Rozwścieczył katolików. Lubieżny, wulgarny, obrazoburczy. "Benedetta" dziś w kinach

"Benedetta" to najnowszy film kontrowersyjnego reżysera Paula Verhoevena, który właśnie trafił do polskich kin. Twórca "Nagiego instynktu" w swoim bezpardonowym stylu przedstawił prawdziwą historię zakonnicy i zakazanej miłości w XVII-wiecznych Włoszech. Produkcja może oburzyć co wrażliwszych widzów – nie brakuje w niej nagości, lesbijskiego seksu, a także scen, w których… Jezus zabija ludzi.

"Benedetta" to najnowszy film Paula Verhoevena
"Benedetta" to najnowszy film Paula Verhoevena
Kamil Dachnij

Znakomity reżyser Paul Verhoeven kręci filmy od dobrych sześciu dekad, ale największą popularność zyskał w latach 80. i 90., gdy działał w Hollywood. Holender nie miał sobie wtedy równych w bezkompromisowym ukazywaniu przemocy w takich filmach jak "RoboCop", "Żołnierze kosmosu" czy "Pamięć absolutna". Dość powiedzieć, że w tym ostatnim Arnold Schwarzenegger rozwodził się z postacią graną przez Sharon Stone niekonwencjonalnie, bo strzelając jej prosto w czoło.

Jeszcze śmielej poczynał sobie Verhoeven w sferze seksu. Wszyscy znają kontrowersyjną sekwencję przesłuchania Stone w hicie "Nagi instynkt", ale jest to zaledwie gra wstępna w porównaniu z tym, co wyprawia się w jego arcydziele "Showgirls" z 1995 r., które zbulwersowało krytyków i publiczność swoim epatowaniem golizną. Długo uznawano je za porażkę, ale dziś słusznie cieszy się statusem filmu kultowego.

Zobacz: Benedetta - polski zwiastun (w kinach od 7 stycznia 2022)

W XXI wieku Verhoeven wyraźnie zwolnił. Jednak wciąż potrafi wzbudzać kontrowersje, czego dowodem jest jego najnowszy film "Benedetta", który miał swoją światową premierę na festiwalu w Cannes w lipcu ub. r. W sieci pojawiły się wówczas informacje, że dzieło oparte na prawdziwej historii zakonnicy Benedetty Carlini nie doczeka się premiery w Polsce. Spekulowano, że dystrybutorzy obawiali się reakcji Kościoła katolickiego na tak prowokacyjną treść.

Nie były to bezpodstawne obawy. Amerykański odłam Towarzystwa Obrony Tradycji, Rodziny i Własności nazwał produkcję "bluźnierczą" i "pornograficzną". W trakcie nowojorskiego pokazu filmu zorganizował protest, stojąc z pikietami zawierającymi hasła jak "stop bluźnierstwu". W Singapurze obraz został zakazany z powodu tego, jak ukazał Kościół, a zwłaszcza zakonnice.

Na nasze szczęście Aurora Films nabyła prawa do dystrybucji i od 7 stycznia możemy oglądać "Benedettę" w polskich kinach. Co ciekawe, nawet w sprawie premiery obrazu nie obyło się bez zabawnej sytuacji. Katolicka Agencja Informacyjna rozprzestrzeniła nieprawdziwą informację, że film trafi do kin... dopiero w kwietniu.

KAI, jak i zapewne sam Kościół zdążą jeszcze nieraz zabrać głos o nowej produkcji Verhoevena. Bo ta biografia XVII-wiecznej katolickiej mistyczki (w tej roli Virginie Efira) zawiera obrazy, która mogą zgorszyć co wrażliwszych widzów.

Mamy tu nie tylko sceny lesbijskiego seksu między dwoma zakonnicami, dziewczynkę ssącą gipsowy sutek posągu Najświętszej Panny czy zabawy z drewnianą rzeźbą Matki Boskiej w kształcie dildo, ale także nakręcone w zamierzeniu kampowej manierze wizje, w których tytułowa bohaterka postrzega Jezusa Chrystusa jako swojego kochanka i zarazem wybawiciela. Syn Boży ratuje ją bowiem przed opresją, to masakrując grzechotniki, to mężczyzn próbujących ją zgwałcić.

Verhoeven w swoim stylu, pełnym chytrego humoru, zderzył tutaj sacrum z profanum, ale mimo wszystko tego typu sekwencji nie ma w filmie zbyt wiele. Historię Benedetty Carlini, którą rodzina za młodu sprzedała do jednego z toskańskich klasztorów, twórca potraktował bowiem na poważnie, więc osoby liczące na soczyste nunsploitation (z grubsza: podnurt filmowy o igraszkach zakonnic) mogą się czuć lekko zawiedzeni.

Reżyser skupił się bardziej na swoistej walce Carlini zarówno z kościelnymi hierarchami, wręcz palącymi się, by wysłać ją na stos, jak i innymi zakonnicami, w tym surową przeoryszą (świetna Charlotte Rampling), która wmawia jej m.in., że jedynie cierpienie pozwoli zbliżyć się do Boga, a ciało powinna traktować jak wroga. Ta decyzja Holendra była jednak trafiona, bo dzięki temu opowieść wybrzmiewa mocniej.

W Benedettę Carlini wcieliła się Virginie Efira
W Benedettę Carlini wcieliła się Virginie Efira© fot. mat. pras.

Autor "RoboCopa" umiejętnie zagrał też filmie także tym, jak postrzegamy główną bohaterkę. Choć szybko można wyrobić sobie zdanie, czy Benedetta to jedynie sprytna manipulatorka, która udaje stygmatyczkę i prorokinię, by przejąć władzę w klasztorze, to jednak trudno nie czuć do niej sympatii. Za sprawą brawurowej kreacji Efiry, jest pewna siebie i wyzwolona. Metafizycznego doznania szuka na swój sposób, nie poddając się religijnej represji i celibatowi. Jest w pewnym sensie bohaterką o feministycznym rodowodzie, co tylko działa na plus.

Takie ujęcie bohaterki posłużyło Verhoevenowi jako sposób na obnażenie prawdziwej natury Kościoła, czyli instytucji w jego mniemaniu nie tylko skorumpowanej i moralnie okrutnej, ale przede wszystkim homofobicznej.

Co więcej, działania Kościoła wobec Benedetty i jej kochanki Bartolomei (Daphne Patakia) reżyser świetnie połączył z motywem histerii, która opanowuje lud dziesiątkowany przez dżumę. Fanatyzm religijny, mówi Verhoeven, może być jeszcze bardziej niebezpieczny niż sama zaraza.

To wszystko sprawia, że "Benedetta" pod wieloma względami wydaje się niepokojąco aktualna. Choć akcja filmu ma miejsce w XVII wieku, to jednak można niestety odnaleźć niejedno podobieństwo z obecnymi czasami. W szczególności w kwestii podejścia Kościoła do takich spraw jak seks.

Ktoś powie, że Holender nie sięgnął w swojej filmie po najsubtelniejsze środki, by to wszystko zobrazować, ale w tym tkwi jego siła. Aż trudno uwierzyć w fakt, że 83-latek ma więcej ikry i zdrowej bezczelności niż jego dużo młodsi koledzy po fachu.

"Benedettę" można oglądać w Polsce od 7 stycznia.

Źródło artykułu:WP Film
paul verhoevenfilmkościół
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (535)