Ujawniony po latach wywiad nie robi mu dobrej prasy. Steven Seagal ostro zwyzywał "kłamliwą dziennikarkę"
Kilka dni po oskarżeniu Stevena Seagala o molestowanie seksualne do mediów trafiło nagranie wywiadu, w którym aktor nie zostawia suchej nitki na niektórych dziennikarkach. W rozmowie z 1988 r. gwiazdor kina akcji rzuca takimi sformułowaniami jak "banda je....ch, brudnych dzi..." i z goryczą wspomina pewną rzekomo kłamliwą reporterkę, która jego zdaniem powinna rzucić dziennikarstwo na rzecz pornografii.
W nagraniu wywiadu z 1988 r., do którego dotarło DailyMailTV, Steven Seagal opowiedział anonimowemu dziennikarzowi m.in. o swoich relacjach z kobietami ze świata mediów. Początkujący filmowiec promował wówczas swój głośny debiut "Nico" ("Above the Law") i wyznał, że zdarzały się "trudne momenty" w relacjach z mediami - za każdym razem była to wina reporterek.
- Kiedy ktoś bierze udział w trasie promocyjnej jakiegoś filmu, to powinien rozmawiać o filmie, a nie o tym, z kim się pie....., albo kogo by chciał pie....., albo z kim była jego żona 10 lat temu - mówił z goryczą Seagal. - Powinny się zająć pornografią albo czymś innym niż dziennikarstwem, jeśli chcą słuchać tego g..na,
Anonimowy dziennikarz zasugerował Seagalowi, że "niesprawiedliwe" traktowanie gwiazdora może wynikać z niechęci wielu kobiet do kina akcji, z którym jest kojarzony. Seagal przyznał mu rację, mówiąc, że w jednej sytuacji właśnie to było powodem.
- Innym razem to była głupia ci.., która kłamała i szukała sensacji – dodał ostro.
"Zakłamana" dziennikarka miała udawać zakochaną w Seagalu, a następnie wypisywać "kłamliwe brednie" na jego temat. Nie przebierając w słowach aktor nazwał takie dziennikarki "bandą je....ch, brudnych dzi...".
- Jeżeli ją jeszcze kiedyś spotkam, powiem jej prosto w twarz, że powinna trafić do zoo – oświadczył Seagal. Aktor wspominał, że zanim poznał się na kłamstwach dziennikarki, zachowywała się jak słodka dziewczynka, uwielbiająca swojego rozmówcę, zaś on był "przykładnym dżentelmenem".
Przypomnijmy, że Steven Seagal był wielokrotnie oskarżany o molestowanie seksualne już na początku lat 90. Cztery poszkodowane pracownice studia, pracujące przy jego filmie "Szukając sprawiedliwości" (1991), poszły na ugodę, otrzymując w zamian po 50 tys. dol. W tym samym czasie na nieprzyzwoite zachowanie Seagala skarżyło się kilka innych aktorek.
W 1995 r. aktorka Cheryl Shuman oskarżyła gwiazdora o stosowanie gróźb i pobicie na planie filmu "Na zabójczej ziemi". Sąd odrzucił jednak jej pozew. W 2010 r. Seagalowi zarzucono molestowanie seksualne, a nawet uczestnictwo w handlu żywym towarem z myślą o prostytucji. Autorka pozwu, 23-letnia Kayden Nguyen, żądała od Seagala 1 mln dol. Sprawa nie trafiła jednak na wokandę, gdyż po dwóch miesiącach kobieta wycofała oskarżenia bez publicznych wyjaśnień.
Najnowsze doniesienia o rzekomym molestowaniu seksualnym, którego dopuszczał się Steven Seagal, są pokłosiem niedawnej afery Harveya Weinsteina. Lisa Guerrero (na zdjęciu), dziennikarka i aktorka, w rozmowie z "The Hollywood Reporter" wspomniała, że 21 lat temu uczestniczyła w "prywatnym przesłuchaniu" w domu Seagala. Aktor ubrany w jedwabny szlafrok nie obnażał się, ani jej nie dotykał, jednak zasugerował, że mogłaby dostać większą rolę, gdyby przyszła sama (przyszła do niego w towarzystwie dyrektorki odpowiadającej za casting).
O podobnej sytuacji opowiedziała niedawno także Rae Dawn Chong, która przyszła na "prywatne przesłuchanie" pod koniec lat 80. Aktorka nie uległa Seagalowi, jednak ten nie dawał za wygraną i miał jej zostawiać wiadomości o seksualnym podtekście na automatycznej sekretarce.