"Tylko nie mów nikomu": Nowe fakty we wstrząsającym filmie o pedofilii w Kościele
Obejrzeliśmy film Tomasza Sekielskiego o pedofilii w Kościele. Kontrowersyjny, szokujący, obnażający nieznaną prawdę? Każde z tych określeń pasuje do "Tylko nie mów nikomu". Wyszliśmy wstrząśnięci. Nie tylko z powodu nowych oskarżeń, które padają w filmie.
09.05.2019 | aktual.: 09.05.2019 16:56
"Tylko nie mów nikomu" to kolejny w ostatnich miesiącach film o pedofilii w Kościele. Wcześniejszy fabularny "Kler" bił rekordy w kinach, a do tego bulwersował wielu księży i obrońców Kościoła. Problem z filmem Smarzowskiego był taki, że w rzeczywistości nie obnażał niczego, czego byśmy wcześniej nie wiedzieli. Zgrabnie napisany scenariusz, momentami zabawne dialogi i świetne aktorstwo sprawiły, że "Kler" oglądało się wręcz dobrze. Część z tych, którzy go widzieli, podkreślała, że nie był dla nich szokujący.
Film Sekielskiego ma o wiele więcej ciężaru – głównie dlatego, że jest dokumentem. Okrutne historie padają z ust autentycznych ofiar, którym księża zgotowali piekło. Ale nie tylko oni – systematyczne ukrywanie pedofili w kościelnych murach traumatyzuje pokrzywdzonych jeszcze bardziej, bo zdają sobie sprawę z bezkarności swoich oprawców. To po raz kolejny nic nowego. Czytaliśmy o tym newsy i reportaże. Wiemy, że tak się dzieje. I być może jesteśmy już na to znieczuleni, bo ile można słuchać.
Ale Sekielski zabiera kamerę w miejsca, w których jeszcze jej nie było. Widzimy wstrząsające konfrontacje ofiar z oprawcami i tłumaczenie tych drugich: "to była głupia namiętność", "ty też tego chciałeś", "w każdym jest grzech pierworodny".
Reżyser stawia też oskarżenia, których wcześniej nie było - dociera do ofiar nieżyjącego już kapelana Lecha Wałęsy - księdza Franciszka C. - oraz księdza, który przez wiele lat był kustoszem sanktuarium w Licheniu. Opowieść mężczyzny, który w dzieciństwie został zaproszony do "pomocy" przy budowie sanktuarium, a w zamian został zgwałcony, przedstawiona jest anonimowo. Mimo to wywołuje wściekłość. Z kolei reporterskie śledztwo Sekielskiego w sprawie C. zostaje przerwane śmiercią księdza - ale wcześniej udaje mu się nagrać konfrontację, w której oprawca przyznaje się do molestowania oskarżającego go mężczyzny. "Dopóki nie ma wytrysku, nie ma grzechu" - miał mówić chłopcu ksiądz.
W filmie szokują też wypowiedzi księży, którzy informowani są o tym, co się działo w parafii. Obojętni, uprzedzeni, niechętnie udzielający odpowiedzi, nierzadko z wyższością traktujący osoby, które próbują z nimi rozmawiać. Sprawiają wrażenie dobrze poinformowanych o tym, co mówić i robić w takich sytuacjach.
"Tylko nie mów nikomu" ma być wstrząsem, który obudzi widzów. To nie apel do Kościoła, by wskazał winnych i należycie ich ukarał. To apel do nas, byśmy nie przeszli nad tą sprawą obojętnie. Kościół uparcie nam pokazuje, że sprawa pedofilii wśród księży nas nie dotyczy i dalej będzie ją zamiatał pod swoje drogie dywany. Pora, byśmy pokazali mu, że nie zgadzamy się na to. A jeśli tego buntu jeszcze w was nie ma – obudzi się po filmie Sekielskiego.
"Tylko nie mów nikomu" będzie dostępny na kanale YouTube 11 maja od 14:30. Zobaczcie koniecznie.