Trochę lepszy deser, po niestrawnym obiedzie
Thriller, który zupełnie nie wyszedł, a teraz horror, który może i jest interesujący, ale nie dla mnie. Nie wiem, może brakuje już pomysłów na straszny film, a może trudno teraz kogoś czymś zaintrygować.
04.12.2006 18:08
Tak, czy inaczej „Przeklęta” to trochę lepszy deser, po niestrawnym obiedzie. Ale, jeśli obiad nam zaszkodzi, to i deseru nie zjemy.
Coraz więcej filmów, o których trudno się pisze, gdyż pomijając treść filmu zasadniczo nie ma co o nich napisać. Nie ma, gdyż nic z nich nie wynika, są nudne, słabe, kiepskie, są filmami robionymi szybko, byle jak. Bez konkretnej wizji, bez pomysłu, a twórcy nie biorą pod uwagę faktu, iż robią film dla widza, a ten chciałby coś z niego wynieść.
Może trochę strachu i lęku, może dawkę miłych wzruszeń, a może potrzebna jest mu radość, uśmiech i wyskokowa zabawa po trudach pracy i ciężkiego dnia. A jeśli film ma wyssaną z palca historię, która nie trzyma się kupy, pojawiają się jakieś wilkołaki nie wiadomo skąd, to ja już nie wiem, co myśleć.
Christina Ricci zagrała swego czasu w interesującym filmie, który za thriller bez wątpienia uchodzi, myślę o „Zgromadzeniu”. Natomiast „Przeklęta” to, ani thriller i rzecz jasna o ten gatunek nie można go posądzać, nie jest to też horror, może lepiej... jego parodia. Cóż, zapewne jest to słabszy okres w twórczości reżysera, bo Wes Craven miewał też lepsze chwile i lepsze filmy.
Wytwórnia Dimension Films, produkująca obraz opisywany jako współczesna opowieść o wilkołakach, postanowiła przerwać rozpoczęte już zdjęcia do filmu i przesunąć je na później.
Przedstawiciele studia oznajmili, iż taka przerwa uzasadniona jest dodaniem do zrealizowanego już materiału efektów specjalnych, których jak się okazało w trakcie produkcji, potrzeba o wiele więcej, niż planowano na początku.
Chodzą jednak plotki, że wytwórni nie podobało się wymyślone przez reżysera zakończenie ani wygląd występujących w obrazie wilkołaków. Projekt został więc wycofany z produkcji do czasu osiągnięcia jakiegoś kompromisu.
Teraz już rozumiecie, o czym mówię, a raczej piszę. Odpowiednim podsumowaniem naszych rozważań na temat tego filmu, niech będzie jedno zdanie od reżysera, które jasno i dobitnie świadczy o jego dziele. - Realizacja tego filmu napotyka na takie trudności i trwa tak długo, że powoli mam tego projektu dość
Nic dodać, nic ująć, tylko nasuwa się pytanie - kto takie filmy kupuje do dystrybucji.