wystarczy, by film przyciągnął do kin tłumy fanów aktorskiego talentu, bez względu na produkcje, w jakich przychodzi mu występować.
W ostatniej dekadzie nie stworzył raczej żadnej - porównywalnej z tymi z lat 70. - wielkiej kreacji, wybierając role w raczej komercyjnych produkcjach. W 2002 roku dostał nawet nominację do Złotej Maliny za Najgorszy Duet w komedii kryminalnej „Showtime” (razem z Eddiem Murphy).
Od tego momentu zaczął się jego upadek, na który składają się takie "dzieła" jak "Poznaj mojego tatę", "Godsend", "Zawodowcy", "Poznaj naszą rodzinkę" i, niedawno goszczący w polskich kinach, tragiczny "Sylwester w Nowym Jorku".
Dustin Hoffman
Jeden z najwybitniejszych aktorów filmowych w historii kina, także aktor teatralny; zdobywca dwóch Oscarów, sześciu Złotych Globów, honorowych nagród na festiwalach w Wenecji w i w Berlinie. Znany wśród publiczności i uznany przez krytykę.
Dustin Hoffman stworzył niezapomniane kreacje w "Absolwencie", "Rain Manie" oraz "Tootsie", jednak ostatnio na ekranie pojawia się coraz rzadziej, dlatego tym bardziej jest nam przykro, że w minionych latach bardziej kojarzony jest z żenującymi komediami, niż wybitnymi rolami.
Dwa występy u boku Bena Stillera w "Poznaj moich rodziców" i "Poznaj moją rodzinkę" co prawda przyniosły mu krocie, jednak są prawdziwą plamą na honorze genialnego artysty.
Al Pacino
Al Pacino jest jednym z najdoskonalszych aktorów w całej dotychczasowej historii kina. Gwiazdor kojarzony jest przede wszystkim z rolami obdarzonych dużą władzą i autorytetem twardych mężczyzn. Przez wiele lat swojej kariery grał głównie policjantów, agentów oraz przynoszących mu największe uznanie publiki nietuzinkowych przestępców. Miał propozycję zagrania Hana Solo w „Gwiezdnych Wojnach” George'a Lucasa oraz kapitana Willarda w „Czasie apokalipsy” Coppoli. Obie role odrzucił - bez szwanku dla swojej kariery.
Dlatego kiedy zaakceptował rolę u boku Adama Sandlera w "Jack i Jill" (zdaniem krytyków, jedna z najgorszych produkcji 2011 roku) przecieraliśmy oczy ze zdumienia. W tej komedii każda scena, w której pojawia się aktor, jest formą autoparodii, karykatury – czy to własnych dokonań, nagłośnionych medialnie wydarzeń czy branżowego establishmentu.
I chociaż jest to najciekawsza postać filmu, występ w nim był zdecydowanie poniżej godności Ala Pacino.
Bruce Willis
W 2000 roku Bruce Willis otrzymał amerykańską nagrodę People’s Choice. Obecnie, oprócz występów w filmach, zajmuje się też produkcją. Swego czasu przeżył też nieudane doświadczenie jako współscenarzysta – otrzymał Złotą Malinę za najgorszy scenariusz do filmu „Hudson Hawk” (1991). Ale zdecydowanie najgorszy okres w jego karierze rozpoczął się z chwilą fatalnego występu w epizodzie "Ocean's Twelve", gdzie wcielił się w samego siebie. Później było już tylko słabiej.
Sean Penn
Wyróżniony pięcioma nominacjami i nagrodzony dwoma Oscarami amerykański aktor i reżyser. Wszechstronny, uzdolniony, obdarzony charyzmą, ceniony przez publiczność i krytykę – zarówno amerykańską, jak i europejską. Już jako nastolatek działał w grupie teatralnej. W filmie zaczął się pojawiać na początku lat 80. Jego filmowym debiutem była rola w „Szkole kadetów” z 1981 roku.
Cała kariera Seana Penna charakteryzuje się wybieraniem ról raczej trudnych, wymagających poświęceń i długotrwałych przygotowań. Tak było też w przypadku adaptacji nagrodzonej Pulitzerem książki "Wszyscy ludzie króla", za którą na Penna spadła lawina krytyki.
Film krytykowano za dłużyzny, epatujący powagą i skomplikowanym scenariuszem. Samego aktora potępiono za niepotrzebnie melodramatyczny występ, którym chciał wymusić kolejną statuetkę Złotego Rycerza - wszystko to zaowocowało bardzo niewiarygodną i, krótko mówiąc, słabą kreacją.
Jack Nicholson
Jednak nawet w filmografii Jacka Nicholsona z łatwością natrafimy na produkcję, której powinien się wstydzić. Chodzi nam o film "Kłopoty z facetami", za występ w którym Nicholson dostał nominację do Złotej Maliny w 1993 roku. Komedia romantyczna okazała się porażką zarówno finansową, jak i artystyczną i nie dziwi, że genialny aktor raczej unika jej tematu w udzielanych wywiadach. (mf/gk)